[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gospodarz z Gjelstad był zawsze prawym człowiekiem z sercem na właściwym miejscu.Mógłby jednak wybierać wśród większej liczby parobków, gdyby mógł zaproponować przybyszowi samodzielny dom.- To bardzo miłe z jego strony - powiedziała Mali.- Co na to Sigrid?- Po raz pierwszy od czasu śmierci Gudmunda widziałam łzy w jej oczach.Wzięła teścia za rękę i dygnęła głęboko.Powiedziała, że liczyła się z tym, że przeprowadzą się z Guro do dworu, jeśli będą mogły zostać.Ale że będą mogły zachować dom.Margrethe zaniosła się kaszlem, zasłaniając usta chusteczką.Był to długi i ciężki atak, który przyprawił Mali o zimny dreszcz.- Och, ciasto wpadło mi nie do tej dziurki - wykrztusiła po chwili.Łzy płynęły jej po policzkach od kaszlu.- Chyba dlatego, że jadłam i jednocześnie mówiłam - dodała, usprawiedliwiając się.Kłamstwo, pomyślała Mali, patrząc na siostrę, która osuszała twarz i poprawiała włosy.To nie ciasto wywołało ten kaszel, była pewna.Leżało niemal w całości na talerzyku.Margrethe się nie poprawiało.Była nawet bledsza i jeszcze chudsza, a ataki kaszlu nachodziły ją częściej niż miesiąc temu.- Może zmoczyć ci ręcznik? - spytała, podnosząc się z miejsca.- Nie, kochana, po co mi ręcznik - zaprotestowała Margrethe, jeszcze raz ocierając usta chusteczką.- To nic takiego, tylko kaszel.Wtedy Mali dostrzegła małą, czerwoną plamkę na białej chusteczce.Wpatrzyła się w nią jak zahipnotyzowana.Nie była duża, ale zawsze.Ciemnoczerwona plamka, która rozeszła się po mokrym materiale chusteczki niczym jakiś kwiat.- Co to jest.- Mali spojrzała na siostrę.- Pomyślałam.Margrethe zwinęła chusteczkę w kulkę i spojrzała na nią pytająco.- Co mówisz?- Nie, nic - odparła Mali z bijącym sercem.Musiała się pomylić, pomyślała.Albo plamka już tam była, albo Margrethe poszło trochę krwi z nosa.To się mogło zdarzyć przy silnym kaszlu.Mali wstała po dzbanek z kawą, zbyt przestraszona, by pytać.Wreszcie zjawiła się wiosna.Topniał śnieg i woda spływała z dachów i kalenic.Potok przy pralni uwolnił się spod lodu i pędził, spieniony, w stronę fiordu.Ptaki zaczynały śpiewy, zanim jeszcze ludzie wstawali z łóżek.Dzieci zrzuciły kurtki i czapki, biegały i skakały niczym oszołomione wiosną cielaki.Mali stała przed pralnią i spoglądała na nie, podczas gdy pranie bulgotało w kotle na piecu, a zapach ługu piekł w płucach.Rozpostarła ramiona nad głową i wciągnęła wiosenne powietrze, sama czując się młoda i oszołomiona wiosną.To była długa, ciężka zima.Havard z parobkami pracowali w lesie.Była to harówka, ale przynosiła dochody.W wielu miejscach w lesie leżały sagi pni drzew, zamówionych na podkłady kolejowe linii Surnabanen.Wielu gospodarzy z Surnadalen i Rindalen przygotowało bale na zamówienie kolei, by dodatkowo zarobić.Wiązano z linią kolejową duże oczekiwania.Ostatnim razem, gdy Mali i Havard odwiedzali Eli i Johannesa, zatrzymali się i oglądali postępy robót przy przygotowywaniu miejsca pod szyny.Wycięto część lasu, usunięto krzaki, a czasem nawet sięgano po ziemię z gospodarstw, mimo że starano się tego unikać.Ale tym, którym musieli zabrać teren, oferowano porządne odszkodowanie.- Nastaną nowe czasy, gdy zbudują tę linię kolejową - stwierdził Havard, spoglądając w dal.- Na pewno będzie ważna, zwłaszcza dla handlu.O ile to szybciej wysyłać towary pociągiem, mimo że teraz samochód pocztowy kursuje codziennie do stacji Svorkmo.- Samochody ciężarowe z Rindalen jeżdżą codziennie wzdłuż doliny, no i samochody z Surnadalen - powiedziała Mali.- Są użyteczne.- To prawda, ale kursują tylko latem.Pociąg będzie jeździł cały rok.Będziemy bliżej i Trondheim, i Kristianii.Czas podróży bardzo się skróci.Czytałem o tym.Mali pokiwała głową i spojrzała na płaską dolinę Surna, otoczoną odległymi górami.Stanowiła idealny teren pod linię kolejową, żadnych tuneli i niewiele mostów.Ona też śledziła w gazetach postępy robót, tak jak większość mieszkańców.Linia kolejowa Surnabanen interesowała wszystkich, to oczywiste.Oznaczała nowe czasy i nowe możliwości dla okolicy, gdy już będzie gotowa.- No, może za kilka lat pozwolimy sobie na wycieczkę do Kristianii - zażartował Havard, obejmując żonę.- Byłoby wspaniale! Zobaczylibyśmy pałac królewski i.- Powinni najpierw skończyć tę linię - uśmiechnęła się Mali.- Skończą, skończą.Przecież sama widzisz, jak daleko zaszli.Skończą, choć jednocześnie budują linię Raumabanen.To będzie sporo kosztowało.- Ale linia Raumabanen przynajmniej już powstaje - prychnęła Mali.- Mieszkańcy Sunnmore zawsze zdobywają to, co chcą.- Nie wiedziałem, że ich nie lubisz - zaśmiał się Havard.- No, ale kto lubi.Oni zawsze dopinają swego.Więc tym razem nie możemy się poddać.Teraz kolej na nas!- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę pociągu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]