do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od kilku dni czynił sobie wyrzuty, że igra z ogniem.Co pomyślałaby Lydia, gdyby zobaczyła, że trzyma Banner w objęciach i całuje ją? To pytanie nurtowało go przez cały tydzień.Z całą pewnością osłupiałaby ze zgrozy.Wiedział, że Lydia kocha go jak brata i dałaby mu wszystko, o co by poprosił, jeżeli tylko byłoby to możliwe.Zresztą tak postąpiłaby w stosunku do każdego z członków jego rodziny.Natomiast nie pokochałaby go jako zięcia.Był akceptowany jako przyjaciel rodziny, ale jako mąż córki? Lepiej się nie oszukiwać.Banner była ich księżniczką, a jemu do księcia daleko.Reakcja Lydii byłaby jednak niezwykle łagodna w porównaniu z zachowaniem Rossa, gdyby zobaczył Jake'a całującego Banner.Z pewnością zastrzeliłby go na miejscu! Znał przecież jego reputację kobieciarza.Cóż, sam Jake mu opowiadał o swych niektórych wyczynach.Śmieli się z tych opowieści, siedząc przy whisky i cygarach w środku nocy.Im bardziej byli pijani, tym pikantniejsze stawały się wspomnienia Jake'a.– Odpadnie ci kiedyś, jeśli nie dasz mu trochę odpoczynku – powiedział kiedyś Ross śmiejąc się do łez.– Śmierć z wyczerpania mam zapisaną w gwiazdach.Rossowi nie przeszkadzał tryb życia Jake'a, dopóki nie dotyczyło to jego rodziny.Ale czyż mógłby pozwolić, by ręce, które dotykały prostytutek, obejmowały jego córkę?Do cholery, nie! Musiałby być głupi albo szalony, żeby go nie zastrzelić.Najlepsze, co Jake powinien w tej chwili zrobić, to spakować się, pożegnać, osiodłać konia i ruszyć, gdzie oczy poniosą.Wróciłby dopiero wtedy, kiedy dowiedziałby się, że Banner szczęśliwie wyszła za mąż.Ale na to nie mógł się zdobyć.Zdążył już ogromnie przyzwyczaić się do miejsca, któremu poświęcił wiele wysiłku.Wyobrażał je sobie w pełnym rozkwicie, podobne do River Bend.Chciał mieć w tym swój udział.Po raz pierwszy w życiu poczuł się za coś odpowiedzialny.Nie mógłby wyjechać, zostawiając nie dokończoną robotę.Od czasu zabicia Clancey'a Russella wciąż uciekał przed odpowiedzialnością.Ale ucieczka nie może być sposobem na życie.W tej chwili dano mu szansę – może ostatnią w życiu – by przekonać siebie i innych, że potrafi zrobić coś ważnego.Musi ją wykorzystać!Tylko jak to wszystko pogodzić z trzymaniem się z dala od tej dziewczyny? Szczególnie gdy patrzy na ciebie niewinnymi oczami, które na przemian błyskają raz zielenią, raz złotem.Gdy skórę ma mokrą i pachnącą po kąpieli.Boże miłosierny! Czyż ona wie, że cienki szlafrok przywarł jej do ciała i zamiast kryć – uwypukla kształt jej jędrnych piersi i rozwiniętych bioder, ud i tajemniczego wzgórka między nimi? Czy ma pojęcie, jak podniecające są jej włosy, niby związane na czubku głowy, a w rzeczywistości – rozsypane na twarz i ramiona? Czy zdaje sobie sprawę, że jej usta stworzone są do pocałunków?– Jake, gdzie jesteś? O czym myślisz? Powiedziałeś coś i urwałeś.Chcę, żebyś dokończył.Ocknął się z marzeń i rzucił ostro:– Posunęliśmy się dalej, niż powinniśmy.– Mów za siebie – przerwała mu gwałtownie.– Tamtej nocy dostałam to, co chciałam.I niczego nie żałuję!– Ach tak! – krzyknął.– Wcale się nie dziwię, że tak ci zależy na tym przyjęciu.To ci daje możliwość poflirtowania ze wszystkimi młodzikami z całej okolicy.– Jak możesz być taki niedelikatny!– No przecież po to się wydaje takie przyjęcia, prawda?– Nie wiem! Oświeć mnie!– Masz dobrą okazję do zaprezentowania swych wdzięków wszystkim kawalerom.Możesz z nimi poflirtować, powdzięczyć się do nich, pochwalić się przyjaciółkom zapełnionym karnetem.Zamknęła oczy i zaczęła wolno liczyć do dziesięciu z nadzieją, że się uspokoi.– Znowu do tego wracasz?– Wracam? Do czego?– Do traktowania mnie, jakbym była dzieckiem.– W porównaniu ze mną jesteś dzieckiem.Oparła ręce na biodrach, nieświadoma, że w ten sposób jeszcze bardziej uwypukla swe kształty.Przechyliła głowę w bok, odsłaniając nagą szyję.W ogóle nie myślała o swoim wyglądzie, tylko chciała znaleźć najcelniejszą ripostę.– No tak! Biedny, stary Jake Langston.Jesteś rzeczywiście zniedołężniałym staruszkiem.Założę się, że mama zaprosiła cię na to przyjęcie w charakterze przyzwoitki dla nas, młodych!Zacisnął zęby.– Nie jadę! – zaakcentował wyraźnie te słowa.– To ja również! – odpowiedziała beztrosko.Obróciła się na pięcie i zatrzasnęła drzwi tuż przed jego nosem.Sekundę później wyleciały z zawiasów, popchnięte przez Jake'a.Podszedł do niej, chwycił ją za ramię i potrząsnął.– Co to ma znaczyć?!– Dokładnie to, co powiedziałam: jeśli ty nie pojedziesz, ja też nie pojadę.– Palcem wskazała na niego: – I to ty wytłumaczysz naszą nieobecność.Puścił ją i rzucił kapelusz w kierunku haka przy drzwiach; nie trafił – kapelusz upadł w kałużę, którą Banner pozostawiła po wyjściu z balii.Stał i przeczesywał włosy palcami, mrucząc słowa potępienia pod adresem zepsutych bachorów.– W porządku, Banner.Ale pamiętaj! Ostatni raz stawiasz na swoim.Ostrzegam cię, abyś od tej pory trzymała się z daleka ode mnie.A na tym cholernym przyjęciu zamierzam się bawić, rozumiesz?Zamrugała powiekami.– Ależ, oczywiście, Jake – niemal zaszczebiotała.– Właśnie ja również chcę tak spędzić czas.Przecież powiedziałeś że po to się urządza przyjęcia!Poczuł gwałtowną chęć przełożenia jej przez kolano i wlepienia paru klapsów, lecz wtedy nie obyłoby się bez dotykania jej.Nie mógł tego zrobić, zwłaszcza że włożyła na siebie jedynie lekki szlafrok, pod którym była naga.Miała zaróżowioną skórę.Z pewnością ciepłą i.Cholera! Co on tu jeszcze robi?– Zabiorę cię o.– Nie chciałbyś się wykąpać? – przerwała mu.Zatrzymał się, jakby trafił na szklaną ścianę, i wolno odwrócił się w jej stronę.– Co takiego?– Ciepła kąpiel.Podgrzałam wodę.– Szedłem właśnie do strumienia.Zmarszczyła śmiesznie nos.– To nie to samo co przyjemna, ciepła, odprężająca kąpiel.Nie czekając na jego zgodę, rozpoczęła przygotowania.Wiadrem wybrała wodę z balii i wylała ją na podwórko Wlała gorącą z garnków stojących na piecu, dodała zimnej i sprawdziła palcami temperaturę.– Tak, teraz jest w sam raz.Przez cały czas zupełnie go ignorowała.Zwróciła się do niego dopiero wtedy, gdy kąpiel była gotowa.Skorzystasz?Stał jak zaklęty i pozwalał, by owijała go sobie dookoła małego palca.Jej ciało, osłonięte cienkim materiałem, bez reszty pochłonęło jego uwagę.Był zafascynowany jej biodrami, widocznymi, gdy nachylała się nad balią.Kosmyki włosów przykleiły się do wilgotnych policzków, dodając jej powabu.Miała nieproporcjonalnie małe stopy w stosunku do całego ciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl