do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Much na razie nie ma - odezwa³ siê Archie - ale metalowe bryzgi zaraz polec¹!- Zaczynajcie pruæ pow³okê - poleci³ Kerk.Ciêcie wykonywane by³o fachowo, koliœcie.Promieñ wnika³ równomiernie w warstwêmetalu, a kiedy zosta³a tylko cienka warstewka, utrzymuj¹ca ca³¹ masê,zastosowano pierœcieniowe ciêcie termiczne - w rowku u³o¿ono wolframowy drut,b³yskawicznie i równomiernie nagrzewaj¹cy siê do czterech tysiêcy stopni.Wszystkie rodzaje broni, od prymitywnych pistoletów plazmowych i ciek³ohelowycharmat zosta³y wycelowane w niewielki okr¹g z b³yszcz¹cej stali.Ale asteroidaSolvitza jak zwykle zaskoczy³a wszystkich.Metalowy cylinder uniós³ siê o ponad Po³owê swej wysokoœci, wypychanystrumieniem powietrza wyrywaj¹cym siê na zewn¹trz Przez w¹skie szczeliny, alepotem zwali³ siê z powrotem.W œrodku panowa³a ciemnoœæ.Wszyscy trzejodczekali chwilê, choæ zamierzali wejœæ do œrodka, bo taki przecie¿ mieli cel.W otwartym przez nich pomieszczeniu skoñczy³o siê powietrze, a iskrz¹cy siêob³ok zastyg³ych gazów zawis³ nad g³owami Pyrrusan jak dymna zas³onaprzeszkadzaj¹ca w strzelaniu.Kerk w³aœnie tak j¹ oceni³.Ale poniewa¿ nic siênie wydarzy³o, za³oga wymieni³a spojrzenia, potem wszyscy zrobili krok doprzodu i pochylili siê nad otworem, przeszywaj¹c ciemnoœæ latarkamiwmontowanymi w he³myAle ¿aden nie zd¹¿y³ niczego zobaczyæ.Nieznana si³a poci¹gnê³a ich w dó³nieub³aganie, w³adczo, ale tak miêkko i p³ynnie, ¿e z orbity wygl¹da³o toraczej na dobrowolne zejœcie do szybu.Oto jak gin¹ najlepsi wojownicy! - ze smutkiem pomyœla³ Kerk, ale nawet on nieprzekaza³ na "Argo" sygna³u alarmu.Po co? Do kogo ma strzelaæ biedaczyna Clif?Wszystko idzie zgodnie z planem.Ju¿ s¹ we wnêtrzu.Ale we wnêtrzu czego?Ca³a trójka krêci³a siê w niewa¿koœci i zupe³nych ciemnoœciach, oœwietlaj¹cpromykami latarek tylko siebie i metalowy sufit, przez który w³aœnie siêprzedostali.Wyciêty otwór szybko zarasta³ przezroczyst¹ b³on¹, a pomieszczeniezaczê³o siê wype³niaæ powietrzem.- Chyba wpadliœmy w pu³apkê jak dzikie psy? - zapyta³ Kerk, jakby przyjmuj¹codpowiedzialnoœæ za to, co siê sta³o.- Nie s¹dzê - orzek³ Archie.- Nie zauwa¿am ¿adnych wrogich dzia³añ w stosunkudo nas.Wed³ug mnie to zwyk³a grawitacyjno - pró¿niowa œluza.Teraz chybaautomaty same wska¿¹ nam dalsz¹ drogê.Archie mia³ racjê, Kerk móg³ siê tylko cieszyæ w duchu, ¿e w³aœnie on,odsun¹wszy na bok pyrrusañsk¹ dumê, nalega³ na udzia³ w wyprawie m³odego fizykaz Uctisa.Przecie¿ ¿aden Pyrrusanin nie potrafi³by w tak precyzyjny i wywa¿onysposób oszacowaæ sytuacji w chwili, kiedy przemoc¹ pozbawiono go inicjatywy.W³aœciwie asteroida nie u¿y³a dotychczas przemocy w stosunku do swoich jeñców.Grawitacja p³ynnie siê stabilizowa³a, zmieniaj¹c ca³kowicie biegunowoœæ, toznaczy sufit stawa³ siê pod³og¹ i stali teraz na niej pod kopu³¹ oœwietlan¹kilkoma mêtnymi lampkami, widocznie awaryjnymi.Przed nimi widnia³y potê¿newrota z pró¿niowymi zamkami, a nad bram¹ migota³y napisy w wielu jêzykach.Wzrok wychwytywa³ ten najbardziej zrozumia³y w interlingwie: "Ciœnienie wnormie.Proszê zostawiæ skafandry w œluzie".Jasna sprawa - nikt nawet niepomyœla³ o zdjêciu skafandra, chocia¿ czujniki analizatora gazu potwierdzi³ywype³nienie œluzy powietrzem.Dobra, dobra, nie jesteœmy w domu, a butlewystarcz¹ na d³ugo.Te¿ mi frajda, oddychaæ obcym powietrzem! A jak dodadz¹czegoœ zbêdnego?! Ale wyjœæ ze œluzy mo¿emy, to znacznie ciekawsze!- Co z drzwiami, Archie? - zapyta³ Kerk.- Wiem, ¿e dwaj Pyrrusanie mog¹ wysadziæ takie drzwi uœmiechn¹³ siê Archie.-Ale spróbujmy najpierw otworzyæ je w cywilizowany sposób.Drzwi, oczywiœcie, nie chcia³y siê otworzyæ.Nawet gdy zabra³ siê do nich Kerk- pchn¹³ kilka razy, potem szarpn¹³ za klamkê.Z umiarem.- Cywilizowani ludzie najpierw pukaj¹ albo dzwoni¹ do drzwi.Nie matu gdzieœdzwonka? - zakpi³ Stan.- Nie - odpowiedzia³ powa¿nie Archie - ale ten przycisk nada siê na pocz¹tek.- Stop! Nie dotykaj! - w³adczym g³osem powstrzyma³ go Kerk.- Nigdy siê niespiesz z naciskaniem nieznanych guziczków.Wy, uczeni, jesteœcie jak ma³edzieci.Na Pyrrusie szeœcioletni malec wie, ¿e najpierw nale¿y zrozumieæ, apotem dotykaæ.- Ch³opaki! - nieoczekiwanie westchn¹³ Stan.- Stójcie.Uwaga!Patrzy³ jak zaczarowany na wskaŸnik stale dzia³aj¹cego odbiornikapromieniowania psi i jednym tchem skomentowa³:- Bardzo mocny, bardzo bliski sygna³! Nadzieja, niepokój, rozpacz, radoœæ,jakiœ straszny miszmasz.Wyœlemy modulowany sygna³ naszym kodem? Mo¿e to oni?- Nie, Stan, wy³amiemy te drzwi - oœwiadczy³ Kerk [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl