[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzymał kamień w lewej ręce tuż przy ścianie.– Czy wiesz.– wysapała Jaheira –.dokąd.biegniemy?– Nie, ale znam Candlekeep.Wiedział, że to nie miało dla Jaheiry żadnego sensu, może dlatego nie odpowiedziała.– Pełno tu – mówił Abdel w biegu – wszędzie ukrytych drzwi.Wszystko tu praktycznie składa się z sekretnych drzwi.Nigdy nie byłem tu na dole, ale nie widzę powodu, dla którego nie.Zatrzymał się na odgłos przesuwającego się kamienia, aż Jaheira wpadła mu na plecy.Po lewej stronie część ściany korytarza odsunęła się.Abdel wyjrzał, po czym wyszedł prosto w łagodną, wilgotną bryzę, niosącą zapach morza.Rozdział dwudziesty szósty– Candlekeep zatroszczy się o nich – powiedział książę Angelo, wręczając pękaty kieliszek Sarevokowi.– Już więcej nikt ich nie zobaczy.Sarevok uśmiechnął się i Angelo spojrzał w bok.Jako jeden z książąt Wrót Baldura, doświadczony dowódca najemników i półelf, który żył dłużej niż większość ludzi mogła marzyć, Angelo spotkał różnych ludzi, ale nikogo pokroju Sarevoka.Ten imponujący mężczyzna sprawiał, że atmosfera w jego pokoju stawała się ciężka od.właśnie, od czego? Angelo nie mógł dobrać właściwego słowa: zła wola? chciwość? przeznaczenie?– Jak to się nazywa? – zapytał Sarevok.Jego głos nawet podczas zwyczajnej rozmowy był niski, rezonujący i rozkazujący.– Brandy – odpowiedział Angelo.– To nowość.Myślę, że ją polubisz.Sarevok uśmiechnął się i Angelo postarał się odwrócić zwyczajnie, jakby ten uśmiech wcale go nie przerażał.Przemierzył cały pokój w stronę kominka po kobiercu, który on przywiózł mu z Shou Lung za cenę tylu sztuk złota, że chyba dostarczono go ze wschodu magicznym sposobem.Za dekoracje i meble tego pokoju można by kupić małe miasto.Angelo był niezmiernie dumny ze swej kolekcji artefaktów z czterech stron Torilu.Chwycił pogrzebacz z mithrilu wydobywanego przez krasnoludy w kopalniach Wielkiej Szczeliny i bezmyślnie rozgarnął żarzące się węgle.– Interesujące – powiedział Sarevok i Angelo spojrzał na niego.Sarevok bawił się pustym kieliszkiem – z wiśni?– Tak myślę – odparł Angelo, po czym gwałtownie zmienił temat, jakby zależało mu na tym, by jak najszybciej pozbyć się Sarevoka.– Moja władza nad Płomienną Pięścią jest niepodważalna.Ten twój Abdel i jego kobieta są już znani i ścigani w mieście.Nie sądzę, abyś mi powiedział, skąd masz tę informację.– Och – zaśmiał się Sarevok – rzeczywiście nie powiem, ale zapewniam cię, że oni naprawdę pracują dla Złodziei Cienia.– A to.co to jest.grupa spiskowa?– Po prostu gildia.– Ta złodziejska gildia jest z Amn – powiedział Angelo, obserwując płomienie.– Więc z pewnością są oni wyjęci spod prawa także w Amn.Sarevok postawił kieliszek, aż zadzwonił.– Pomyśl o nich jak o kaprach.Kaprach na usługach Amnu.– Tego nie można tolerować – powiedział Angelo, jakby szukając poparcia u Sarevoka.– W rzeczy samej, nie można.– Więc co to oznacza? Wojnę z Amnem?– Boisz się wojny?Angelo spojrzał ostro na Sarevoka i po plecach spłynęła mu strużka zimnego potu.Przez chwilę wydawało mu się, jakby oczy Sarevoka błysnęły nieludzką żółcią, jakby coś w nich się zapaliło, po czym gość uśmiechnął się znowu.– Boję się niepotrzebnej wojny – odparł Angelo.Odwrócił się i spojrzał na swój własny portret wiszący nad kominkiem.Artysta znakomicie oddał szlacheckie, pociągłe rysy Angelo.Książę uniósł brodę, aby dopasować się do portretu, choć obecna moda była już inna.Obraz, w odróżnieniu od pierwowzoru, wciąż ukazywał cechy wojownika, którym kiedyś był.Spojrzał sam sobie w oczy i poczuł się równie upokorzony, jak pod wzrokiem Sarevoka.– Jeśli każe się ludziom walczyć bez wyraźnego powodu, nie będą walczyć z sercem.– Ich serca nie interesują mnie, Angelo, ja potrzebuję ich rąk i nóg.Angelo dał trzy kroki i usiadł ciężko na sofie stojącej obok kominka.Dotknął poduszki oprawionej w cielęcą skórę.W dotyku była miękka i gładka jak pupa niemowlaka i kosztowała go tyle, że mógłby za to kupić setkę niemowlaków.Nagle przestała mu się wydawać tak wspaniała jak wtedy, gdy kupował ją w Waterdeep.– Czy twoi ludzie będą walczyć – zapytał z naciskiem Sarevok.Angelo skinął głową, upewniając sam siebie.– Więc powiedz im, że to Amn pragnie wojny – powiedział Sarevok uspokajająco.– Oni skazili nasze kopalnie, wypędzają naszych sąsiadów na południe, chcą zagarnąć Wrota Baldura, rzekę, kopalnie.wszystko.Czy to wystarczy?Angelo uśmiechnął się.– To więcej niż trzeba, mój przyjacielu.Zwłaszcza jeśli dodać tych Złodziei Cienia, działających tu na terenie Wrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]