[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Pozwól, droga, kochaæ siebie,O nic wiêcej ³zy nie prosz¹;Z m¹ mi³oœci¹ stanê w niebieBogiem, bêdê ¿y³ rozkosz¹!”WAC£AWCo mówi³em, nie wiedzia³em.KLARAKochaj - rzek³am - ja nie broniê;Ale wkrótce, gdyœ z zapa³emCisn¹³ w swoich moje d³onie:„Kochasz ty mnie, droga Klaro?” -Zawszeœ mnie siê, zawsze pyta³,Chocieœ w oczach dobrze czyta³.WAC£AWKtó¿ by nie chcia³ daæ pó³ ¿ycia,By móg³ wyssaæ do upicia,Wyssaæ dusz¹ z ust twych s³owa,Które jeszcze uœmiech chowa!KLARANiech tak bêdzie - rzek³am w koñcu:Kocham - bom te¿ i kocha³a.udaj¹c jego zapal„Co za szczêœcie, rozkosz, radoœæ!Dziêki niebu, ziemi, s³oñcu!.”Tym ¿yczeniom czyni¹c zadoœæ,Ju¿ natura zubo¿a³aWiêcej dla ciê nic nie mia³a.WAC£AWPrawda, wyznaæ siê nie bojê,Dope³ni³a wtenczas miary;Lecz gdy zwiêksza mi³oœæ mojê,Czy¿ nie winna zwiêkszaæ dary?KLARAZa dni parê rzek³eœ luby:„Ach, to okno, ach, ta krataBêd¹ Ÿród³em mojej zguby.Patrz, jak ró¿d¿ka ró¿d¿kê splata,Jak ku sobie kwiat siê sk³ania,Któ¿ nam, Klaro, tego wzbrania?”WAC£AWMia³¿em w myœli mych zamêcieZimn¹ kratê braæ w objêcie?KLARAUs³ucha³am ciê, Wac³awie:Dzieñ w dzieñ schodzim siê w altanie,Lecz i razem co dzieñ prawieNowe od ciê mam ¿¹danie -Tobiem szczêœcie ¿ycia winna,Ty nawzajem - chêtnie wierzê;Czemu¿ twoja mi³oœæ innaCoraz now¹ postaæ bierze?Kiedy rozkosz byæ przy tobieA¿ przepe³nia serce moje,Ty, niewdziêczny, w tej¿e dobieT³umisz tylko niepokoje.WAC£AWAch, obecnoœæ mnie zastrasza,Bo tak dot¹d czynim ma³o,By zapewniæ przysz³oœæ ca³¹ -A przysz³oœci¹ mi³oœæ nasza.Z twoim stryjem ojca megoCi¹g³e sprawy, sprzeczki, k³Ã³tnieNic nie wró¿¹ nam dobrego;Raczej mówi¹, i¿ okrutnieBêdziem kiedyœ rozdzieleni,Jeœli.KLARADokoñcz - poka¿ drogê;Ty czy ja tu pomóc nogê?WAC£AWTylko twoja wola zmieni,Co siê zdaje nie do zmiany.KLARAMów¿e, s³ucham.WAC£AW¯em kochany,¯e ciê kocham nad te nieba,¯e przy sobie ¿yæ pragniemy,To oboje dobrze wiemy;Nie oboje, czego trzeba,Aby zniszczyæ to ukrycie,W którym pe³za nasze ¿ycie,I nie truchleæ, czy dzieñ szczêœciaNie poprzedza dnia ¿a³oby.KLARACzego¿ trzeba? mów!WAC£AWZamêœcia.KLARAO szalony, gdzie¿ sposoby?WAC£AWW twojej woli.KLARAW woli stryja,W woli ojca, powiedz raczej.WAC£AWCo zawadza, to siê mija,Gdy nie mo¿e byæ inaczej.KLARAA, rozumiem! - Nie, Wac³awie,Gdzie mnie zechcesz, znajdziesz wszêdzieZawsze twoj¹ - prócz w nies³awie.WAC£AWAle¿, Klaro, moj¹ ¿on¹.KLARAKtó¿ to, powiedz, wiedzieæ bêdzie,Czyœ poœlubi³ wykradzion¹.Co za ha³as? - S³yszê kroki!Coraz bli¿ej!.idŸ bez zw³oki!WAC£AWJedno s³owo.KLARAJu¿ ci dane.WAC£AWJak nie zmienisz, ¿yæ przestanê.KLARAz czu³oœci¹, jakby poprawiaj¹cPrzestaniemy - jeœli zechcesz.WAC£AWPomyœl tylko, Klaro droga.KLARAwytr¹caj¹c go prawieAle idŸ¿e, idŸ, dla Boga!Przechodzi scenê.SCENA SIÓDMAPAPKIN.ŒMIGALSKI, kilku s³u¿¹cych z kijami, póŸniej REJENT i CZEŒNIK w oknachPAPKINPanie majster, proszê waœciPrzyzwoicie, grzecznie, ³adnie,Nie murowaæ tu z napaœci,Bo mu na grzbiet co upadnie.po krótkim milczeniuWy zaœ drudzy, dobrzy ludzie,Którzy m³otki, piony, kielnieW niepotrzebnym dzisiaj trudzieU¿ywacie arcydzielnie,IdŸcie wszyscy precz, do czarta!po krótkim milczeniuBêdzie, widzê, rzecz uparta!Ta ho³ota, jakby g³ucha,Mego s³owa ani s³ucha.-No, Œmigalski! Nie traæ czasu -Œci¹gnij za kark! weŸ narzêdzie!Grzecznie, ³adnie, bez ha³asu,Niech wszystkiemu koniec bêdzie.Nic siê nie bój - ja za tob¹.Œmigalski posuwa siê ze s³u¿¹cymi ku mularzom, Papkin cofa siê za róg domu.ŒMIGALSKIPrecz! precz!REJENTw oknieStójcie! co to znaczy?ŒMIGALSKICzeœnik, pan mój, kazaæ raczy,Aby muru nie koñczono.CZEŒNIKw oknieTak jest, ka¿ê, bo mam prawo.Dalej naprzód, dalej ¿wawo!Œmigalski posuwa siê naprzód, Papkin, który by³ wyszed³, znowu siê cofa za rógdomuREJENTJakie prawo?CZEŒNIKJak kupionoMur graniczny, tak zostanie.REJENTAle¿ luby, mi³y panie,To szaleñstwo z waszej strony -I mur bêdzie naprawiony.CZEŒNIKWprzódy trupem go zaœcielê.REJENTdo mularzyKoñczcie œmia³o, przyjaciele,GardŸcie ze mn¹ pró¿nym krzykiem.CZEŒNIKChcesz wiêc bójki?REJENTMój Czeœniku,Mój s¹siedzie, luby, mi³y,Przestañ te¿ byæ rozbójnikiem.CZEŒNIKCo! jak! - ¯wawo! bij, co si³y!Œmigalski ze swoimi ludŸmi wstêpuje na mur, mularze cofaj¹ siê tak, ¿e bójkazostaje zakryta czêœci¹ muru ca³ego.REJENTPanie majster - ja w obronie.Nic siê nie bój! - niechaj bije,Kiedy go tam swêdz¹ d³onie.Dobrze! dobrze! - po czuprynie -Ot-tak - lepiej! - co siê wlezie! -Nic siê nie bój! - tego trzeba -Niechaj bije! œwiat nie zginie!Ja Czeœnika za to skryjê,Gdzie nie widaæ ziemi, nieba!CZEŒNIKwo³aj¹c za siebieHej! Serwacy! daj gwintówkê,Niechaj str¹cê tê makówkê -Prêdko!REJENTzamyka oknoCZEŒNIKHa, ha! fugas chrustas.No, Œmigalski! dosyæ bêdzie,Daj pó³z³otka albo z³otyBaserunku dla ho³oty,Ale zabierz im narzêdzie.Dosyæ, dosyæ na dziœ bêdzie.Zamyka okno.Po odejœciu wszystkich Papkin obejrzawszy siê, ¿e ju¿ nie ma nikogo.mówi kumurowi.PAPKINsamHa! hultaje, precz mi z drogi,Bo na miazgê was rozgniotê -Nie zostanie jednej nogi -A mam diabl¹ dziœ ochotê!Wielu was tam? chodŸ tu który!Nie wy³ezie ¿aden z dziury?O wy ³otry! o wy tchórze!Jutro ca³y zamek zburzê.SCENA ÓSMAPAPKIN, WAC£AWWAC£AWstan¹wszy tu¿ za nimJutro?Papkin zdejmuje kapelusz.Mam¿e wracaæ w progi,Które pewnie z przysz³¹ dob¹Zrówna z ziemi¹ wyrok srogi? -Wo³ê jeñcem iœæ za tob¹!PAPKINwk³adaj¹c kapelusz na bakierPardon mówisz?WAC£AWPardon, panie.PAPKINZnasz me mêstwo?WAC£AWJak z³y szel¹g.PAPKINBoisz mnie siê!WAC£AWNies³ychanie!PAPKINPójdziesz za mn¹?WAC£AWPójdê, panie.PAPKINKtó¿ ty jesteœ?WAC£AWJestem, panie.PAPKINLecz czym jesteœ?WAC£AWCzym ja jestem?Jestem.jestem.PAPKINchwytaj¹c za broñCó¿ to znaczy!WAC£AW.Komisarzem mego pana.PAPKINCo? Rejenta?WAC£AWNie inaczéj.PAPKINCzy to, proszê, rzecz s³ychana!Ledwie szlachcic na wioszczynêZ pêkiem d³ugów siê wydrapie -Ju¿ mieæ musi komisarza.Dziw siê potem, gdy siê zdarza,¯e wo³aj¹: „Sto tysiêcy!Kto da wiêcéj!”A jak krzykn¹ po raz trzeci,Jakby z procy szlachcic leciI do swego komisarzaIdzie w s³u¿bê za szafarza.Ale chodŸmy.na stronieCzeœnikowiWielk¹ radoœæ jeñcem sprawiê,I zapewne do mnie powié,Gdy mu zdobycz m¹ przedstawiê:„Niechaj Klara tw¹ zostanie”.ChodŸ, mój jeñcze.WAC£AWIdê, panie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]