[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spojrza³ na Toziera.- ChodŸ, Andy.Wprowadzono ich do du¿ego pomieszczenia.Na pod³odze le¿a³y rozpostarte owczeskóry, a œciany obwieszone by³y gobelinami.Otwart¹ przestrzeñ na œrodku pokojuzdobi³ piêkny perski dywan, a wokó³ niego sta³o kilka niskich sof.Wnoszonow³aœnie kawê na mosiê¿nych tacach.- Proszê siadaæ - powiedzia³ Ahmed, sadowi¹c siê dystyngowanie na jednej z sof.Warren taktownie zaczeka³, a¿ szejk Fahrwaz zajmie swoje miejsce, a potemusiad³, staraj¹c siê naœladowaæ dziwn¹ nieco pozycjê Ahmeda, w której tamtemuby³o najwyraŸniej ca³kiem wygodnie.Tozier zrobi³ to samo i Warren us³ysza³,jak trzeszcz¹ mu stawy.- Miewaliœmy ju¿ goœci z Europy - stwierdzi³ Ahmed.- Mój ojciec jesttradycjonalist¹, zwykle wiêc informujê przyjezdnych o naszych zwyczajach.Ojciec cieszy siê, gdy postêpuj¹ tak, jak uwa¿a za stosowne, a nikomu przecie¿nie przynosi to szkody.- Uœmiechn¹³ siê ujmuj¹co.-PóŸniej pójdziemy do mnie iwypijemy du¿o whisky.- Bardzo pan uprzejmy - stwierdzi³ Warren.- Prawda, Andy?- Nie odmówi³bym jakiegoœ trunku - przyzna³ Tozier.Ahmed powiedzia³ coœ doojca, a potem wyjaœni³:- Napijemy siê teraz kawy.To ca³a ceremonia, ale nie potrwa d³ugo.Mój ojciecpragnie wiedzieæ, od kiedy, przebywaj ¹ panowie w Kurdystanie.- Od niedawna - odpar³ Warren.- Przyjechaliœmy z Gilan dwa dni temu.Ahmed przet³umaczy³ to ojcu, a nastêpnie powiedzia³:- Mosiê¿n¹ fili¿ankê bierze siê do prawej rêki.Kawa jest bardzo gor¹ca is³odka - mo¿e zbyt s³odka dla waszego podniebienia.Czy s¹ panowie wKurdystanie po raz pierwszy?Warren uwa¿a³, ¿e lepiej mówiæ prawdê.Niepotrzebne k³amstwa mog³y okazaæ siêniebezpieczne.Uniós³ fili¿ankê i obj¹³ j¹ d³oni¹.- Byliœmy tu ju¿ przed paroma tygodniami - przyzna³.- Nie mieliœmy szczêœciaw poszukiwaniach, wróciliœmy wiêc do Teheranu, ¿eby trochê odpocz¹æ.- To prawda - stwierdzi³ Ahmed.- Kurdystan nie jest spokojnym miejscem -Zwracaj¹c siê do szejka Fahrwaza wyrzuci³ z siebie potok s³Ã³w, a potem rzek³: -Proszê wypiæ od razu ca³¹ kawê i po³o¿yæ na tacy odwrócon¹ fili¿ankê.Zrobi siêbryja, ale to bez znaczenia.Jaki film bêdzie pan krêci³, panie Warren?- Nie robiê filmu - odpar³ Warren.- Wyszukujê tylko miejsca, jakich wymagascenariusz.- Wypi³ kawê.By³a gor¹ca i obrzydliwie s³odka, a po³owê objêtoœcizajmowa³y fusy, które odsuwa³ jêzykiem.Odstawi³ fili¿ankê i odwróci³ j¹ natacy do góry dnem.Stary szejk Fahrwaz uœmiechn¹³ siê ¿yczliwie.- Rozumiem - powiedzia³ Ahmed.- Jeszcze tylko dwie fili¿anki i bêdziemykoñczyæ.Sprawiaj¹ panowie wielk¹ radoœæ mojemu ojcu, wykazuj¹c zrozumienie dlanaszej kurdyjskiej goœcinnoœci.- Wypi³ kawê, jakby znajdowa³ w tymprzyjemnoœæ.- Czy pan jest.hm.szefem, panie Warren?- Tak.- Warren poszed³ za przyk³adem Ahmeda i wzi¹³ do rêki drug¹ fili¿ankê.-Andy - to znaczy pan Tozier - jest od spraw technicznych.Zajmuje siêustawianiem kamer i tak dalej.- Warren nie wiedzia³, co w³aœciwie robi ekiparozpoznawcza i mia³ jedynie nadziejê, ¿e nie za bardzo siê sypie.- I s¹ panowie tylko we dwójkê?- Och, nie - odpar³ uprzejmie Warren.- Jest nas czterech, w dwóch samochodach.Tamci dwaj z³apali gumê i zatrzymali siê, ¿eby zmieniæ ko³o.- Ach, wiêc musimy zaprosiæ tak¿e pañskich przyjació³.Zbli¿a siê noc.Warren pokrêci³ g³ow¹.- To zbyteczne.Maj¹ wszystko, czego potrzeba do rozbicia obozu.- Jak pan uwa¿a - odpar³ Ahmed, po czym odwróci³ siê do ojca.Kiedy po trzeciej i ostatniej fili¿ance ceremonia³ picia kawy dobieg³ koñca,szejk Fahrwaz wsta³ i wyg³osi³ uroczyst¹, przyd³ug¹ mowê.Ahmed streœci³ j¹krótko:- Mój ojciec upowa¿nia panów do korzystania tej nocy z jego domu.Warren spojrza³ k¹tem oka na Toziera, a ten prawie niezauwa¿alnie skin¹³g³ow¹.- Bêdziemy zachwyceni.Chcia³bym tylko zabraæ parê rzeczy z land-rovera -przybory do golenia i tak dalej.- Przyniosê je - zaofiarowa³ siê Tozier.- No, panie Tozier - odezwa³ siê Ahmed tonem wymówki - zaczyna³em ju¿ s¹dziæ,¿e odjê³o panu mowê - stwierdzi³, popisuj¹c siê znajomoœci¹ potocznejangielszczyzny.- Od mówienia jest szef - odpar³ z uœmiechem Tozier.- Mog¹ panowie, oczywiœcie, wyjœæ - powiedzia³ Ahmed - ale dopiero po moimojcu.Taki jest zwyczaj.Szejk Fahrwaz uk³oni³ siê i znikn¹³ w.drzwiach w g³êbi pokoju.Tozier wyszed³na dziedziniec.Siêgn¹³ do kabiny wozu, zdj¹³ z zaczepu mikrofon i rzuci³ goniedbale na ty³ pojazdu.Na szczêœcie przewód by³ wystarczaj¹co d³ugi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]