[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.M³oda czarnow³osa dziewczyna wwyszywanym cekinami serda-czku œpiewa³a i tañczy³a, potrz¹saj¹c tamburynkiem iweso³o potupuj¹c maleñkimi bucikami.Sz³a magiczka przez porêbê, pogryz³y j¹ ¿mije Wszystkie gady wyzdycha³y, amagiczka ¿yje!Zgromadzony wokó³ szafotu t³um zaœmiewa³ siê do rozpuku i klaska³ do rytmu.Sprzedawca racuszków wrzuci³ do wrz¹cego oleju kolejn¹ porcjê.Fabio obliza³palce i poci¹gn¹³ Ciri za rêkaw.Straganów by³o bez liku i wszêdzie oferowano coœ smacznego.Zjedli jeszcze pociasteczku z kremem, póŸniej - do spó³ki - wêdzonego wêgorzyka, po czympoprawili czymœ bardzo dziwnym, sma¿onym i nabitym na patyk.PóŸniej zatrzymalisiê przy beczkach z kiszon¹ kapust¹ i udali, ¿e próbuj¹, by kupiæ wiêksz¹iloœæ.Gdy objedli siê i nie kupili, przekupka nazwa³a ich zasrañcami.Poszli dalej.Za resztê pieniêdzy Fabio naby³ koszyczek gruszek bergamotek.Ciri spojrza³a na niebo, ale uzna³a, ¿e to jeszcze nie po³udnie.- Fabio? A co to za namioty i budki, tam, pod murem?- Ró¿ne rozrywki.Chcesz zobaczyæ?- Chcê.Przed pierwszym namiotem stali wy³¹cznie mê¿czyŸni, w podnieceniu przebieraj¹cynogami.Z wnêtrza dobiega³y dŸwiêki fletu.- „Czarnoskóra Leila.- Ciri z trudem odczyta³a koœlawy napis na p³achcie -zdradza w tañcu wszystkie sekrety swego cia³a".G³upota jakaœ! Jakiesekrety.- ChodŸmy dalej, chodŸmy dalej - ponagli³ Fabio, czerwieniej¹c lekko.- O,spójrz, to jest ciekawe.Tu przyjmuje wró¿ka przepowiadaj¹ca przysz³oœæ.Mamjeszcze akurat dwa grosze, to wystarczy.- Szkoda pieniêdzy - fuknê³a Ciri.- Te¿ mi przepowiednia, za dwa grosze! ¯ebyprzepowiadaæ, trzeba byæ wieszczk¹.Wieszczenie to wielki talent.Nawet wœródczarodziejek najwy¿ej jedna na sto ma takie zdolnoœci.- Mojej najstarszej siostrze - wtr¹ci³ ch³opiec - wró¿ka wywró¿y³a, ¿e wyjdzieza m¹¿ i sprawdzi³o siê.Nie grymaœ, Ciri.ChodŸ, powró¿ymy sobie.- Nie chcê wychodziæ za m¹¿.Nie chcê wró¿b.Jest gor¹co, a z tego namiotuœmierdzi kadzid³ami, nie wejdê tam.Chcesz, to idŸ sam, ja zaczekam.Nie wiemtylko, po co ci przepowiednie? Co chcia³byœ wiedzieæ?- No.- zaj¹kn¹³ siê Fabio.- Najbardziej, to.Czy bêdê podró¿owa³.Chcia³bym podró¿owaæ.Zwiedziæ ca³y œwiat.Bêdzie, pomyœla³a nagle Ciri, czuj¹c zawrót g³owy.Bêdzie p³ywa³ na wielkichbia³ych ¿aglowcach.Dotrze do krain, których nikt przed nim nie widzia³.Fabio Sachs, odkrywca.Jego imieniem nazwie siê przyl¹dek, kranieckontynentu, który dziœ jeszcze nie ma nazwy.Maj¹c piêædziesi¹t cztery lata,¿onê, syna i trzy córki, umrze, daleko od domu i bliskich.Na chorobê, któradziœ jeszcze nie ma nazwy.- Ciri! Co ci jest?Przetar³a twarz d³oni¹.Mia³a wra¿enie, ¿e wynurza siê z wody, ¿e p³ynie kupowierzchni z dna g³êbokiego, lodowato zimnego jeziora.- To nic.- wymamrota³a, rozgl¹daj¹c siê i przytomniej¹c.- W g³owie mi siêzakrêci³o.To przez ten upa³.I przez te kadzid³a z namiotu.- Raczej przez tê kapustê - powiedzia³ powa¿nie Fabio.- Niepotrzebnie tylezjedliœmy.Mnie te¿ w brzuchu burczy.- Nic mi nie jest! - Ciri dziarsko zadar³a g³owê, faktycznie czuj¹c siêlepiej.Myœli, które przelecia³y jej przez g³owê jak wicher, rozwia³y siê,zgubi³y w niepamiêci.-ChodŸ, Fabio.Idziemy dalej.- Chcesz gruszkê?- No pewnie, ¿e chcê.Pod murem grupa wyrostków gra³a na pieni¹dze w b¹czka.B¹czek, precyzyjnieomotany sznurkiem, nale¿a³o zrêcznym, przypominaj¹cym strzelenie z bataszarpniêciem wprawiæ w ruch wirowy, tak by zatacza³ ko³a po wymalowanychkred¹ polach.Ciri ogrywa³a w b¹czka wiêkszoœæ ch³opców ze Skellige, ogra³ate¿ wszystkie adeptki w œwi¹tyni Melitele.Rozwa¿a³a ju¿ koncepcjê w³¹czeniasiê do gry i ogrania urwisów nie tylko z miedziaków, ale i z po³atanych portek,gdy jej uwagê przyku³y nagle gromkie okrzyki.Na samym koñcu szeregu namiotów i budek, wciœniêta pod mur i kamienne schody,sta³a dziwaczna pó³okr¹g³a zagroda, sformowana z p³acht rozpiêtych nas¹¿niowych tykach.Pomiêdzy dwoma tykami by³o wejœcie, które tarasowa³ wysoki,ospowaty mê¿czyzna, ubrany w przeszywanicê i pasiaste spodnie wpuszczone w¿eglarskie buty.Przed nim t³oczy³a siê grupka ludzi.Po wrzuceniu do garœcidziobatego kilku monet ludzie po kolei znikali za p³acht¹.Dziobaty chowa³pieni¹dze do pokaŸnego pytla, podzwania³ nim i powrzaskiwa³ chrapliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]