do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spod zie­mi przyjd¹, w gard³a siê wczepi¹, miêso ¿reæbêd¹, koœci w dó³ wrzuc¹, œlad piasek zatrze, nic nie ostanie - za­ch³ysnê³asiê.- Aby ten ogieñ za nami czerwony.- Zwidzia³o ci siê - Morwa otar³a wiedŸmie czo³o, ale rêka jej dygota³a.-Zwyczajne to, ¿e z gorza³ki z³e zwidy przychodz¹.Zabierz j¹ - nakaza³a z cichaSzarce.- Pija­na jest i zmordowana, nikt siê nie zdziwi, ¿e uchodzicie.Abypilnuj, niech gêbê zawart¹ trzyma.W ubraniu spaæ siê uk³adajcie, drzwi dr¹giemjakowymœ zaprzyjcie i nie otwierajcie, chyba ¿e mnie.Przyjdê po was przedbrza­skiem.- A tamci? - Szarka kiwnê³a na rozswawolonych wolarzy.- W portkach im siê teraz pali - zimno uœmiechnê³a siê dziwka.- Kto wie, czyczego do trunku nie domiesza³y, bo ani który spostrzeg³, ¿e nic tu z³emuprzystêpu nie broni.Chcesz, tedy bratu twemu rzeknê, co trza.Choæ nie wiem,czy s³uchaæ bêdzie, spi³ siê jako drudzy, dzbaniarze zatracone.A sama nieœpij, bo gdy siê wszyscy po­k³ad¹, uciekaæ nam st¹d trzeba bêdzie, ¿ycieunosiæ.No, zmykajcie - popchnê³a Szarkê.S³u¿ebna poprowadzi³a je ciemnymi schodami na pod­dasze, do ma³ej, naro¿nejizdebki, widocznie rzadko u¿y­wanej, bo mocno zalatywa³a wilgoci¹ i pleœni¹.Dziewka rozpali³a przytwierdzony do sto³u ogarek œwieczki, obojêt­nie poprawi³azwa³ puchowej pierzyny na ³Ã³¿ku i ponie­wa¿ by³a ju¿ nieŸle pijana, ostrzeg³aje z chichotem:- No, œpijcie, a mocno, bo dziœ w nocy niejeden za³omocze, gdzie niewiastyuœpione.Ledwo posz³a, Szarka szeroko otworzy³a okiennice.Po­wietrze by³o przesyconezapachem macierzanki.Zaraz te¿, po³yskuj¹c oliwkowo i œwiszcz¹c zukontentowania, wpad³ do œrodka jadzio³ek.Pokrêci³ siê w ob³¹kanym, pi­janymtañcu po izbie, a¿ wreszcie opad³ na ga³kê balda­chimu nad ³o¿em.WiedŸmawyjê³a zza pazuchy flaszeczkê, któr¹ niepostrze¿enie zdo³a³a wynieœæ z izby nadole, poci¹gnê³a.- Ot, rozbucha³o siê z³e - zachichota³a.- Rozdokazywa³o, a¿ w¹tpiami targa.- Starczy ju¿ - Szarka wyjê³a jej naczynie z r¹k, g³os mia³a znu¿ony, leczmiêkki.- Czemu œciany o krwi tak krzycz¹? - wiedŸma okla­p³a nagle, wsuwaj¹c siê wzimn¹, wilgotn¹ poœciel.- A œwie­czka o ogniu syczy.Pamiêtasz? O ogniu, co zaplecami.Szarka odwróci³a siê ku ciemnemu zarysowi gór w ok­nie.W ³Ã³¿ku g³oœno i nadobre rozszlocha³a siê wiedŸma.Od jawora przy studni g³upawo grucha³ygo³êbie.Ogarek wypali³ siê, rozla³ po stole w bladej ³ojowej pla­mie.WiedŸmaus³ysza³a, jak Szarka wyjmuje z tobo³ka dwa miecze.Siermiê¿n¹ sukniê zmieni³ana sinozielon¹ koszulê i nogawice, rzuci³a przy ³o¿u nabijany ¿elazem kaftannorhemnów i u³o¿y³a siê do snu.WiedŸma przy­war³a do jej pleców i przez chwilês³ysza³a ³opot p³omieni w snach Szarki.A potem œci¹gnê³a je ku sobie, ³agodniei cicho - poniewa¿ pamiêta³a, ¿e Cion Ceren nazwa³ j¹ to­warzyszk¹ tej kobiety,a tak¿e z powodu ciemnej, krwa­wej magii, która rozgorza³a tej nocy w jejtrzewiach.W glinianym dzbanie obok ³Ã³¿ka gruba niebieska mu­cha brzêcz¹c, dogorywa³a wznieruchomia³ej ³awicy swych sióstr.Szarka niespokojnie przyzywa³a kogoœ z g³êbi letniego wilgotnego snu.- Otwórzcie - zza drzwi dobieg³ zduszony szept Mor­wy.- Czas siê zbieraæ.Budz¹c siê, wiedŸma dojrza³a, jak jadzio³ek bezszelest­nie wypad³ przezuchylon¹ okiennicê.Szarka odsunê³a skobel.Dziwka z ulg¹ wemknê³a siê doœrodka.Mocno za­latywa³a gorza³k¹, a gêbê mia³a spuchniêt¹ i czerwon¹.- Tam na dole wszyscy ze szczêtem poszaleli - powie­dzia³a.- Nijak miêdzy niminie przejdziem.Niby dziewki rajcuj¹ z Runowymi, ale co który za potrzeb¹wyjdzie, to im siê oczy a¿ œwiec¹, czy aby za d³ugo nie mitrê¿y.Nie, tu niegospoda ludziom przyjazna, jeno dó³ palami naje¿o­ny i muraw¹ dla niepoznakiprzykryty.Ale brata twego ostrzeg³am, ledwo co gospodyni z niego nieœci¹gn¹wszy, bo Goworka wczepi³a siê weñ jako pijawka - doda³a.- Do wychodkaninie iœæ ma, konie wyprowadzi.A nam po da­chu st¹d uciec trza, chy¿o i pocichoñku.Czy ona zmo¿e? - wskaza³a na wiedŸmê, która przygl¹da³a im siê spodpierzyny b³êdnymi oczyma.- Zmo¿e - Szarka wywlok³a pijan¹ na posadzkê.WiedŸma pozwoli³a postawiæ siê pod œcian¹, chwia³a siê i chichota³a przy tymrozbrajaj¹co.P³Ã³cienna koszula wy­sunê³a siê jej spod spódnicy i opad³a a¿ dokolan, dekolt przekrêci³ siê w bok, ods³aniaj¹c ramiê tak chude, ¿e li­toœæbra³a patrzeæ.Morwa bezdusznie chlusnê³a jej w twarz brudn¹ wod¹ z glinianegodzbanka.Jaœminowa wiedŸma prychnê³a, ale zaraz przytomniej zaczê³a wybieraæmuchy z w³osów.Co prawda, mimo wszelkich cuc¹cych zabiegów, chicho­ta³a nieustannie, leczszczêœliwie zdo³a³y zejœæ na ziemiê.Po wielkiej czêœci by³a to zas³ugabudowniczych gospody, którzy upstrzyli j¹ po bokach szeregiem coraz ni¿szychprzybudówek o ³agodnie opadaj¹cych dachach.Ledwo sta­nê³y na dole, wiedŸmawzdrygnê³a siê gwa³townie i dzi­wka na wszelki wypadek zatka³a jej gêbê.Przemyka³y siê przez dziedziniec w cieniu, pod p³otem, wlok¹c pomiêdzy sob¹otêpia³¹ wiedŸmê.Na podwórzu by³o cicho, tylko wiœnie ko³ysa³y siê lek­ko, rzucaj¹c zmiennecienie w kêpy hortensji i porzeczek, nasadzonych gêsto pod œcianami gospody.Tymczasem Twardokêsek zamierza³ zbójeckim obycza­jem odeprzeæ wrota iwyprowadziæ wierzchowce ze stajni.Choæ podpalanka w karczmie by³a przednia, adziewki bardziej niŸli przylepne, nie podoba³a mu siê Goworka, nie podoba³o musiê, ¿e w izbie nie widaæ ani najnêdzniejszej ga³¹zki wilczomlecza, ¿e belkanad drzwiami nitk¹ czerwon¹ nieomotana, ¿e okna g³ucho zabite [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl