do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musi jakoś skontaktować się z pozostałymi, którzy zebrali się wówczas u brzegów Hadeshornu.Po pierwsze musi wiedzieć, co się z nimi stało, i powiadomić ich, czego sama dokonała.Muszą poznać prawdę o cieniowcach.Muszą wiedzieć, że cieniowce to elfy, które odnalazły starą magię dawnego świata, a ona uczyniła je swoimi niewolnikami tak, jak stało się to z Lordem Warlockiem i Łowcami Czaszek prawie pięć wieków temu.Jak odnalazły magię i w jaki sposób im ona pomagała, pozostawało tajemnicą.Jednak wiedza, którą posiadła Wren, musi się stać udziałem pozostałych.Czuła to instynktownie.Dopóki tak się nie stanie, jakikolwiek lek na zarazę cieniowców pozostanie nieosiągalny.Co robić? Niektóre spośród elfów już wyruszyły z Arborlonu na dalekie krańce Westlandii, aby założyć nowe domy.Rolnicy zaczynali osiedlać się w Sarandon, żyznej dolinie od wieków służącej ludowi elfów za spichlerz.Traperzy i myśliwi ciągnęli na północ, do Breakline, i na południe, do Gór Skalistych Szczytów.Rzemieślnicy chcieli jak najszybciej zdobyć nowe rynki na swoje towary.Wszędzie dążono do odbudowy starych domostw i miast.A co najważniejsze, uzdrowiciele oraz ich uczniowie wyruszyli na poszukiwanie miejsc, gdzie choroba była najcięższa, aby powstrzymać jej rozprzestrzenianie się – kontynuując w ten sposób dawną tradycję elfów zrodzoną na początku czasów.Ponieważ elfy zawsze były uzdrowicielami.Lud ten wierzył, że stanowi jedno z ziemią, na której się urodził; uznawał, że coś trzeba ofiarować światu, który ich wspiera.Podobnie jak gnomy uzdrowiciele ze Storlock, otaczający troską śmiertelnych mieszkańców ziemi, elfy uzdrowiciele troszczyli się o samą ziemię.Ale i oni, i rolnicy, traperzy, myśliwi, kupcy oraz cała reszta nie byli w Westlandii bezpieczni, dopóki armia elfów nie ochroni ich przed rosnącym z zewnątrz zagrożeniem.Jeśli królowa elfów nie znajdzie sposobu, aby powstrzymać federację wystarczająco długo, żeby skończyć z cieniowcami.Nie kończąc myśli, odwróciła się od Ellcrys zniechęcona.Tak wiele było potrzeb.Sama nie mogła temu podołać.Niebo na zachodzie ponad drzewami znaczyły pasma purpury, stanowiące jaskrawą plamę na tle gór, które przybrały barwę krwi.Taki przynajmniej obraz zaświtał w umyśle Wren Elessedil.Wspomnienia nigdy cię nie opuszczą, pomyślała – nawet te, których nie chcesz, które oby nigdy się nie zdarzyły.Wyszła z Ogrodów ze wzrokiem utkwionym w ziemi.Myślała o Stresie.Już od wielu dni nie widziała splintera.W przeciwieństwie do Faun, Stresa lepiej się czuł w dziczy i wolał puszczę od miasta.Zamieszkał gdzieś blisko Arborlonu i od czasu do czasu pojawiał się nieoczekiwanie, ale nieodmiennie odmawiał zamieszkania wraz z nią w domu Elessedilów.Stresa był zadowolony z nowej krainy, cieszył się samotnością i niejednokrotnie obiecywał, że stawi się na każde jej zawołanie.Kłopot w tym, że potrzebowała go bardziej, niż chciała przyznać.Ale Stresa wiele już dla niej przeszedł i był teraz szczęśliwy; nie miała prawa stawiać mu nowych wymagań, aby tylko ukoić własny niepokój.A jednak bardzo go jej brakowało.Stresa, to dziwne i nieobliczalne stworzenie ze świata, w którym elfy tyle przeszły, na zawsze pozostanie jej przyjacielem.Było już ciemno, słońce zniknęło całkiem na zachodzie, gwiazdy świeciły na niebie jak główki szpilek, księżyc wypłynął nieśmiało ponad wierzchołkami drzew, a łagodne, kojące odgłosy nocy wypełniały świat obietnicą snu.Czy także dla niej? Sen przyjdzie ciężko tej nocy, ciężej niż zwykle, ponieważ Wren musi się spotkać z Wysoką Radą i zdecydować o losie elfów.A być może również o własnym.Wyszła z Ogrodów, raz jeszcze mijając Czarną Straż i nasłuchując ledwo słyszalnych odgłosów pilnującej jej Domowej Straży.Czasami pragnęła znowu być tylko dziewczyną nomadów, wieść zwyczajne życie, bez tych wszystkich ograniczeń związanych z jej nową pozycją, i na nowo odzyskać wolność.Zrezygnowałaby z bycia królową.Oddałaby Kamienie Elfów, te trzy błękitne talizmany spoczywające w skórzanej sakiewce zawieszonej na szyi, symbol magii przekazanej jej przez matkę, mocy, którą miała władać.Pozbyłaby się tego życia, jak starej skóry, i stałaby się.Czym? Czym by się stała?Prawdę mówiąc, nie wiedziała już – być może dlatego, że już się to nie liczyło.Kiedy niecały kwadrans później weszła do komnat Wysokiej Rady, wszyscy wezwani czekali już, usadowieni wokół stołu, przy którym zasiadała królowa.Weszła wraz z Tygrysem Ty (do tej pory czekał na zewnątrz, niepewny powitania pod jej nieobecność) i podeszła prosto do krzesła u szczytu stołu.Wszyscy wstali na znak szacunku, ale skinęła niedbale, żeby pozostali na miejscach.Komnata była ogromna.Wysokie ściany z drewna i kamienia wspierały sufit z potężnych dębowych belek o kształcie gwiazdy.Wysoka Rada urzędowała w odległym końcu przy podwyższeniu, na którym stał tron króla i królowej elfów, otoczony sztandarami rządzących rodów, a pośrodku komnaty znajdował się bardzo stary okrągły stół na dwadzieścia jeden osób.Pod każdą ze ścian ciągnęły się rzędami ławy tworzące galerię dla publiczności oglądającej posiedzenia Rady.Tej nocy oprócz niej obecnych było sześciu członków Wysokiej Rady, stanowiących jej wewnętrzny krąg.Byli tam Triss, jako kapitan Straży Domowej, Eton Shart jako pierwszy minister, Barsimmon Oridio – generał armii elfów, Perek Arundel – minister handlu, Jalen Ruhl – minister obrony i Fruaren Laurel jako minister zdrowia.Tylko Laurel była nowa.Rada rekomendowała ją, kiedy Wren powiedziała, że chce mieć ministra odpowiedzialnego za nadzorowanie wysiłków uzdrowienia Westlandii, krainy elfów.Laurel była pracowitą i zgodną kobietą w średnim wieku o spokojnym, miłym usposobieniu, ale podobnie jak Wren nie udowodniła jeszcze, że można jej ufać.W oczach Rady zajmowała pozycję drugorzędną.Wren lubiła ją, nie była jednak pewna, czy może na nią liczyć w tej walce.Dowie się dziś wieczorem.Stanęła przed swoim krzesłem i spojrzała na Wysoką Radę.– Zaprosiłam na dzisiejsze posiedzenie Rady Skrzydlatego Jeźdźca Tygrysa Ty, ponieważ temat dotyczy bezpośrednio jego ludu.– Nie prosiła o przyzwolenie, ale stwierdzała fakt.Skinęła na pękatą postać Jeźdźca, który stał przy drzwiach.– Siądź tutaj, proszę – powiedziała, wskazując wolne miejsce obok Fruaren Laurel.Tygrys Ty usiadł.W komnacie zapanowała cisza, kiedy zebrani czekali, aż przemówi Wren.Drzwi zamknięto i na rozkaz Wren stanęli przy nich Strażnicy Domu, do czasu, kiedy pozwoli je znowu otworzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl