do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tata skarży się, że na jego terenie nie dzieje się nigdy nic ważnego.Teraz przez jakiś czas nie będzie na to narzekać - powiedziała Fran.Komendant policji przechadzał się dumnie po ogrodzonym terenie.Widać było, że jest znacznie ważniejszy niż pozostali oficerowie.Wydawał rozkazy i zarządzał całą akcją w asyście funkcjonariuszy policji stanowej.- Robiłem zakupy w sklepie spożywczym i usłyszałem huk - oświadczył Qwilleran.- Czy wiecie, co się właściwie stało?- Uważają, że to była bomba domowej roboty - powiedziała mu w zaufaniu Fran.- Ludzie mówią, że pokój dwieście trzy jest kompletnie zniszczony.Wszyscy zastanawiają się, co się stało z tajemniczą kobietą.Qwilleran pomyślał o Onoosh.Czy to nie jej recepcjonista dał duży pokój od frontu budynku?- Czy są ranni? - zapytał dziennikarz.- Kiedy twój tata prowadził koronera do wnętrza budynku, miał minę, jakby właśnie nastąpił dzień Sądu Ostatecznego.- Och, on zawsze tak wygląda, kiedy jest na służbie.Na razie to wszystko nie wygląda bardzo groźnie.Leonard Inchpot wyszedł z hotelu z zabandażowaną głową i z paroma innymi osobami został odwieziony radiowozem.Na pewno do szpitala.Ktoś powiedział, że żyrandol spadł mu na głowę.Gapie tłoczący się wokół żółtej taśmy snuli rozmaite przypuszczenia na temat wybuchu.Jakiś reporter usiłował robić zdjęcia.Dziennikarka pracująca dla miejscowej rozgłośni PKX FM podsuwała mikrofon urzędnikom i naocznym świadkom.Na terenie ogrodzonym taśmą manewrował ambulans.Karetka miała otwarte drzwi i podjeżdżała tyłem do frontowych schodów budynku.Ludzie ucichli, gdy z hotelu wyszedł koroner, a za nim sanitariusze z noszami, na których leżał worek na zwłoki.W tłumie gapiów rozległ się jęk grozy.Ludzie powtarzali ciągle te same pytania: „Kto to mógł być? Gość czy pracownik hotelu?” Nikt jednak nie umiał na nie odpowiedzieć.- Nie mogę tu dłużej siedzieć - odezwał się Qwilleran, zwracając się do Fran.- Muszę jechać do Mooseville.W samochodzie włączę radio, żeby się czegoś jeszcze dowiedzieć.Miał zamiar delikatnie powiadomić Onoosh o tym, co się stało, i sprawdzić, jak zareaguje.W ten sposób dowiedziałby się, czy kobieta jest naprawdę kucharką poszukującą pracy w restauracji, czy też niedoszłą ofiarą planowanego morderstwa.Kiedy wracał do domku letniskowego, usłyszał warkot helikoptera.Możliwe, że właśnie leciał do miasta oddział zajmujący się zamachami bombowymi w Stanowym Biurze Śledczym.Radio miał włączone, ale przyciszone.Nie chciał słyszeć zbyt wyraźnie muzyki country, tak lubianej przez tubylców.Podkręcił głos, gdy muzyka ucichła.Spiker zaczął czytać wiadomości.„Dziś o godzinie szesnastej dwadzieścia w centrum Pickax nastąpił wybuch.Eksplozja spowodowała śmierć jednej osoby i duże straty materialne.Kilka osób zostało rannych.Uważa się, że wybuch spowodowała bomba domowej konstrukcji.Eksplozja zniszczyła kilka frontowych pokoi w hotelu «New Pickax».Jeden z pracowników zginął na miejscu.Siła wybuchu sprawiła, że inni pracownicy zostali przewróceni i pokaleczeni spadającymi kawałkami muru.Wyleciały szyby we wszystkich oknach wychodzących na Main Street, a szyby w sąsiednich budynkach popękały.Wszyscy zostali ewakuowani z hotelu.Main Street jest zamknięta dla ruchu na odcinku pomiędzy kościołem i dworcem.Policja na razie nie ujawniła nazwiska ofiary wybuchu.Najpierw zostanie powiadomiona rodzina zabitej osoby.Nie podano również nazwiska gościa zameldowanego w pokoju, w którym nastąpiła eksplozja.Komendant policji Andrew Brodie powiedział: «Na szczęście w piątek po południu w hotelu nie ma zbyt wielu gości.W przeciwnym razie ofiar mogłoby być znacznie więcej».Zostańcie z nami, by poznać kolejne informacje na ten temat”.Qwilleran mocniej wcisnął pedał gazu.Był już o ćwierć mili od skrzynki pocztowej oznaczonej literą K i właśnie pokonał ostatni zakręt, gdy ujrzał samochód opuszczający parking w chmurze pyłu.Pojazd wjechał na szosę i nie zatrzymując się, pomknął na zachód.Na widok nadjeżdżającego ze wschodu auta dziennikarza samochód jeszcze zwiększył szybkość.Różne wcześniejsze przypuszczenia mieszały się w głowie Qwillerana, gdy szybciej niż zazwyczaj pokonywał narażoną na podmuchy wiatru dróżkę prowadzącą do domku z bali.Samochód kobiety zniknął.Najpierw przemknęło mu przez głowę, że Onoosh wysłała go po jagnięcinę po to, by uciec.Potem przyszła kolejna myśl: Może to nie ona miała zginąć od wybuchu bomby.Może sama zamieszana jest w przygotowanie zamachu.Usiłował ułożyć w sensowną całość niepowiązane ze sobą fragmenty łamigłówki: ekscentryczny właściciel hotelu.tajemnicza kobieta.ubezpieczenie nieruchomości.upadek starszego pana na schodach.opiekun staruszka, który był geniuszem technicznym.zastosowanie bomby domowej roboty.i wszystkie plotki, których nasłuchał się w ciągu ostatnich dwóch tygodni.Qwilleran poczuł, że się czerwieni.Był zażenowany.Dał się nabrać na sztuczki nieznajomej i przestał logicznie myśleć.Przecież mogła obrabować jego chatę.Mogła też porwać koty.Gdy tylko dojechał do swojej polany, wyskoczył z samochodu i wbiegł do domku.Najpierw wpadł do pokoju dla gości.Koty spały tam w najlepsze, odurzone świeżym powietrzem znad jeziora.Potem sprawdził, co dzieje się na werandzie od strony jeziora.Tajemnicza nieznajoma zostawiła tam swój kapelusz plażowy, składane krzesło i trzy książki z miejskiej biblioteki.Wszystkie poświęcone gotowaniu.W kuchni na papierowych ręcznikach leżały wilgotne listki winorośli, a garnek, w którym zostały ugotowane, suszył się w zlewie.Pojemniki na sól i pieprz stały w gotowości, a deska do siekania i noże czekały na cebulę.Z odbiornika radiowego ustawionego na blacie kuchennym sączyły się ciche dźwięki muzyki country.Zirytowany, wyłączył radio.Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę, że Onoosh pracowała w kuchni i słuchała radia w chwili nadawania wiadomości.Wtedy rzuciła wszystko, chwyciła swoją wielką torbę i pojechała prosto na lotnisko.Wiedziała, że bomba przeznaczona była właśnie dla niej.Przeszukał cały dom w nadziei, że zostawiła dla niego jakąś wiadomość.Znalazł tylko numer na kartce obok telefonu.Wykręcił go i uzyskał połączenie z terminalem lotniska.- Czy samolot o wpół do szóstej odleci zgodnie z rozkładem? - zapytał.- Tak, proszę pana.- Pewna kobieta bardzo się spieszyła, by zdążyć na ten lot.Czy pamięta pan kobietę w czarnym kostiumie? Czy weszła na pokład?- Tak, proszę pana - oświadczył urzędnik, który zajmował się sprzedażą biletów i wypożyczaniem samochodów, a czasem nawet noszeniem bagażu.Wykonywał wszystkie zajęcia, które były konieczne dla sprawnego funkcjonowania małego lotniska.- Zwróciła wypożyczony samochód i pobiegła do samolotu.Nie miała nawet bagażu.Na szczęście udało się znaleźć dla niej wolne miejsce.Na lot w piątek wieczorem zazwyczaj wszystkie bilety są wyprzedane.W tym momencie Qwilleran zrozumiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl