do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Sądziłem, że oni wolą trzymać się razem.Ale kto wie, może dopóki Biegną, są razem.Oparłam rower o przednią część przydrożnej budki i objęłam go ramieniem.Wcale nie był ciężki.– Nie chodzi o to, że chcę ich powstrzymać albo zranić.Nie chcę.Chcę Biec razem z nimi, ale nie mogę się do nich dostać.– Wyciągnął rękę z filiżanką w kierunku jednej z barykad, jakby wznosił toast na jej cześć.– Między mną i Bieganiem jest właśnie coś takiego.Nie umiem znaleźć właściwej drogi.Nie jestem do tego zdolny.I nigdy nie będę.Nigdy.Pozwoliłam mu wypić kawę do końca.Kilkunastu Biegaczy minęło nas w tak bliskiej odległości, że załopotały nasze ubrania.Od jednego z nich było czuć zapach perfum, ciężką, korzenną woń, w której rozpoznałam Jungle Gardenia.Ktoś włączył tranzystor radiowy.–.oddziały usuwają protestujących, którzy leżą na środku 1-70 skandując „Zostańcie tutaj, zostańcie tutaj”.Wydaje się, iż jest to zorganizowany protest, ale władze muszą jeszcze zidentyfikować przywódcę albo przywódców.Hm, to będzie następny krok, pomyślałam.Anty-Biegacze.Zostający, którzy będą przeciwwagą dla Idących, czy coś w tym rodzaju.Jim Andros paplał coś pod nosem.Zmusiłam go do tego, żeby usiadł na krawężniku.Jakiś mężczyzna z punktu pierwszej pomocy otulił go kocem i próbował skłonić do zażycia tabletki.– Mieliśmy kilka przypadków histerii – powiedział mi ów mężczyzna, podczas gdy Andros wykręcał głowę w drugą stronę.– Może powinna pani zabrać swojego przyjaciela do domu.– On jest nietutejszy – odparłam – i nie jest moim przyjacielem.Po prostu proszę dać mu spokój.Nic mu nie będzie.Podążał za Biegaczami.Ma gorączkę Gorączki Biegania.Mężczyzna spojrzał na mnie nachmurzonym wzrokiem, a potem zdołał wcisnąć tabletkę do ust Androsa.Ten wypluł ją z taką siłą, że uderzyła sunącego obok Biegacza w udo.Niebo na wschodzie dopiero zaczynało jaśnieć, kiedy pojawił się nowy potok Biegaczy.Tym razem słyszałam ich wyraźnie, słyszałam tupot tysięcy trampek i bosych stóp po asfalcie.Uśpione dotąd ekipy filmowe ożywiły się i całe miejsce zalało światło reflektorów.Ta grupa była tak liczna i zwarta, że nie mogłam niczego zobaczyć po drugiej stronie ulicy.Widziałam tylko skłębioną nawałnicę nierównomiernie podskakujących i falujących ludzi, których oddech przypominał dziwny szum wiatru.Słońce wzeszło, a liczba ludzi bynajmniej nie malała.Przybywali w skąpym świetle promieni słońca i wciąż przybywali, jakby mieli zamiar zakryć sobą każdy cal ziemi.Większość z nich nawet się nie rozglądała.I nie można było ich rozróżnić.Uświadomiłam sobie, że czuję, jak chodnik wibruje pod moimi trampkami.Ktoś dotknął mojego ramienia.Obok tego człowieka stał Jim Andros, który przechylał głowę to w przód, to w tył, jakby obserwował szybkiego woleja w trakcie turnieju tenisowego.Chyba domyśliłam się, co zaraz zrobi, ale byłam zbyt niemrawa, za późno się ruszyłam.Zanim podniosłam ramię, on rzucił się w środek grupy.Był popychany do przodu i do tyłu, kiedy tamci Przebiegali obok, ignorując jego wyciągnięte ręce.Nie byłam w stanie usłyszeć tego, co do nich wykrzykiwał.Być może wcale nie krzyczał, tylko bezradnie otwierał i zamykał usta.Jego dłonie ześlizgnęły się z jakiegoś dużego mężczyzny, którego pragnęły pochwycić; rozległ się trzask rozdzieranego ubrania.Andros zatoczył się do tyłu, przecinając drogę trzem nastoletnim dziewczętom.Dwie z tych dziewcząt obiegły go jakoś; dziewczyna w środku dała mu lekkiego kuksańca i osunął się na ziemię.Na moment mignął mi między nogami Biegnących.Próbował powstać, zanim tłum Biegaczy zgęstnieje, i w końcu zupełnie straciłam go z oczu.Jacyś ludzie wyskoczyli mi zza pleców i wepchnęli się do głównego nurtu Biegaczy, robiąc trochę miejsca swoimi ciałami.W ich ślady poszło kilkanaście następnych osób.Ktoś chwycił mnie za rękę i znalazłam się w środku strumienia ludzi, rozlewającego się na całą drogę.Zepchnięci Biegacze otoczyli nas, wkraczając aż na chodnik i przewracając barykady.Mój rower przewrócił się z brzękiem.Ktoś upadł na niego, podźwignął się i Biegł dalej.Mężczyzna, który wcześniej usiłował wcisnąć Androsowi tabletkę, teraz przedzierał się przez tłum trzymając go w ramionach.Ja wraz z innymi ludźmi wycofałam się na chodnik, podczas gdy Biegacze ruszyli pędem na pozostawione przez nas wolne miejsce.Wybawca Androsa spojrzał na mnie z wyrzutem.Z nosa i ust Androsa kapała krew.Usłyszałam, jak ktoś powiedział, że ten mężczyzna jest pielęgniarzem z powiatowego szpitala.Przeniósł Androsa za przydrożną budkę.Kamera i magnetofon Androsa leżały tam, gdzie je zostawił.W kamerze był film; siedemnaście klatek rolki na 36 zdjęć uległo prześwietleniu Otworzyłam aparat i prześwietliłam resztę, a potem ponownie odłożyłam go na chodnik.Musiałam przyłożyć magnetofon do ucha, żeby odsłuchać taśmę.Nie nagrał swoich pseudowywiadów ze szczególną dbałością.Słychać było fragmenty i strzępki wypowiedzi rozmaitych osób na temat Biegaczy, które częściowo na siebie nachodziły.–.uciekają od swoich obowiązków – stwierdzała jakaś kobieta autorytatywnym głosem.– Ja też bym chciała sobie polecieć, ale muszę się opiekować dzieciakami i prowadzić dom – a jeśli nie uważasz tego za pracę, palancie.– Jej głos co pewien czas cichł, a potem znowu był słyszalny.Obok mnie Przebiegł jakiś facet w piżamie, ocierając się o moje ramię.–.kowitą swobodę poruszania, ale w ciągu kilku następnych dni ujrzycie straszne wydarzenia.Niedobory – tak mówili w telewizji – i sama nie wiem, co jeszcze.Gdyby jakieś obce imperium, na przykład Rosjanie, zechciało nas zaatakować, to teraz mieliby idealne warunki, skoro tylu świrusów Biega wkoło jak króliki.Tak mniej więcej bym to podsumowała, wiesz, może nie pamiętasz.– Usłyszałam szczęk, a potem mówiła już inna kobieta.–.gdzieś, ale ja nie mam pojęcia, gdzie.Ciekawe byłoby obserwować ich z samolotu, zobaczyć, dokąd tak suną.Nie wiem, dlaczego po prostu nie złapią któregoś z nich.– Próbowali – zabrzmiał obojętny głos Jima Androsa.– Inni Biegacze tłoczą się wokół nich i przewracają ich na ziemię.– No ale dzieci na pewno, gdyby spróbowali złapać jakiegoś dzieciaka.Szczęk.Teraz było słychać głos młodego mężczyzny.–.wyrwać się stąd, po prostu wyrwać się, wiesz? Szczęk.Jeszcze jedna kobieta.–.koniec.Epoka, w której żyjemy, jest ostatnią, jeśli o tym nie wiedziałeś, i to wszystko prawdopodobnie oznacza, że wkrótce będzie następowało wzięcie żywcem do nieba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl