do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez ułamek sekundy zrobiło się jej żal LeVecque’a.Przejście z gazety do pracy w policji uczyniło z niego człowieka bez ojczyzny.Oczywiście, że dziennikarze mu nie ufali, ale najprawdopodobniej nie zaufali mu do końca także gliniarze.Nieważne, że rzecznikiem prasowym zawsze był cywil - on nie awansował na to stanowisko niższych szczebli hierarchii.- A więc nie macie nikogo podejrzanego? - spytała po wyjściu sierżanta.Starając się zapanować nad sytuacją LeVecque położył stopy na biurku.- Jak możemy mieć podejrzanego, jeśli nie twierdzimy, że to bomba?- Przyglądacie się komuś?- W tej chwili nie możemy udzielić odpowiedzi na to pytanie.Prawdopodobnie o niczym nie wiedział, chciała jednak go zawstydzić i zmusić do powiedzenia, co się dzieje.Kiedy próbowała rozmawiać z tym dziwacznym detektywem Noonanem, popatrzył na nią jedynie tępym wzrokiem i podał numer telefonu biura prasowego.Na razie zależała więc od LeVecque’a.- Więc kiedy będziecie wiedzieć?- Kiedy będziemy wiedzieć, co? - Udawał zdekoncentrowanego, wpatrywał się w rząd telewizorów na ścianie.- Czy to była bomba.Czy zostanie rozpoczęte śledztwo kryminalne.- Ach, o to chodzi.Mogła dalej machać piąstkami, ale właściwie po co? Miał za sobą władzę potężnej instytucji, a ona jedynie niedoskonałe drobne ciało i notes.Czuła się jak postawiona przed dziesięciometrowym murem - albo się na niego wdrapie, albo musi go przebić, inaczej wróci do Nazisty i Śmierci Nadziei z pustymi rękami.Wtedy wróci do wywiadów z obywatelami, którzy wygrali w lotto.Musiała coś zrobić, żeby ten LeVecque ją polubił.- Coś pani zaproponuję - LeVecque wyprostował się na krześle.- Może wpadnie pani za parę dni?- Kiedy?- Obojętnie.- zawiesił znacząco głos.Wszystko mi jedno.Ekrany znajdujących się po jego prawej ręce telewizorów powtarzały ciągle ten sam fragment incydentu sprzed szkoły, jakby specjalnie sklejono taśmę.- Proszę mi powiedzieć tylko jedno: obserwujecie terrorystów?- Obserwujemy wszystkich - powiedział, westchnął i odwrócił się plecami.- Jeszcze trochę, a zaczniemy obserwować panią.Za wszystkim kryją się dziennikarze.Uśmiechnęła się.- Nie powie pan nic „Post” ani „News”, zanim ja tego nie usłyszę?- Wszyscy dowiedzą się w tym samym czasie.Nikogo nie faworyzujemy.Nawet dziecko wiedziało, że to nieprawda.Zawsze istnieli faworyzowani dziennikarze, którzy dostawali informacje pierwsi, bo pisali dobrze o policji.Najlepiej świadczyła o tym jego kariera.- Tja, niech pan nie zgubi mojego numeru telefonu - powiedziała, po czym wstała i wygładziła spódnicę.- Na pewno nie zgubię.Atak poza tym.- westchnął, zdobywając się na odwagę - co z pani.ee.tamponem?- Chyba już go nie potrzebuję.- Zatrzymała się na chwilę w drzwiach.Z zewnątrz dolatywał hałas z ogólnego biura.- Skąd ten nauczyciel wiedział, że ma jeszcze pół minuty, czy ileś tam, aby powstrzymać dzieciaki przed wsiadaniem do autobusu, bo będzie wybuch?- Skąd mam wiedzieć? - LeVecque spuścił wzrok i udawał zajętego przesuwaniem po biurku długopisów i spinaczy.- Miał głupi fart.Nie jest tak zawsze?- A jest?17- Mogę poczęstować panów kawą? - spytała Elizabeth Hamdy.- Jest wpół do piątej, ale co mi tam! - powiedział detektyw Noonan.- Mamy przed sobą jeszcze kilka godzin.Możemy nie spać.- To kawa po turecku, słodka - powiedziała Elizabeth, idąc w stronę kuchni.- Dodajemy do niej kardamon.Mam nadzieję, że nie będzie panom przeszkadzał.Zawsze spieramy się z ojcem, czy lepiej dać się spienić kawie raz czy dwa razy.Noonan popatrzył na swego najnowszego partnera Toma Kelly’ego i wzruszył ramionami.Przed chwilą weszli do salonu domu przy Avenue Z.Noonan od razu zauważył, że jest to przeciętny dom ludzi żyjących z pracy rąk - w salonie stała przykryta narzutą beżowa rozkładana kanapa, dębowa komódka na porcelanę, na podłodze leżał orientalny dywan, na ścianie wisiały rodzinne pamiątkowe zdjęcia.W kącie na wielkim telewizorze dwie dziewczynki grały w Nintendo.Do niezwykłych przedmiotów należała tylko wisząca nad drzwiami do kuchni tablica z arabskim napisem i zdjęcie meczetu nad kanapą.Choć po mieście kręciło się dwunastu innych detektywów, przesłuchujących obecnych oraz byłych uczniów i nauczycieli, a także ewentualnych świadków, mieszkających w okolicy szkoły, Noonan pozostawał ciągle śledczym nadzorującym tę sprawę.Uważał jednak, że to tylko kwestia czasu, jak wpadną federalni i wypchną go z niej łokciami.Dziewczyna wróciła z dwiema maleńkimi filiżankami na talerzykach i postawiła je na stoliku, na którym leżał oprawiony w materiał pamiętnik.Urocza - pomyślał Noonan.Nie chodziło jedynie o szeroki uśmiech i puszyste włosy - w całym jej zachowaniu było coś uroczego.Przypomniał sobie własną szesnastoletnią córkę, zamykającą się w swoim pokoju z chłopakami.Wcale nie wyglądała na Arabkę, ale co on o tym wiedział? Ludzie często okazywali się kimś zupełnie innym.- Dziękujemy za poświęcony nam czas - zaczął.- Wiemy, że nie poszła pani wczoraj do szkoły, ale jak powiedziałem przez telefon, rozmawiamy ze wszystkimi uczniami z pani klasy, musimy bowiem zebrać maksimum informacji i odtworzyć to, co się stało.Jasne?- Oczywiście.- Uśmiechnęła się lekko i atmosfera od razu się zmieniła, wydawało się, że pokój stał się większy.- Zrobię wszystko, aby pomóc.Bardzo lubiłam Sama.- Znakomicie.Czy przed wybuchem słyszała pani może w szkole coś niezwykłego?Uśmiech zniknął, a twarz Elizabeth spoważniała.W dalszym ciągu pozostała urocza, ale twarz jak gdyby inaczej odbijała światło.- Nie wiem, czy zrozumiałam, co ma pan na myśli.- Mam na myśli, czy ktoś się dziwnie zachowywał, był zły.rozumie pani.Chłopcy walczą z dziewczynami, dziewczyny walczą z chłopakami, dyskutują o forsie.czy słyszała pani, jak na przykład ktoś mówił, że chce kogoś „dorwać”?Elizabeth popatrzyła na pamiętnik, potem na swoje stopy w grubych białych skarpetach, które trzymała pod szklanym stolikiem.- Ciągle ktoś się bije i kłóci, ale niczego takiego nie słyszałam.- A co z wizytą gubernatora? Czy ktoś o niej mówił? Wie pani, jest republikaninem, ale jego poglądy na przerywanie ciąży nie podobają się niektórym aktywistom „Prawa do Życia”.- Nie, nic takiego nie słyszałam.Aleja sienie włączam w rozmowy o polityce.- Jasne - prychnął Kelly.- Ale może wróćmy do sedna.Spytaj ją, czy zna kogoś spośród tych, co zwykle podkładają bomby.W końcu to Arabka, nie?O Boże - jęknął w duchu Noonan.Od początku śledztwa Kelly zawadzał jak balast.Znikał w ciągu dnia co chwila na kielicha i pod koniec zmiany trząsł się jak galareta i był uparty jak osioł.Lada dzień poślą go w górę stanu na odwyk, a on dostanie kolejnego nowego partnera, którego będzie musiał wprowadzać w sprawę od początku.- Ma chronić od złych spojrzeń - wyjaśniła Elizabeth.- To stara tradycja.- Rozumiem.- Noonan podrapał się po skroni i kątem oka zauważył, że Kelly ziewa.- Musi pani zrozumieć, że do naszych zadań należy dostrzeganie wszystkich niezwykłych rzeczy.Jak na przykład tego, co powiedział jeden z pani kolegów z klasy o słowach waszego nauczyciela, że chce zostać bohaterem.- Co w tym niezwykłego?- Tja.- Napił się kawy i poprawił w fotelu, jakby przed odpowiedzią szukał odpowiedniej pozycji.- Nie mówił, że zawsze chciał uratować komuś życie?- Mówił o tym, jak był ratownikiem, ale dla zobrazowania tematu lekcji: Bohaterstwo w literaturze.- Siedziała prosto i nieruchomo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl