do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– A co dokładnie o niej wiedziałem?– Że istnieje.I jest moja.Że mam suknię ślubną.– Paige, jestem tutaj, widzę suknię, słyszę oskarżenia i.Niby skąd miałem o niej wiedzieć?– Widziałeś ją w dniu, w którym się spotkaliśmy – odparła krótko i skrzyżowała ręce na piersi, zasłaniając głęboki dekolt.– W windzie.Miałam ją ze sobą.Otworzył usta, żeby powiedzieć, że wcale jej nie miała, ponieważ nigdy w życiu nie zabawiałby się z zaręczoną kobietą.Komu potrzebne takie dramaty? Miała narzeczonego? Nie.Nie wierzył.Zamilkł, gdy uświadomił sobie, że każde zadane pytanie będzie niewłaściwe.A ona nie była w nastroju do kłótni.W rzeczywistości wyglądała, jakby za chwilę miała się załamać.Nie tak wyobrażał sobie powrót.Tylko przerażenie w jej oczach sprawiło, że nie rzuciłsię do ucieczki.Zerwał czapkę, zdjął szalik, kurtkę i rzucił na kuchenny stół.Później, lekko drżące dłonie powoli położył na ramionach Paige, ostrożnie, żeby nie dotknąć tkaniny.Następnie kopniakiem zamknął drzwi wejściowe.– Paige.Uwierz mi.Nie pamiętam, żebyś tego dnia cokolwiek niosła.– Powiedziałeś Nate’owi, że próbowałam przytrzasnąć ci palce drzwiami, ale niepamiętasz wielkiej torby z różowym napisem „Wielka wyprzedaż sukni ślubnych”?– Pamiętam wszystko.Wielkie niebieskie i chętne oczy.Potargane blond włosy.Długie nogi.Natychmiastowe ukłucie pożądania, które uniemożliwiło mu zaśnięcie po długiej podróży.– Pamiętam ciebie.Paige zamrugała.Szybciej niż koliber trzepoce skrzydełkami.A potem głośno wypuściła powietrze, jakby wstrzymywała je przez bardzo długi czas.Lubił Paige.Była zabawna, bystra, cudowna w łóżku i świetnie czuł się w jejtowarzystwie.Ale jeśli ta suknia miała być jakimś znakiem, to trafiła na nieodpowiedniego mężczyznę.Nie nadawał się do małżeństwa.Nigdy nie angażował się na długo.Odkąd pamiętał, miałjasno określone cele: chciał ciężko pracować i sprawić, by babcia była z niego dumna.Po jednej ogromnej wpadce już nigdy nie popełni tego samego błędu.Wiedział, że nie pójdzie do pracy, na kolację ani nawet do łóżka, jeśli sobie tego nie wyjaśnią.Powoli zabrał ręce, włożył je go kieszeni starych dżinsów i zrobił krok w tył.Spojrzałw oczy Paige.Były intensywnie niebieskie, a jej usta wygięły się w podkówkę.Wyglądała na taką samotną.Nie jak panna młoda.Wskazał brodą mały kuchenny taboret.– Siadaj.– Spełniła jego prośbę.On również usiadł, wystarczająco daleko, żeby jej nie dotykać.– Czy mogłabyś mi łaskawie wyjaśnić, o co chodzi?– Naprawdę tego chcesz?– Bardziej niż ci się wydaje.– Dobrze.Tego ranka przed naszym spotkaniem byłam na zakupach z Mae, która szukała sukni ślubnej.Zobaczyłam tę sukienkę i pomyślałam, że muszę ją kupić.Nie zamierzam brać ślubu.Nigdy o tym nie marzyłam.Wręcz przeciwnie.Więc ten temat możemy zakończyć.– Okay – odparł, chociaż niewiele z tego rozumiał.Później Paige spojrzała w dół, włosy opadły na jej twarz i zaczęła wpatrywać się w jakąś nieistniejącą plamkę na stole.– Zaręczyny Mae naprawdę mną wstrząsnęły.Bardziej niż chciałam przyznać.Zrozumiałam to dopiero pół godziny temu.Zupełnie wybiły mnie z rytmu.Tak długotrzymałyśmy się razem.A teraz ona.już nie jest moja.– Uniosła ręce, a później znowu położyła je na podołku.– Przestałam pielęgnować kontakt z Mae i przykładać się w pracy.Nie chodziłam na randki.– Spojrzała na niego spod długich ciemnych posklejanych rzęs.– Jesteś pierwszym facetem, którego zobaczyłam po kupnie tej sukienki.Mae miała teorię na temat tego, po co w ogóle ją kupiłam, ale ja po prostu byłam zazdrosna.Nie o małżeństwo, tylko o szczęście.Można powiedzieć, że w pewien sposób sobie ciebie zażyczyłam.A minutę później wsadziłeś palce między drzwi windy.– Przepraszam.Zażyczyłaś sobie mnie?– Może nie konkretnie ciebie – odparła.– Mężczyzny, który.Mężczyzny.Według Mae kupiłam suknię, bo potrzebowałam jakiegoś faceta.Na pół sekundy zaschło mu w ustach.Później musiał się powstrzymywać, żeby nieprzechylić się i nie dać jej tego, czego pragnęła według teorii przyjaciółki.Paige powoli wyprostowała się i oparła, a następnie spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.Uświadomił sobie, że nie żartowała.Jeśli w tamtym momencie do windy wszedłby inny mężczyzna, doprowadzałaby teraz do szaleństwa kogoś innego.Nie ma szans.To nie byłoby to samo.Łączyła ich chemia.Takie przypadki zdarzają się raz na milion.I to było warte przekroczenia kilku granic.Pochylił się, cały czas patrząc jej w oczy.– A teraz, skoro już ją masz.jak się czujesz?Paige przekrzywiła głowę i pogładziła dłonią koronkę.– A jak myślisz?– W porządku.– Gabe przetarł oczy, żeby zobaczyć ją wyraźniej.– I wkładasz ją każdego ranka.?– Na Boga, nie! Nie chciałam, żebyś ujrzał mnie w takim stanie.To jakiś koszmar.I nie pojmuję, dlaczego wciąż tu siedzisz, zamiast uciec gdzie pieprz rośnie!Miała go pod ręką.Mógł pomóc jej zdjąć sukienkę, a potem się zmyć.Do domu.Dopracy.Nabrać dystansu, żeby spokojnie pomyśleć.Odsunął krzesło tak mocno, że zapiszczało.– Chodź – powiedział.– Po co?– Mówiłaś, że coś się zacięło.– Zamek.Chyba wciągnął tkaninę.Próbowałam szarpać i ściągać przez głowę, ale pasuje jak ulał.– To może cię wydostańmy, dobrze?Wstała i odwróciła się do niego plecami.Napięcie Gabe’a trochę zmalało.Przynajmniej uzyskał pewność, że Paige zdejmiez siebie tę rzecz.A co z resztą? Każdy ma jakieś słabości, więc jeśli ona akurat lubiła taką kombinację koronki i perłowych koralików, to i tak jest lepsze od palenia papierosów.Właśnie.– Chcesz, żebym stanęła gdzie indziej? – spytała, unosząc włosy nad szyją.Po raz pierwszy od kilku dni poczuł zapach jej szamponu.Sięgnął do zamka, opuszkami palców dotykając ciepłej skóry.Mięśnie Paige drgały pod wpływem najlżejszego dotyku.Kilka pasemek włosów opadło na grzbiet jego dłoni, a delikatny prąd popłynął wzdłuż ręki aż do spodni.– Chcesz, żebym ci pomógł, czy nie? – spytał szorstko.– Chcę.– To przestań się wiercić.Stanęła spokojnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl