do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³ to ch³opiec, mniej wiêcej w jego wieku, lecz smuk³y iniezwykle piêkny.Postawê mia³ prost¹ i dumn¹, twarz szlachetn¹, szczup³¹ imêsk¹.Wygl¹da³ jak m³ody ksi¹¿ê ze Wschodu.Jego turban by³ z niebieskiegojedwabiu, tak samo przetykany srebrem kaftan, który siêga³ do kolan.Nogitkwi³y w wysokich czerwonych butach z delikatnej, miêkkiej skóry, o wygiêtychczubkach.Z ramion przez plecy opada³ do samej ziemi lœni¹cy srebrzyœciep³aszcz z wysokim ko³nierzem.Najpiêkniejsze u tego ch³opca by³y d³onie,delikatne, szlachetne, a zarazem, jak siê zdawa³o, nadzwyczaj silne.Oczarowany i pe³en podziwu Bastian wpatrywa³ siê w ten wizerunek.Nie móg³ siênapatrzeæ.Chcia³ w³aœnie zapytaæ, kim jest ten piêkny królewicz, gdy jakpiorun porazi³o go zrozumienie, ¿e by³ to on sam.By³o to jego w³asne odbicie wz³otych oczach Dzieciêcia Ksiê¿yców!.Co siê z nim w tym momencie dzia³o,bardzo trudno opisaæ s³owami.Zachwyt porwa³ go jakby w omdleniu i podniós³daleko, a gdy Bastian powróci³ z tej dali i ca³kiem oprzytomnia³, przekona³siê, ¿e naprawdê jest owym piêknym ch³opcem, którego wizerunek zobaczy³.Popatrzy³ w dó³ po sobie i wszystko by³o takie jak w oczach DzieciêciaKsiê¿yców, delikatne, miêkkie buty z czerwonej skóry, niebieski, srebremprzetykany kaftan, turban, d³ugi, lœni¹cy p³aszcz, postaæ i - o ile zdo³a³wyczuæ - tak¿e twarz.Zdumiony spogl¹da³ na swoje d³onie.Obróci³ siê kuDzieciêciu Ksiê¿yców.Ale jej ju¿ nie by³o!Pozosta³ samotny w okr¹g³ym pomieszczeniu, jakie utworzy³a ¿arz¹ca siê roœlinnagêstwina.- Dzieciê Ksiê¿yców! - wo³a³ na wszystkie strony.- Dzieciê Ksiê¿yców ! Nieotrzyma³ jednak ¿adnej odpowiedzi.Usiad³ bezradnie.Co mia³ teraz pocz¹æ? Dlaczego ona zostawi³a go samego? Dok¹dpowinien pójœæ - jeœli w ogóle móg³ iœæ dok¹dkolwiek i nie by³ uwiêziony wklatce?Kiedy tak siedzia³ i stara³ siê zrozumieæ, co mog³o sk³oniæ Dzieciê Ksiê¿yców,¿e opuœci³a go bez wyjaœnienia i bez po¿egnania, jego palce bawi³y siê z³otymamuletem zawieszonym na szyi.Przyjrza³ mu siê i krzykn¹³ zaskoczony.By³ to AURYN, Klejnot, Blask, znak Dzieciêcej Cesarzowej, który tego, co gonosi³, czyni³ jej namiestnikiem! Dzieciê Ksiê¿yców pozostawi³o mu w³adzê nadwszystkimi istotami i rzeczami Fantazjany! I jak d³ugo zachowa ten znak w swoimposiadaniu, bêdzie tak, jakby Z³otooka W³adczyni Pragnieñ by³a przy nim.Bastianprzygl¹da³ siê d³ugo obu wê¿om, jasnemu i ciemnemu, które po³yka³y siê nawzajemod ogona i tworzy³y owal.Potem odwróci³ medalion i ku swemu zaskoczeniu naodwrocie dostrzeg³ napis.By³y to cztery krótkie s³owa wypisane osobliwiespl¹tanymi literami:CZYÑ TO,CZEGO PRAGNIESZO tym dotychczas w Nie Koñcz¹cej Siê Historii nigdy nie by³o mowy.Czy Atrejunie zauwa¿y³ tego napisu?Ale to nie by³o teraz wa¿ne.Wa¿ne by³o jedynie, ¿e s³owa wyra¿a³yprzyzwolenie, nie, wrêcz wezwanie, by czyni³ wszystko, na co ma ochotê.Bastianpodszed³ do œciany z ¿arz¹cej siê barwami roœlinnej gêstwiny , aby zobaczyæ,czy i którêdy zdo³a siê przeœlizn¹æ, lecz stwierdzi³ z zadowoleniem, ¿e da³osiê j¹ bez trudu odsun¹æ jak zas³onê.£agodne i zarazem ¿ywio³owe krzewieniesiê nocnych roœlin trwa³o tymczasem nieustannie i Perelin sta³ siê lasem,jakiego przed Bastianem ludzkie oko nigdy jeszcze nie widzia³o.Najwiêksze pnie mia³y teraz wysokoœæ i gruboœæ koœcielnych wie¿ - a mimo towci¹¿ jeszcze ros³y dalej, nieprzerwanie.Gdzieniegdzie te po³yskuj¹ce mlecznieolbrzymie kolumny sta³y ju¿ tak ciasno jedna przy drugiej, ¿e nie sposób by³oprzemkn¹æ siê pomiêdzy nimi.I wci¹¿ jeszcze niczym deszcz iskier spada³y nowenasiona.Przechadzaj¹c siê pod œwietln¹ kopu³¹ tego lasu Bastian stara³ siê nierozdeptaæ ¿adnego z jarz¹cych siê kie³ków, ale wkrótce okaza³o siê toniemo¿liwe.Nie by³o ju¿ po prostu ani piêdzi ziemi, na której by nic nieros³o.Szed³ wiêc w koñcu spokojnie dalej tamtêdy, gdzie ogromne pniepozostawia³y mu woln¹ drogê.Bastian cieszy³ siê z tego, ¿e jest piêkny.To, ¿enie by³o tu nikogo, aby go podziwiaæ, wcale mu nie przeszkadza³o.Przeciwnie,rad by³, ¿e ma tê przyjemnoœæ wy³¹cznie dla siebie.Bynajmniej nie zale¿a³o muna podziwie tych, którzy dotychczas go wyœmiewali.Teraz ju¿ mu nie zale¿a³o.Myœla³ o nich niemal z litoœci¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl