do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ksiądz Hurley jakby go nie słyszał, prowadził dzieci i furmankę pod górę na drogę, gdzie siedzieli dwaj oszołomieni starcy.Jeden trzymał głowę w dłoniach, a krew kapała mu przez palce.W świetle księżyca twarz Gregory’ego była blada i przerażona.- To są Cyganie, wujku Jimie.Nie powinni byli jechać bez jakichś znaków czy ostrzeżenia, czy świateł.i nikt nie mógłby cię winić.słyszano, jak mówiłeś, że odwieziesz mnie do domu.Ksiądz Hurley ukląkł przy starcu i zmusił go do odjęcia rąk od głowy, tak by mógł obejrzeć jego ranę.- Nic ci nie będzie, przyjacielu, wszystko będzie dobrze.Jak tylko ktoś nadjedzie, zawieziemy cię do szpitala, a tam założą jeden lub dwa szwy.- Co zamierzasz zrobić, wuju Jimie?- Och, Gregory.Ksiądz spojrzał oczami pełnymi łez na jedynego syna dwojga ludzi, którzy tej nocy się dowiedzą, że być może życie na tej ziemi nie powinno być tak dobre i że niektórzy byli zbyt szczęśliwi.6 MaureenJedyna rzecz, na jaką nalegałaby matka, gdyby żyła, to to, żeby pogrzeb odbył się jak należy.Maureen dokładnie wiedziała, co to oznaczało.Oznaczało, że będzie odpowiednie zawiadomienie w gazecie, by każdy mógł wziąć udział w pogrzebie, że zostaną po nim zaproszeni do domu w sposób rozsądny nie wszyscy, tylko właściwe osoby.Zarówno w dniu wyprowadzenia do kościoła, jak i nazajutrz po samym pogrzebie.Maureen zaplanowała drobiazgowo ten ostatni hołd dla matki, która dała jej wszystko i uczyniła ją tym, kim jest.Włożyła doskonale skrojony czarny płaszczyk, a przedtem poprosiła do domu fryzjera, żeby wszystkim, którzy przyjdą do kościoła, zaprezentować nieskazitelny wygląd i staranną fryzurę.Nie uważała tego za próżność, uważała, że wypełnia co do joty ostatnie życzenie swojej matki: Sophie Barry miała udać się na wieczny spoczynek opłakiwana publicznie przez śliczną i oddaną córkę Maureen, dobrze prosperującą biznesmenkę, osobę ogólnie znaną w Dublinie.Matka zaaprobowałaby też drinki i kanapki podane w dużym salonie, a także sposób, w jaki blada, lecz spokojna Maureen krążyła pośród gości, jednych przedstawiając, innym dziękując i zawsze pamiętając, czy przysłały wieniec, zawiadomienie o zamówieniu mszy na intencję zmarłej czy list z kondolencjami, za które należało podziękować.Zgadzała się całkowicie ze wszystkimi, którzy mówili, że jej matka była wspaniałą kobietą, ponieważ to była rzeczywiście prawda.Zgadzała się z poglądem, że lepiej, iż matka nie chorowała długo.Ubolewała, że sześćdziesiąt osiem lat to zbyt wczesny wiek na umieranie.Sprawiało jej przyjemność, kiedy tak wiele osób powtarzało, że matka czuła się dumna ze swojej jedynaczki.- Nigdy nie mówiła o niczym innym.- Miała album z wycinkami o wszystkich pani osiągnięciach.- Mówiła, że jest pani dla niej nie tylko córką, lecz i przyjaciółką.Pocieszające słowa, taktowne wzmianki, eleganckie gesty.Takie właśnie, jakie podobałyby się matce.Nikt się nie wstawił i nie zrobił nadmiernie hałaśliwy, ale całej imprezie towarzyszył gwar ludzkich głosów, który matka uznałaby za znak udanego spotkania.Kilka razy Maureen łapała się na myśli, że opowie jej o tym później.Ludzie często mówili, że tak bywa.Zwłaszcza gdy jest się z kimś zżytym.A mało było matek i córek tak bliskich sobie jak Sophie Barry i jej jedynaczka Maureen.Być może dlatego, że Sophie była wdową i Maureen przez tyle lat nie miała ojca.Być może ludzie przypisywali im większą niż w rzeczywistości bliskość, dlatego że z wyglądu takie były do siebie podobne.Sophie zaczęła siwieć dopiero tuż przed sześćdziesiątką, a gdy osiwiała, jej włosy miały odcień stalowy i były równie lśniące i wspaniałe jak krucza czerń.Do końca swoich dni nosiła ubrania rozmiar dwunasty i jak mówiła, wolałaby umrzeć niż włożyć na siebie jeden z tych namiotowatych strojów, w które ubiera się tak wiele kobiet po przekroczeniu pewnego wieku.Dobra prezencja i surowe standardy nie zawsze zdobywały Sophie w jej środowisku opinię osoby tolerancyjnej.Miała jednak to, czego chciała - ogólny podziw przez całe życie.A Maureen zadba o to, by jeśli chodzi o to, co jeszcze należało teraz zrobić, podziw ten przetrwał.Dom nie zostanie nieprzyzwoicie szybko sprzedany, zawiadomienia o śmierci będą proste i z czarnymi obwódkami i umieści się na nich jakąś modlitwę w dobrym guście, tak by można było je wysłać jako memento również przyjaciołom protestantom.W żadnym wypadku nie coś ociekającego odpustowymi modłami, żadnej fotografii.Matka powiedziałaby, że tak właśnie robią służące.Maureen wiedziała co zrobić, by nie obrazić jej pamięci.Przyjaciele zaproponowali jej pomoc przy porządkowaniu rzeczy matki.To będzie zajęcie przygnębiające i często bywa łatwiej, gdy ktoś obcy przyjdzie w nim pomóc.Można będzie mniej emocjonalnie wszystko posortować.Maureen jednak uśmiechnęła się i podziękowała, zapewniając, że wolałaby zrobić to sama.Właściwie nie pragnęła zajmować się tym osobiście, ale matka nigdy w życiu nie pozwoliłaby obcemu człowiekowi zajrzeć do swoich papierów.Ksiądz Hurley, znający je od lat, zaoferował się też z pomocą.Powiedział, że bywa to na ogół zajęcie samotne, ale byłby szczęśliwy, gdyby mógł choć tam siedzieć i dotrzymać jej towarzystwa.Miał dobre intencje i matka zawsze go lubiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl