do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bliżej rozciągały się zielone pagórki, przecięte linią wysokiego napięcia.Po raz drugi w ciągu ostatnich dni krowy sąsiada przedarły się przez ogrodzenie i wtargnęły na teren Maggie.Udało im się je przepędzić, a potem wspólnie naprawiali zniszczony fragment siatki.Chase przyglądał się Maggie, świetnie radzącej sobie z młotkiem i zszywaczem, którym przytwierdzała siatkę do słupków.Wyglądało to na czynność niezbyt skomplikowaną, ale Chase już pierwszego dnia przekonał się, że pozory często mylą.Ponieważ upierał się przy tym, Maggie w końcu zgodziła się, by robili to razem – ona miała przytrzymywać siatkę, on zaś ją przybijać.Okazało się, że nie pomogły robocze rękawice i już wkrótce miał boleśnie poobijane palce.– Chyba robiła to pani od urodzenia – powiedział, patrząc z zazdrością na jej płynne ruchy.– Wcale nie – odparła Maggie, wyjmując kolejny gwóźdź z pasa z narzędziami.– Wprawdzie wychowałam się w Mission, ale nie na farmie.Mój ojciec był nauczycielem historii w szkole średniej.Tego się nie spodziewał.Nie wiedział, co ma powiedzieć, i żałował, że w ogóle zaczął tę rozmowę.Patrzył na Maggie, ubraną w robocze spodnie i rozdartą na ramieniu koszulę khaki.Wyjątkowo nie miała na głowie czapki i kosmyki włosów, które wymknęły się z warkocza, przylgnęły do jej spoconej twarzy.Widywał w życiu bardziej eleganckie kobiety i trudno mu było sobie wytłumaczyć, dlaczego czuł zawsze ucisk w żołądku, kiedy na nią patrzył.Najwyraźniej jego mózg przestał kontrolować sytuację.– Ma pani rodzinę w miasteczku?– Już nie – odparła, z rozmachem wbijając gwóźdź.– Rodzice po przejściu na emeryturę wyjechali na Florydę, a młodsza siostra mieszka w stanie Waszyngton.Wyszła za maż za adwokata.A pan?– Co ja?– Co z pana rodziną? Ma pan jakieś rodzeństwo?– Nie.– Żołądek skręcił się Chaseowi boleśnie.Po co mu to było? – Mam tylko ojca.Mama zmarła, kiedy jeszcze byłem dzieckiem.– Przykro mi – powiedziała Maggie i podeszła do następnego słupka.Nieważne – odparł Chase, wzruszając ramionami.Wziął zwój siatki i udał się w ślad za nią.– To było dawno, a poza tym ojciec nie jest najprzyjemniejszym człowiekiem pod słońcem – dodał, myśląc o jego wiecznym niezadowoleniu, wygórowanych oczekiwaniach i wybuchowym usposobieniu.– Mama nie miałaby z nim łatwego życia.Wiedział, że powinien trzymać język za zębami, ale uznał, że im więcej Maggie będzie wiedziała o nim, o jego nieciekawej rodzinie i zimnym jak głaz sercu, tym lepiej dla ich wzajemnych kontaktów.Niestety, ona chyba nie odebrała jego słów w ten sposób, bowiem zerknęła na niego ze współczuciem.– W takim razie, gdzie pan dorastał?– Tu i ówdzie.– Jak to?– Ojciec był wojskowym.Często musieliśmy się przenosić.Kurt Rafferty był cenionym, a nawet wybitnym specjalistą od silników, lecz największy talent objawiał w zrażaniu do siebie wszystkich, z którymi przyszło mu pracować, nie wyłączając przełożonych.W rezultacie nigdzie nie udało mu się dłużej zagrzać miejsca.– To znaczy gdzie?– Alabama, Teksas, Nowy Meksyk, Wirginia, Georgia, Kalifornia, Północna Dakota, wyspa Guam, Tajwan, Niemcy – wyliczał Chase z kamienną twarzą – Wystarczy, czy mam mówić dalej?Maggie przez chwilę nic nie mówiła, ale nie wyglądała na obrażoną jego niegrzecznym zachowaniem.– Pewnie było panu ciężko – odezwała się w końcu.– Musiałem się jakoś przyzwyczaić – powiedział szybko.Zapatrzył się na horyzont.Ta kobieta kilkoma na pozór niewinnymi pytaniami sprawiła, że wróciły niechciane wspomnienia – stałe poczucie wyobcowania, brak akceptacji ze strony rówieśników, niemożność znalezienia jakiegokolwiek punktu oparcia.Przez całe dzieciństwo żył w przekonaniu, że jest przyczyną gniewu ojca, że to jego wady tak go denerwują i prowokują Nauczył się ukrywać swoje uczucia za gładką, milczącą maską.Od małego udawał, że jest strasznym twardzielem i nie zależy mu na czyjejś miłości, przyjaźni czy choćby pochwale.To było dawno, skarcił się w duchu.Nie jesteś dzieckiem i nie potrzebujesz nikogo.Uniósł wyżej brzeg siatki i niecierpliwym ruchem głowy dał Maggie do zrozumienia, że nie ma co się guzdrać.Młotek świsnął z rozmachem.W końcu chyba udało mu się sprawić, że Maggie poczuła się urażona jego szorstkimi odpowiedziami.Spojrzał na nią, napotkał jej współczujący wzrok i wtedy zrozumiał, że ona w jakiś sposób czytała w jego myślach i odkryła dręczące go prawdziwe uczucia.Że odgadła tajemnicę, której tak pieczołowicie strzegł.Nie ucieszyło go to ani trochę.Nie potrzebuje współczucia od nikogo, a już zwłaszcza ze strony tej kobiety.– W takim razie, jeśli pani wychowała się w mieście, to skąd te umiejętności? – spytał, zdecydowany przejąć kontrolę nad rozmową.– Moi wujostwo mieli gospodarstwo niedaleko stąd, w pobliżu Freewater.– Maggie wsunęła młotek do przegródki w pasie z narzędziami i sprawdziła wytrzymałość płotu, a następnie z zadowoleniem ruszyła w powrotną drogę do samochodu.– Uprawiali przede wszystkim zboże.Zazwyczaj spędzałam u nich lato i pomagałam przy żniwach i sianokosach.Polubiłam tę pracę.Jest bardzo ciężka, ale daje zadowolenie, bo widać jej rezultaty.Poza tym uczy dyscypliny i samokontroli – wyjaśniła.Gdy doszli do samochodu, Maggie zdjęła narzędzia i podała Chase’owi, by włożył je do bagażnika.Potem oboje usiedli w rozpalonym wnętrzu samochodu.Chase pomyślał ze zdziwieniem, że rozumie powody, jakie nią kierowały.On też cieszył się gdy udało mu się coś naprawić lub gdy widział, jakie rezultaty przynosi jego praca w polu.Dawniej było zupełnie inaczej.Praca w FBI nie dawała zadowolenia ani poczucia dobrze wypełnionego obowiązku.Po całym dniu najczęściej odczuwał zniechęcenie i frustrację.Tu zaś mimo że brakowało mu doświadczenia, zaczynał lubić to, co robił.– Po śmierci Daniela chciałam na jakiś czas zmienić otoczenie – powiedziała Maggie, włączając silnik.– Przyjechałam tutaj, a potem okazało się, że ta farma jest na sprzedaż, więc pod wpływem impulsu podjęłam decyzję.Nigdy jej zresztą nie żałowałam.Tutaj czuję się taka.spełniona.Chase przyglądał się wodzie płynącej w rowie melioracyjnym tuż obok drogi i zastanawiał się, co też go tak niepokoi.Czy wzmianka o mężu tej kobiety? A może fakt, że mają zbliżone upodobania? Zrobiło mu się gorąco na samą myśl o tym.Ma tylko jej pomóc.To, że mu się podobała, nie było jeszcze takie najgorsze, przynajmniej dopóki zostawało w sferze marzeń.Gorzej, że zaczynał myśleć o ich wspólnych zainteresowaniach, poglądach i.Już raz zniszczył jej życie i na pewno nie zrobi tego po raz drugi.Nie dopuści do żadnego zbliżenia między nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl