do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Synu, chcesz jeszcze kawy?— Daj spokój, Rżewski! Syna trzeba wychować, wstawać do niego po nocy i zmieniać pieluchy.Tworzyłeś nie syna, tylko samego siebie.Jeśli tak zależało ci na potomstwie, to dlaczego nie zaadoptowałeś Katieńki, dlaczego nie chciałeś mieć dzieci z Lizą? A może Elza miała rację, mówiąc wówczas na statku, że Liza nie jest ciebie godna?— Na jakim znów statku? A…— Tak, tak! Sam wtłoczyłeś we mnie swoją pamięć, a teraz jesteś z tego niezadowolony? Nie wiedziałeś, co cię czeka? Szympansy niczego cię nie nauczyły? Rozumiem, miałem odziedziczyć wyłącznie twoje zamiłowanie do nauki!Rżewski spurpurowiał, ale zdołał wziąć się w garść.— Masz trochę racji… — powiedział.— Ale i mnie nie jest lekko.Czuję się tak, jakbym był przezroczysty, jakby można było zajrzeć mi do środka i zobaczyć to, czego ja sam nie chcę widzieć.— Ja nie chcę nigdzie zaglądać, bo to mi nie daje spokojnie spać po nocach.Chciałbyś, żebym obalił twierdzenie Gordona i na serio zajął się matematyką? A ja myślę o Lizie.— Myślałem, że po zakończeniu prac komisji przeniesiesz się do mnie.Mieszkam sam, mam dwa pokoje, więc nie przeszkadzalibyśmy sobie nawzajem…— A teraz już nie jesteś pewien, że to był dobry pomysł.I masz rację.To naprawdę nie był dobry pomysł.Pozwól nam rozejść się… kulturalnie.Nie potrafię czuć się twoim synem, bo dając mi własną pamięć pozwoliłeś mi tym samym być twoim sędzią.— Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.— Rżewski powiedział to suchym tonem zwierzchnika, odprawiającego podwładnego, który mu się czymś naraził.Iwan parsknął śmiechem, a wtedy Sergiusz rąbnął pięścią w stół i wrzasnął: — Idź do diabła!29Ninka siedziała u Iwana, który odpytywał ją z chemii.Zbliżała się wiosna i była najwyższa pora pomyśleć o egzaminach na wyższą uczelnię.Potem okazało się, że Iwanowi skończyły się papierosy i Ninka zaofiarowała się skoczyć po nie do sklepu.Iwan wstał.— Mnie trochę świeżego powietrza też nie zaszkodzi — powiedział.Na dworze było sucho i dość mroźno.Śnieg pod nogami skrzypiał dźwięcznie i radośnie.— No i nie pojeździliśmy na nartach — westchnął Iwan.— Zima się kończy, a my…— Mogę ci przynieść narty z domu — powiedziała Ninka.— Chyba od dziesięciu lat nikt na nich nie jeździł.Baraki już zostały rozebrane, ale teraz, kiedy drzewa stały gołe, ich brak nie był zbyt widoczny.— Wiesz, że on kiedyś tu mieszkał? — zapytał Iwan.— Tak, bardzo dawno temu.— W trzecim baraku od rogu.Szkoda, że nie zdążyłem tam pójść.— Dlaczego? Przecież walczysz z Rżewskim.Czasami jesteś przez to bardzo śmieszny.— Nie wszystko jest dla mnie jasne.A kiedy nie wszystko rozumiem, wówczas zaczynam się zadręczać.— Oj, jakiś ty głupi! — wykrzyknęła Ninka.— Nawet ja rozumiem, że w życiu nic nie może być do końca jasne.Dawniej byłeś zupełnie inny, a teraz…— A teraz co?— Stałeś się zwyczajnym pracownikiem Instytutu.— Niezupełnie zwyczajnym — skrzywił się w uśmiechu Iwan.— Zaprzyjaźniłaś się z robotem.A ze mną nie wolno się przyjaźnić, bo jestem potencjalnie niebezpieczny jak wszystko co nieznane.Co będzie na przykład, jak jutro pęknie mi sprężyna?— Nie ma obawy, nie pęknie — powiedziała Nina.— Przecież w zeszłym tygodniu cała komisja przejrzała ci każdą śrubkę.— Bardzo się coś ta komisja krzywiła…Ninka rozpędziła się i pojechała na butach po wyślizganym chodniku.Iwan po chwili wahania — za nią.Przy końcu zaimprowizowanej ślizgawki Ninka straciła równowagę i omal nie upadła w śnieg.Iwan chwycił ją i przytulił.— Daj spokój — powiedziała dziewczyna.— Jeśli ktoś nas zobaczy, pomyśli sobie, że to w ramach eksperymentu.— Naturalnie.— Iwan puścił Ninkę.— Przecież wykonujesz specjalne zadanie dyrekcji.Przez chwilę szli w milczeniu.Potem Ninka zapytała:— A na czym polega tajemnica tego baraku?— Tajemnica? Tak bym tego nie nazwał.Rżewski mieszkał tu kiedyś ze swoją narzeczoną Lizą, która była przyjaciółką twojej matki.Młodszą przyjaciółką, że tak powiem.Razem chodziły do szkoły, ale potem twoja matka poszła na bibliotekoznawstwo, a Liza zakochała się w aktorze i uciekła z dziewiątej klasy do teatru, gdzie została charakteryzatorką.Była lekkomyślna i wesoła, a twoja matka już wówczas myślała poważnie o życiu i słuchała Pawły Władisławny, która uważała, że przed ślubem całować się nie należy.— To ty jesteś taki złośliwy czy może Rżewski?— Złośliwości są moje własne, natomiast informacja jak zwykle cudza.Mam opowiadać dalej?— Oczywiście, to bardzo ciekawe.W domu nigdy nic o tej Lizie nie mówią.Raz tylko podsłuchałam rozmowę, z której wynikało, że Rżewski tę Lizę zabił, ale to pewnie była przenośnia, prawda?— Niezupełnie.— Co ty mówisz! I ty to wszystko pamiętasz?— Niestety, ja pamiętam wszystko — powiedział Iwan.— Ale w tym wypadku sprawa jest o wiele prostsza niż ci się wydaje.Weszli do sklepu przy pętli autobusowej.Iwan kupił karton papierosów.Zabrakło mu trzydziestu kopiejek, więc Ninka mu pożyczyła.Na podstawie porozumienia z Akademią Iwana zatrudniono od pierwszego na stanowisku i z poborami asystenta, wychodząc z założenia, że nie wypada, aby młody i ‘zdrowy mężczyzna nadal miał status królika doświadczalnego.Oczywiście z równym powodzeniem mógłby kierować samodzielnym laboratorium, ale zarówno Rżewski, jak i sam Iwan doskonale rozumieli, że na podobną łaskę ze strony Akademii nie ma co liczyć.— Mów dalej — powiedziała Ninka, kiedy wyszli ze sklepu i zawrócili w stronę Instytutu.— Elza ich poznała ze sobą.Sergiusz mieszkał w akademiku, a Liza w jednym pokoju z matką, bratem i co najważniejsze Katią.Katia to była jej córka, którą miała z tym aktorem, żonatym, dzieciatym…— W jakim wieku była ta dziewczynka?— Katia miała najwyżej ze trzy latka.Liza i Sergiusz pokochali się, a potem… Dopóki Liza była biedną i lekkomyślną przyjaciółką, twoja mama nosiła ją na rękach, wręcz ubóstwiała.Kiedy jednak okazało się, że Sergiusz wynajął pokój w jednym z tych baraków, że sprowadził się do niego z Lizą i Katią, że poważnie myśli o wspólnym życiu z nimi, twoja matka znienawidziła Lizę…— Nieprawda!— Parę dni temu rozmawiałem z twoją matką.Chciała sprawdzić, czy pamiętam pewną rozmowę na temat Lizy.— Miała nadzieję, że zapomniałeś?— A ja to pamiętam lepiej niż Rżewski.Weszli do Instytutu.Na korytarzu natknęli się na Gurinę, która prowadziła za łapę szympansa Lwa.Lew poznał Iwana i zrobił do niego przyjazną minę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl