[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opuściłem pokrywę kopiarki, wziąłem czystą kartkę papieru i zacząłem w skupieniu wyobrażać sobie zaskoczenie i osłupienie, jakie poczuje ujrzawszy mój komunikat, aż wreszcie znów stwardniałem.Rysowałem pisakiem, palcem przygwoździwszy płasko kuśkę, pisak zaś trzymając idealnie prosto.bardzo ciekawe wrażenie, nie: przyjemne, ale interesujące, dotknięcie zimnego pióra.Powtórzyłem kreskę może z pięć razy; najlepsze było to, że na papierze mój kuś prezentował się naprawdę okazale: po prostu kawał kutasa.To oczywiście dlatego, że rysunek robi się z każdej strony większy o, czekaj, dwie połówki średnicy albo jedną całą średnicę pióra, więc prawie centymetr.Znacznie lepsze niż kopia, która i tak, jak ci mówiłem, przypominała krytą strzechą chałupinę gdzieś u prawego brzegu kartki.Napisałem „Obrys w pełnej skali”, rozumiesz, „godzina 23,43, niedziela, 24 listopada”.czy jaka tam akurat data była.I zostawiłem notatkę wraz z obydwoma dziełami w jej przegródce na dzienną korespondencję.- Wygłupiasz się! Znalazł je ktoś?- Nie, nie.Zabrałem je tuż przed wyjściem.- A, to w porządku.- Przez miesiąc prawie nie wysyłałem jej żadnej kartki z asteryskiem, raczej niezwykłe, aż zaczęła przyglądać mi się pytająco.Wreszcie któregoś popołudnia przyszła do mojego pokoju i spytała, co się stało.Nie jestem taki pogodny jak zwykle, powiedziała.Ponadawałem jej na kogoś w pracy, ponarzekałem na fakt, że jesteśmy drugorzędną firmą, gdy moglibyśmy należeć do czołówki, takie normalne gadanie.A potem dodałem: „I jeszcze coś”.Zapytała: „Co takiego?” Wiedziała, że chodzi o nią.Więc z wariackim poczuciem oporu i gwałtownej chęci wyznałem jej, że zrobiłem fotokopię kutasa i jego obrys, zostawiłem je któregoś wieczoru na jej biurku, ale w końcu wziąłem je z powrotem.Spytała: „Masz je jeszcze?” Powiedziałem: „No pewnie!”.- Nie wyrzuciłeś ich? Schowałeś do swojej własnej teczki?- Oczywiście - rzekł.- Tyle zachodu po nic? Poza tym stanowiło to w pewnym sensie dalszy ciąg całej sprawy: wygadam się, co zrobiłem, ona będzie chciała to zobaczyć, a ja sięgnę tylko do teczki i proszę, oto jest.-1 co powiedziała?- Że kutas na fotokopii wygląda jak sonogram.- Nic więcej?- Mówiłem ci przecież, że ten Lee zakręcił jej mocno w głowie.Zaproponowałem jej, by wzięła obie kartki do swoich akt, jeśli chce.Powiedziała, że nie, dziękuje.Tydzień później wybraliśmy się wspólnie na lunch.Żaliła się na Lee, słuchałem ze współczuciem, po czym spytałem ją.nie mogłem się powstrzymać, więc zapytałem.mówię: „Zapomnij o tej fotokopii, Emily, ale powiedz mi, czy ten obrys kutasa, który ci pokazałem, podniecił cię w jakiś sposób? Nie wtedy, w biurze, to jasne, ale później? Czy poczułaś się chociaż minimalnie podekscytowana?” Spojrzała na mnie z pobłażaniem i powiedziała: „Wybacz, naprawdę, myślałam o tobie bardzo ciepło, ale podniecić.nie, zupełnie nie”.Koniec, można powiedzieć.- Też mi się tak zdaje - rzekła.- Właśnie, właśnie, ale.nie.Był ciąg dalszy.- Chcesz powiedzieć, że ona i ty, żeście się wreszcie zeszli? Jak jej było na imię?- Emily.- Racja, mówiłeś.A zatem?- Cóż, rzeczywiście spędziliśmy wspólnie wieczór w moim mieszkaniu - powiedział.- Normalka? Ty przyozdabiasz abażur swoją najlepszą szarfą, a ona uszczęśliwia cię tubką wazeliny?- Mniej więcej.Swoją drogą o tym właśnie myślałem, kiedy kazałaś mi spojrzeć na mojego kutasa i opowiadać ci o nim.Muszę powiedzieć, że było to jedno z najbardziej niepokojących życzeń, jakie trafiły mi się w życiu.- Chciałbyś wiedzieć, czy mnie by twój kontur podniecił?- Owszem, ciekaw jestem.- Zależałoby to od nastroju, wydaje mi się.Być może sama miałabym ochotę zrobić taki rysunek.Gdybyś obrysował moje całe ciało, zrobiłabym pewnie to samo z twoim bucefałem.Wiesz, mikrofon, do którego mówię?.W słuchawce telefonu?- Tak?- Jest zupełnie jak sitko.Albo jak taki mały filtr, który nakładasz na odpływ w wannie.Czasem wydaje mi się, z tym telefonem, że jeśli się odpowiednio skupię, to przeleję się do środka, zamienię w mgłę i zmaterializuję na powrót w pokoju osoby, z którą rozmawiam.Czy nie uważasz tego za zbyt dziwaczne?- Nie, sam też tak nieraz myślę - odparł.- Ale co ciekawe - powiedziała - to to, że sama droga też potrwałaby trochę.Zastanawiam się często, jak to może być, co bym czuła zamieniona w świadomą wszystkiego parę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]