do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie po winno być trudne.Ale trzeba zamknąć usta Brunskillowi, Forbesowi i Jervisowi.Też proste, bo można to zrobić powołując się na Akt o Dochowaniu Tajemnicy Państwowej.Albo możecie ich nastraszyć.Nie sądzę, by któryś z nich chciał spędzić resztę swoich dni na Orkadach.– I w ten sposób przywrócimy do życia pana Stannarda, tak?– Otóż to.– To się chyba da załatwić.A jak wytłumaczymy spektakularną śmierć pana Wheelera?– Rakiety, rakiety, które wybuchały nad portem.Jedna z nich zeszła z kursu i uderzyła w jacht.Na pokładzie coś akurat naprawiali.Głowę daję, że musiały się tam znajdować otwarte kanistry.Może nawet rozlane paliwo? Myślę, że rząd maltański powinien zostać upomniany za brak odpowiedniej kontroli, panie Armitage.– Zmyślne, całkiem zmyślne, panie Stannard – rzekł Armitage i wyjął notes.– Proponuję, by Marynarka Wojenna Jej Królewskiej Mości zaoferowała nam pomoc w wydobyciu wraku.Niechaj zaproponują nam okręt i nurka.Skorzystamy, oczywiście, tylko z nurka.– Pstryknął srebrnym ołówkiem i coś tam sobie zapisał.– Tak będzie chyba lepiej – odrzekłem, myśląc o moim taranie, który najpewniej nadal tkwił w boku Artiny.– Jakiż to smutny koniec dla tak popularnego członka Parlamentu.Aż żal duszę ściska.Wargi Armitage’a drgnęły i wykrzywiły się w stłumionym uśmiechu.Schował notes.– Wygląda na to, że organizacja, dla której pan pracował, zanim Mackintosh wyciągnął pana z RPA, bardzo pana ceni, panie Stannard.Proszono mnie, bym pana poinformował, że ktoś imieniem Lucy niedługo się z panem skontaktuje.Skinąłem głową.Lucy.Mackintosh zacząłby szydzić.– Premier naszego rządu prosił mnie o przekazanie najszczerszych podziękowań za pańskie uczestnictwo w tej operacji i za jej efektywne zakończenie.Premier żałuje, że w tych okolicznościach słowo „Dziękuję” jest wszystkim, co może panu oferować.– No cóż, medalami się człowiek nie naje – mruknąłem filozoficznie.IIISiedziałem w hotelu Fenicja i czekałem na Alison.Wiadoma organizacja załatwiła jej błyskawiczny przelot do Anglii, by mogła uczestniczyć w pogrzebie ojca.Ja również chciałbym oddać mu ostatni hołd, ale moja twarz figurowała we wszystkich tamtejszych gazetach, a pod nią stało, że jestem Rearden.Dlatego rzeczą niemądrą byłoby się tam pokazywać do czasu, aż Rearden zatrze się w krótkotrwałej pamięci czytelników i całego społeczeństwa.No i postanowiłem zapuścić brodę.Czerpałem wiele przyjemności, ba!, uciechy z czytania The Timesa, którego przysyłali tu pocztą lotniczą.Nekrolog Wheelera był napisany w taki sposób, że dawał mu solidne szansę na błyskawiczną kanonizację.Czegóż w nim nie wyczytałem! Wychwalano jego oddanie społeczeństwu, wysławiano przenikliwość finansową, wznoszono hymny na temat jego wszem i wobec znanej dobroci.Lider opozycji powiedział, że śmierć Wheelera zadała druzgocący cios penolgii, której Wheeler, podobnie jak Mountbatten, był wielkim orędownikiem.W tym miejscu omal się nie zakrztusiłem.Premier, zabierając głos w Izbie Gmin, stwierdził, że śmierć Wheelera, jakże cenionego kolegi, to ogromna strata dla brytyjskiej polityki.Izba wstała i milczała przez dwie minuty.Ha! Ten facet musiał przedtem wyprać sobie język mydłem!Tylko szef działu finansowego The Timesa zwęszył coś podejrzane go.Komentując gwałtowny spadek notowań akcji byłego imperium Wheelera, zastanawiał się głośno, dlaczego licytatorzy przystępują do dzieła tak od razu, natychmiast, dlaczego nie poczekają, aż trup Wheelera nieco ostygnie.Ale poza tym, Wheeler szedł do piekła drogą usłaną różami.Rearden wypadł najgorzej.Potępiono go jako niebezpiecznego szaleńca, a jego śmierć podczas wymiany ognia traktowano jako zbawienną nauczkę dla jemu podobnych.Brunskill dostał pochwałę za wytrwałość w tropieniu zbrodniarza i za hart ducha w obliczu niemal pewnej śmierci.Nic w tym niezwyczajnego – odparł skromnie.Jestem policjantem i wypełniałem tylko swój obowiązek.Wszyscy wyrażali nadzieję, że Slade zostanie wkrótce schwytany.Jego śmierć obłożono klauzulą najściślejszej tajemnicy i nie ulegało wątpliwości, że za dziesięć, dwadzieścia lat wielu autorów o skłonnościach sensacyjnych zbije tęgi szmal na książkach o Tajemnicy Slade’a.Podniosłem wzrok i ujrzałem, jak do holu wchodzi Alison.Była blada i zmęczona, ale uśmiechnęła się na mój widok.Wstałem, a ona zatrzymała się przede mną, uważnie mi się przyglądając.Spojrzała na gips na prawej ręce, na nie goloną szczecinę i powiedziała:– Wyglądasz okropnie.– Ale czuję się nieźle.Lewą ręką też można co nieco zdziałać.Czego się napijesz?– Campari.– Usiadła.Przywołałem kelnera.– Widzę, że już o tym czytałeś – powiedziała.Uśmiechnąłem się.– Nie wierz we wszystko, co piszą w gazetach.Oparła się wygodniej.– No i tak, Owen, to już koniec, skończyło się.– Tak.Przykro mi z powodu Aleca.– Przykro ci? – rzuciła bez emocji.– Omal przez niego nie zginąłeś.Wzruszyłem ramionami.– Źle ocenił szybkość reakcji Wheelera.I kierunek jego ataku.Poza tym, cała operacja była w porządku.– I nawet to, że cię sprzedał? To też było w porządku?! – powiedziała z niedowierzaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl