[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To ograniczenie narzucili planecie inni ludzie, tak?– Komputery – wyjaśnił zbędny – ale na rozkaz ludzi.– Więc jeśli cofniemy się w przeszłość i nałożymy takie ograniczenie na te gatunki, potraktujemy je tak jak siebie – kontynuował Wheaton.– Do pewnego stopnia – poprawił go Noxon.– Ziemia nie miała takich ograniczeń.– Nie musimy niszczyć całej ich bioty, by ustanowić tu kolonie, prawda? – upewnił się Wheaton.– Zależy od tego, jakie proteiny wytwarza i czy są one dla nas wystarczająco strawne.– Chyba to nie najlepsze czasy na przeprowadzenie dochodzenia – zauważył Wheaton.– Chcesz cofnąć się w przeszłość i zobaczyć ich w początkach ewolucji – zgadł Noxon.– Taki już jestem.Ale mam rację.– Cofnij nas o kilkaset tysięcy lat – poprosił samiec alfa – a nałożymy ograniczenie.– Myszy już zasugerowały, żeby dziesięć naszych statków udało się do innego świata, a dziesięć zostało tutaj – wyjaśnił Noxon.– Zastanawiam się, czy w tej chwili inne twoje wersje na pokładzie dziewiętnastu statków mówią to samo – mruknął Ram.– Same słowa są inne, ale tak, na każdym statku rozmowa dotarła mniej więcej do tego samego punktu – powiadomił ich zbędny.– Co zdecydowali inni? – spytał Ram.– Wszyscy pytają swoich zbędnych, co zdecydowali inni.– Nie podjęliśmy żadnej decyzji – powiedział Wheaton.– Ale jedyną rozsądną rzeczą jest cofnięcie się w czasie, rozdzielenie floty i zbadanie obu światów, by sprawdzić, jak bardzo musielibyśmy je zniszczyć, żeby nadawały się do życia.– Przecież nawet nie wiemy, jak wyglądają myślące gatunki tych światów – zaprotestował Noxon.– Skąd mamy wiedzieć, które formy życia w nie wyewoluują?– Mamy wizerunki obu gatunków – odparł zbędny.– Oba światy regularnie transmitują obrazy za pomocą prymitywnych skanerów rastrowych.Na środku pomieszczenia pojawiły się hologramy.Jeden z gatunków był nieodrosły od ziemi, z licznymi chwytnymi kończynami, z których wiele było wyposażonych w ostre szpony czy ostrza na końcach palców.Drugi gatunek był trójnożny, wysoki i pełen gracji, z głową zwieńczoną groźnymi rogami.Wszystkie trzy stopy miał chwytne, a jedną wyposażoną w dwa podobne do kciuków wyrostki.– Niech zgadnę – powiedział Ram.– Ten niski, podobny do robaka, to gatunek agresywny, który chce przejąć komputery drugiej strony.– Błąd – oznajmił zbędny.– Chciałeś, żeby ten karaluchopodobny okazał się czarnym charakterem – rzucił Wheaton z satysfakcją.– Łatwiej byłoby go nienawidzić!– O, z łatwością znienawidzę obu – odparł Ram.– Z tego, co wiemy, połączyły siły, żeby nas zaatakować.Nie wiemy, kto pilotował te jednostki latające.– Udanie się w przyszłość i ustalenie, co się wydarzy, jest zbyt niebezpieczne – oznajmił alfa.– Nasze odpowiedniki na dwudziestym statku nadal przeszukują komputery, sprawdzając, czy pozbyły się intruzów.– Myszy nie chcą już udawać się w przyszłość, by dowiedzieć się więcej – przekazał Noxon.– Jeśli one boją się obcych, bylibyśmy szaleni, gdybyśmy zdecydowali się na tę próbę.– Więc tylko cofniemy się na oślep – rzucił Ram.– Żeby się przekonać, czy zdołamy oszczędzić florę i faunę obu światów – wyjaśnił Wheaton.– Zdołamy – powiedział Noxon.– Zawsze możemy wycofać się z pomysłu ustanowienia kolonii w tych światach.– To nie wchodzi w grę – zaprotestował Ram.– Przybyliśmy tutaj, żeby zneutralizować niebezpieczeństwo.Nie potrafimy sprawdzać na bieżąco, czy nam się udało, nie zapewniwszy sobie tutaj swojej stałej, technologicznie zaawansowanej obecności.– To niekoniecznie prawda – zauważył Noxon.– Możemy na przykład rzucić myszy o milion lat wstecz, a potem wrócić do tych czasów, by sprawdzić, na czym stoimy.Ram parsknął śmiechem.– Wtedy przekonamy się, że myszy były doskonale przygotowane do unicestwienia nas, przejęcia naszego statku, powrotu na Ziemię i jej podbicia.– Nigdy w życiu – odezwał się alfa.– Wykazywałem tylko, że jeśli ustanowimy ludzkie kolonie, to dlatego że chcemy, nie dlatego że nie istnieje inny sposób – wyjaśnił Noxon.– Cokolwiek zrobimy, nie radzę zostawiać wszystkiego myszom – stwierdził Ram.– Na innych statkach postanowiono wrócić i przetestować proteiny z obu planet – zaraportował zbędny.– Jak podzielimy flotę?– Komputery już podzieliły statki na dwie grupy po dziesięć.My znajdujemy się w tej, która pozostanie przy bliskiej planecie.Pozostali skoczą przez zagięcie do tej dalszej.– Tej z trójnogimi – westchnął ciężko Wheaton.– Co za szkoda… Prawie mnie zainteresowało ich zbadanie.– Tak powiedzieli wszyscy Wheatonowie – potwierdził zbędny.– Ale potem uznali, że należy zbadać oba gatunki, więc połowa Wheatonów musi zająć się drugą planetą.Wheaton westchnął jeszcze ciężej.– Pewnie na każdego przegranego profesora Wheatona przypada jeden wygrany.– Zależy od definicji przegranej i wygranej – pospieszył z odpowiedzią zbędny.– Można powiedzieć, że wszyscy wygrali, bo mają całkiem nowy rozumny gatunek jako obiekt badań.– Już mi o wiele lepiej – burknął Wheaton.– To ironia czy szczerość? – spytał zbędny.– Wkurzona rezygnacja.Noxon przeniósł ich, tnąc czas, do chwili, gdy statek wszedł na orbitę wokół bliższej planety.Na jego żądanie myszy zostały na pokładzie z nim i Ramem.Wheaton wraz ze zbędnym polecieli na powierzchnię planety.– Naukowiec i robot doskonale wykonają zadanie – wyjaśnił.– Chronomanta i pilot powinni tu zostać na wypadek, gdybyśmy musieli cofnąć jakąś potworność, którą wykombinują myszy.– Taki brak zaufania… – odezwał się alfa.Noxon uznał tę uwagę za niegodną odpowiedzi.Wheaton i zbędny często składali raporty.Przodkowie karaluchopodobnych obcych łatwo dali się zauważyć – byli tak zaawansowani jak na przykład Homo habilis.Używali narzędzi, ale jeszcze nie umieli rozpalać ognia.– Profesor Wheaton nie potrafi skupić się na obecnym projekcie – odezwał się statek.– Ciągle chce skakać w przeszłość i przyszłość, a zbędny musi mu przypominać, że tylko Noxon to potrafi.Podczas chwil nudy pomiędzy raportami, gdy Ram ćwiczył, Noxon odezwał się bardziej do siebie niż do Rama:– Tęsknię za Deborą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]