[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I dlaczego mielibyśmy to robić? Sten wzruszył ramionami.- Zawaliłem sprawę.Zabiłem Vinnettsę.- I wydaje ci się, że miałeś jakiś wybór? Że to było zmęczenie walką?file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten.08-11-26Page 2 of 5Że ona się załamała? Że powinieneś umieć sobie z tym poradzić?- Coś w tym rodzaju.Mahoney zaśmiał się.Krótkim, gorzkim śmiechem.- No cóż, niechętnie zburzę twoje romantyczne złudzenia, Sten.AleV'mnettsa nie załamała się.Naprawdę próbowała cię zabić.- Ale dlaczego?Mahoney poklepał go po ramieniu.Potem sięgnął do kieszeni,wyciągnął z niej piersiówkę.Wręczył ją Stenowi.- Pociągnij sobie trochę.Wyłożę ci to jasno.Sten przełknął kilka dużych łyków.Podał flaszkę Mahoneyowi, ale tenją odepchnął.- Zatrzymaj.Będzie ci potrzebna.- Bardzo proszę o wybaczenie, panie pułkowniku, ale.- Ona była mordercą, Sten.Bardzo wysoko płatną profesjonalistką.- Ale przecież została sprawdzona przez służbę bezpieczeństwaModliszki.Mahoney pokręcił głową.- Nie, to Vinnettsa została sprawdzona.Kobieta, którą zabiłeś, nie byłaVinnettsą.Zabrało to nam jakiś czas, ale rozpracowaliśmy problem.Prawdziwa Vinnettsa umarła przy wyjeździe.Zdarzyło się to na jednymz pionierskich światów, więc nie dostaliśmy powiadomienia natychmiast.Pewien urzędnik, o nazwisku Frazer, przyjął raport, a potem goskasował.Torując drogę dla morderczyni, aby mogła zająć jej miejsce.-Co się stało z tym Frazerem?- Zabity.Zapewne morderczyni zacierała ślady.Sten zastanowił się.To miało sens.Ale i nie miało żadnego sensu.- Dlaczego ktokolwiek chciałby zadać sobie tyle trudu dla mnie? Tomusiało kosztować stosy kredytów.- Nie wiemy.Sten zastanowił się nad listą swoich wrogów, no i znalazł kilku.Możenawet takich, co mogliby zabić.Ale oni zrobiliby to w barze albo wbocznej uliczce.Pokręcił głową.- Nie mam pojęcia, kto to może być.- A ja mam.Vulcan.file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten.08-11-26Page 3 of 5- Niemożliwe.No jasne, ścigali mnie.Ale byłem tylko Buntownikiem.Nikim.Nie, nawet te zakute łby na Vulcanie nie zatrudniłyby mordercy,żeby dopaść kogoś takiego jak ja.- Ale właśnie oni to zrobili.- Kto? I dlaczego?Mahoney skinął w stronę flaszki.Sten podał mu ją, pułkownikpociągnął duży łyk.- Jest jeden sposób, aby się dowiedzieć - stwierdził.- Jaki?- Sonda pamięciowa.Stenowi przebiegły ciarki po skórze, gdy przypomniał sobie obraztych po praniu mózgu.I Orona.- Nie.- Nie podoba mi się to wcale bardziej niż tobie, synu powiedziałMahoney.- Ale to jedyny sposób.Sten pokręcił głową.- Posłuchaj.To ma coś wspólnego z tą misją, na którą wysłałem ciebiei twoich przyjaciół.- Ale przecież nic nie załatwiliśmy.- Coś mi się wydaje, że ktoś myśli, że wam się udało.- Thoresen?- On sam.- Ale ja wciąż nie.- Obiecuję, że nie sięgnę głębiej, niż trzeba.Skoncentruję się na tychostatnich kilku godzinach, które spędziłeś na Vulcanie.Sten wziął flaszkę od Mahoneya.Wypił duży łyk.Myślał.W końcupowiedział:- Dobra.Wchodzę w to.Mahoney położył mu rękę na ramieniu, poprowadził w kierunkudrzwi.- Tędy - powiedział.- Samochód czeka.file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten.08-11-26Page 4 of 5Sten wynurzał się z otworu w ścianie, z oczami utkwionymi w plecystrażnika.- Nie - powiedział Mahoney - to nie to.Sten leżał na stole operacyjnym.Do jego głowy, rąk i nóg przyłączonoelektrody, prowadzące do małego, stalowego pudełka.Na pudełku byłekran komputerowy.Mahoney, Rykor i ubrany w biały fartuch technik patrzyli na ekran iwidzieli Stena, który wlókł strażnika do otworu i wciągał go do środka.Rykor sprawdziła oznaki życia Stena na innym monitorze, potemobróciła się do technika.Nacisnął klawisze i na ekranie pojawiło sięwięcej obrazów.Sten i inni Buntownicy stali w drzwiach Thoresena.Obok była Bet.Wyjęła z kieszeni plastykową płytkę.Umieściła ją w środku.Bet.Bet.Bet.Be.- Zaczekaj - warknęła Rykor.Jej technik zatrzymał sondę.Obraz Bet zamarł na ekranie.Rykorpochyliła się nad Stenem i wstrzyknęła środek uspokajający.Ciało Stenarozluźniło się.Rykor sprawdziła komputer medyczny i kiwnęłatechnikowi głową.Można kontynuować.I Sten wszedł do kwatery Thoresena.Byli w innym świecie.egzotyczna, przyjazna dżungla.oprócz.Sten zauważył detektorruchu.skoczył.trafił nożem.- Prawie na miejscu - powiedział Mahoney.- Przesuń o parę minut doprzodu.Papiery, coraz to nowe papiery wyciągane z sejfu Thoresena.IOron miał to w rękach, cienką, czerwoną teczkę oznaczoną "ProjektBravo".- Stop - powiedział Mahoney.- Zatrzymać.file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten.08-11-26Page 5 of 5- Tego właśnie szukałeś? - spytała Rykor.- Tak.- I chcesz, żebym ja.my.wyszli?- Tak.Rykor dała sygnał technikowi, aby ją wywiózł.- Patrz na wskaźniki - stwierdziła.- Gdyby nawet mignęły, wyłącznatychmiast sondę.- Dam sobie radę - powiedział Mahoney.W końcu Rykor i technik opuścili salę.Mahoney obrósł się do sondy,puścił ją znowu w ruch.Spojrzenie Orona stało się puste i teczka rozsypała się.Stenniecierpliwie próbował zbierać kartki, rozsypane po podłodze.Nie czytałtego, co na nich było, ale jego umysł zarejestrował obrazy.Mahoney przeklął sam siebie, zatrzymując obraz każdej kartkipapieru.Jego palce ślizgały się po klawiszach komputera, gdy drukowałobraz.Cholera jasna - to cały czas pozostawało w umyśle Stena!następnyfile://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten.08-11-26Page 1 of 2A.Cole & C.BunchSten.29.Mahoney stał przed Imperatorem w postawie na baczność.- AM2 - Imperator szepnął do siebie.- Tak.Tak, to ma sens.Po prostujest w stanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]