do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Megan d³ugo patrzy³a na g³uchy telefon.Kusi³o j¹, ¿ebyspytaæ, czy Jon te¿ pracuje w Jedynce i czy dlatego rozmawia³ z ni¹ takpokrêtnie.Podobnie jak on, te¿ by³a zupe³nie niezale¿na, nie mia³a zbyt wielubliskich i wielokrotnie sprawdzi³a siê w sytuacjach kryzysowych.Dobrzepamiêta³a dzieñ, kiedy podczas jednej z krótkich wizyt w Waszyngtonie w jej¿yciu pojawi³ siê Nathaniel Klein, proponuj¹c udzia³ w przedsiêwziêciuspecyficznym i wyj¹tkowym, w przedsiêwziêciu, które mia³o natchn¹æ j¹ wiêkszympoczuciem sensu i celu dzia³ania.Pamiêta³a te¿, jak mówi³, ¿e prawdopodobnienigdy nie pozna innych pracowników Jedynki, ¿e jej u¿ytecznoœæ polega narozleg³ej sieci kontaktów, które nawi¹za³a w ca³ym œwiecie, na znajomoœci zludŸmi, którzy mog¹ wyœwiadczyæ jej przys³ugê, udzieliæ informacji ischronienia.Nie, Klein nigdy by mi tego nie powiedzia³.Ani Klein, ani Jon, nawet gdybyby³ w to zamieszany.Pakuj¹c siê, rozmyœla³a o tym, co powiedzieli jej na po¿egnanie.Wracaj ca³o.Ajeœli Klein nie znajdzie wirusa, czy w ogóle bêdzie do czego wracaæ?Biuro s³u¿by ochrony wewnêtrznej NASA zajmowa³o pó³nocno-wschodni¹ czêœæpierwszego piêtra budynku administracyjnego.Smith okaza³ legitymacjê izaczeka³, a¿ oficer dy¿urny wprowadzi jej numer do komputera.Gdzie dowódca? - rzuci³.Bardzo przepraszam, panie pu³kowniku, ale w³aœnie mamy zmianê s³u¿b.Pu³kownikBrewster ju¿ wyszed³, a pu³kownik Reeves siê spóŸnia.Zatrzyma³y go sprawy.osobiste.Nie mogê czekaæ, nie mam czasu.Proszê mnie wpuœciæ.Ale panie pu³kowniku.Poruczniku, widzi pan moj¹ legitymacjê? Co tam jest napisane?¯e ma pan upowa¿nienie klasy COSMIC, panie pu³kowniku.Co znaczy, ¿e mam prawo wejœæ tu o ka¿dej porze nocy i dnia i przejrzeæ ka¿dy,nawet najmniej istotny raport.Zgadza siê?Tak jest, panie pu³kowniku.Skoro ju¿ to sobie wyjaœniliœmy, powiem panu, co zrobimy: post¹pi pan zgodnie zprzepisami i wprowadzi moje nazwisko do komputera.O moim przybyciu powiadomipan tylko pu³kownika Reevesa, tylko osobiœcie i tylko w cztery oczy.Jeœlipu³kownik Reeves zechce ze mn¹ porozmawiaæ, poinformuje go pan, ¿e jestem warchiwum.Rozkaz.Czy ci z archiwum mog¹ panu w czymœ pomóc?- Nie.Proszê im powiedzieæ, ¿eby nie zwracali na mnie uwagi.ChodŸmy.Zabrzêcza³ elektroniczny zamek, otworzy³y siê kuloodporne drzwi.Smith uzna³,¿e numer ze „z³ym pu³kownikiem" wywar³ po¿¹dany efekt: porucznik by³zastraszony, jego zwierzchnik, pu³kownik Reeves, bêdzie na pewno zaintrygowany,lecz i ostro¿ny.Nie bez powodu.Technicznie rzecz bior¹c, NASA by³a instytucj¹ cywiln¹, ale w latachsiedemdziesi¹tych, kiedy agencja w koñcu zdecydowa³a, jakiego promu potrzebujei w jaki sposób bêdzie wprowadza³a go na orbitê, okaza³o siê, ¿e nie ma wyborui ¿e musi zwróciæ siê o pomoc do amerykañskich si³ powietrznych.Zawarto iœciediabelski pakt: Pentagon oficjalnie uzna³, ¿e wahad³owiec jest „przydatnymobiektem wojskowym", w zamian za co NASA otrzyma³a obietnicê sta³ych,regularnych dochodów oraz pozwolenie na wykorzystanie wojskowych rakietwspomagaj¹cych typu Atlas i Titan.Ujemn¹ stron¹ paktu by³o to, ¿e agencjaznalaz³a siê na ³asce i nie³asce Pentagonu i uzale¿ni³a siê od generalskichkaprysów.Pu³kownik Reeves sta³ wysoko w hierarchii NASA, ale prawdziwymimistrzami i panami byli ci, którym Pentagon przyzna³ upragnion¹ przepustkêklasy COSMIC.Wyszed³szy z labiryntu korytarzy, stanêli przed ognioodpornymi drzwiami.Porucznik wprowadzi³ kod, otworzy³ je i przepuœci³ Jona przodem.Wpomieszczeniu by³o co najmniej kilka stopni ch³odniej ni¿ na korytarzu.Panowa³a tam g³êboka cisza, jeœli nie liczyæ szumu dziesiêciu najszybszychkomputerów, jakie kiedykolwiek zbudowano, po³¹czonych z serwerami i jednostkamioperacyjnymi na kilkunastu stanowiskach roboczych.Kilku pracowników archiwum otaksowa³o go spojrzeniem, lecz by³o tozainteresowanie bardzo krótkotrwa³e.Porucznik zaprowadzi³ go do odosobnionegostanowiska.Proszê - powiedzia³.- To komputer pu³kownika Reevesa.Na pewno nie bêdzie mia³nic przeciwko temu.Dziêkujê.Nie zabawiê tu d³ugo pod warunkiem, ¿e nikt nie bêdzie miprzeszkadza³.Oczywiœcie, panie pu³kowniku.- Poda³ Jonowi telefon komórkowy.- Kiedy panskoñczy, proszê wybraæ 309.Przyjdê po pana.Smith usiad³ przed monitorem, w³¹czy³ komputer i w³o¿y³ do slotu dyskietkê,któr¹ ze sob¹ przyniós³.W ci¹gu kilku sekund obszed³ wszystkie zabezpieczeniai mia³ teraz dostêp do ca³ej sieci NASA.Informacje na temat Adama Treloara, te z innych agencji wywiadowczych, by³yjedynie punktem wyjœciowym.Jon przyjecha³ do Houston, ¿eby osobiœciesprawdziæ, jak naukowiec ¿y³ i z kim pracowa³.Szuka³ numerów, pod które móg³dzwoniæ, tych miejscowych i tych zamiejscowych, korespondencji elektronicznej,czegokolwiek, co naprowadzi³oby go na jakiœ œlad.Tu, w archiwum, zamierza³dowiedzieæ siê, co Treloar robi³ w czasie wolnym, z kim rozmawia³, z kim siêspotyka³, jak czêsto i gdzie.Chcia³ go obna¿yæ warstwa po warstwie, jak ³odygêselera, szukaj¹c jakiejœ anomalii, zbiegu okolicznoœci czy wzoru zachowania,który doprowadzi³by go do pozosta³ych spiskowców.Uderzy³ w klawisze, zaczynaj¹c od rzeczy najlogiczniejszej: kto wiedzia³ o jegowyjeŸdzie do Rosji.Wœród cieniutkich chipów i wiotkich œwiat³owodów mog³yspoczywaæ ukryte wskazówki.I nazwiska.Wchodz¹c do gabinetu, Dylan Reed nie wiedzia³, ¿e Jon rozpocz¹³ ju¿poszukiwania.By³ tak skupiony na przepe³nionym programie dnia, ¿e ma³obrakowa³o i nie us³ysza³by cichego pisku komputera, który ostrzega³, ¿e ktoœwszed³ do sieci.Nie przestaj¹c myœleæ o czekaj¹cym go spotkaniu, machinalniewystuka³ na klawiaturze seriê cyfr.Nazwisko, które pojawi³o siê na ekranie,natychmiast przyku³o jego uwagê: Adam Treloar.Ktoœ szpera³ w bazie danych!B³yskawicznie podniós³ s³uchawkê telefonu.Kilka sekund póŸniej rozmawia³ ju¿ zoficerem dy¿urnym biura s³u¿by ochrony wewnêtrznej NASA, który wyjaœni³ mu, coSmith robi w archiwum.Reed z trudem zachowa³ zimn¹ krew.- Nie, nie, wszystko w porz¹dku - rzuci³.- Proszê powiedzieæ pu³kownikowiReevesowi, ¿eby mu nie przeszkadzano.To nasz goœæ.„Nasz goœæ".To intruz!Odczeka³ chwilê, ¿eby siê uspokoiæ.Cholera jasna! Co ten Smith tam robi³?Przecie¿ waszyngtoñska policja traktowa³a œmieræ Treloara jako przypadkowezabójstwo, choæ zabójstwo z niezamierzonymi konsekwencjami.Nawet ci ztelewizji uznali, ¿e to historia niewarta wiêkszego zainteresowania, co bardzoucieszy³o jego, Bauera i Richardsona.Trzasn¹³ d³oni¹ w skórzan¹ podk³adkê na biurku.Niech to szlag! Przypomnia³o musiê, jak bardzo Treloar siê go ba³: Smith dos³ownie go przera¿a³.Terazlodowate macki tego samego strachu oblepi³y krêgos³up jemu.Wzi¹³ g³êboki oddech.Bauer mia³ racjê, proponuj¹c utajnienie akt Treloara nawypadek, gdyby ktoœ zacz¹³ wêszyæ.No i ktoœ zacz¹³.Im d³u¿ej o tym myœla³, tym mniej by³ zaskoczony, ¿e tym kimœ jest Smith.Smithmia³ reputacjê cz³owieka niezwykle upartego, a przeciwnik uparty i jednoczeœniegroŸny, to przeciwnik œmiertelnie niebezpieczny.Zanim Reed wybra³ s³u¿bowynumer Richardsona, postara³ siê uspokoiæ nadszarpniête nerwy.- Mówi Reed.Pamiêtasz, rozmawialiœmy o pewnym potencjalnym problemie.-Zawiesi³ g³os.- Problem jest ju¿ realny.Zaraz ci wszystko wyjaœniê i myœlê,¿e siê ze mn¹ zgodzisz: musimy go jak najszybciej rozwi¹zaæ.Rozdzia³ 19Na krajowym lotnisku imienia Ronalda Reagana na Smitha czeka³ samochód z SecretService [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl