[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W dwadzieœcia lat póŸniej udaje siê znowudo tego kraju i zastaje tam now¹ religiê, która nakazuje go czciæ pod nazw¹Syna S³oñca i mówi o jego wniebowst¹pieniu.Higgs zjawia siê w wiliê dnia, wktórym Erewhoñczycy obchodz¹ Œwiêto Wniebowst¹pienia, i s³yszy, jakprofesorowie Hanky i Panky mówi¹ do siebie, ¿e nigdy nie widzieli s³ynnegoHiggsa i wcale nie maj¹ na to ochoty.S¹ to arcykap³ani religii Syna S³oñca.Oburzony podró¿nik zbli¿a siê do nich i oznajmia: "Zdemaskujê tê ca³¹szarlataneriê i powiem ludziom, ¿e jestem tylko zwyk³ym cz³owiekiem i ¿ewzbi³em siê w powietrze balonem".Ale oni mu odpowieadaj¹: "Nie powinien pantego czyniæ, poniewa¿ moralnoœæ naszego kraju jest œciœle zwi¹zana z tym mitemi gdyby pewnego dnia Erewhoñczycy dowiedzieli siê , ¿e nie wst¹pi³ pan donieba, staliby siê wszyscy Ÿli".Higgs daje siê przekonaæ i odchodzi bezs³owa.Myœl przewodnia jest wiêc taka: bylibyœmy wszyscy wystêpni, gdybyœmy nietrzymali siê wiary chrzeœcijañskiej.Wydaje mi siê jednak, ¿e jej wyznawcy byliw wiêkszoœci bardzo z³ymi ludŸmi.Mo¿na skonstatowaæ ciekawy fakt, ¿e imintensywniejsza by³a religijnoœæ danego okresu, im g³êbsza wiara w dogmat, tymwiêksze by³o okrucieñstwo i tym gorszy ogólny stan rzeczy.W tak zwanych wiekach wiary, gdy ludzie rzeczywiœcie wierzyli we wszystkietwierdzenia religii chrzeœcijañskiej, mieliœmy tortury inkwizycji, milionynieszczêœliwych kobiet spalono jako czarownice i nie by³o okrucieñstwa, któregoby siê nie dopuszczono w imiê religii.Rozgl¹daj¹c siê po œwiecie, wprêdce spostrzegamy, ¿e ka¿dy, choæby najmniejszywzrost uczuæ humanitarnych, ka¿da reforma kodeksu karnego, ka¿dy krok wkierunku zmniejszenia niebezpieczeñsta wojny, ka¿da próba poprawy po³o¿enia raskolorowych lub z³agodzenia niewolnictwa, ka¿dy postêp moralny, który siê uda³oosi¹gn¹æ, by³ stale zwalczany przez zorganizowane Koœcio³y ca³ego œwiata.Oœwiadczam po dojrza³ym namyœle, ¿e religia chrzeœcijañska w postaci, jak¹ jejnada³y Koœcio³y, by³a i jest jeszcze g³Ã³wnym nieprzyjacielem moralnego postêpuœwiata.Jak Koœcio³y opóŸni³y rozwój postêpuBêdziecie mo¿e uwa¿ali, ¿e posuwam siê za daleko, utrzymuj¹c, ¿e te stosunkitrwaj¹ nadal.Jestem innego zdania.WeŸmy rzecz nastêpuj¹c¹.Musicie miwybaczyæ, ¿e o niej wspomnê.Jest to nieprzyjemny fakt, ale Koœcio³y zmuszaj¹nas czasem do przytaczania niemi³ych rzeczy.Przypuœæmy, ¿e w naszym dzisiejszym œwiecie niedoœwiadczona dziewczyna poœlubisyfilityka.W tym przypadku Koœció³ katolicki powiada: "Sakrament ma³¿eñstwajest nierozerwalny.Jesteœcie z³¹czeni na ca³e ¿ycie" - i kobiecie tej niewolno u¿ywaæ ¿adnych œrodków, aby unikn¹æ wydania na œwiat syfilitycznychdzieci.Takie jest stanowisko Koœcio³a katolickiego.Twierdzê, ¿e jest to szatañskieokrucieñstwo.¯aden cz³owiek, którego przyrodzone uczucia nie zosta³y stêpioneprzez dogmat lub który nie jest ca³kowicie pozbawiony zdolnoœci odczuwaniacudzego cierpienia, nie by³by zdolny utrzymywaæ, ¿e jest s³uszne i w³aœciwe,aby podobny stan rzeczy istnia³ w dalszym ci¹gu.Poda³em tylko jeden przyk³ad.Ale jest du¿o innych sposobów,za pomoc¹ których w obecnej chwili Koœció³ przez obstawanie przy tym, co nazywamoralnoœci¹, skazuje najrozmaitszych ludzi na niezas³u¿one i zbytecznecierpienia.I naturalnie jest on w swej przewa¿aj¹cej czêœci przeciwnikiempostêpu i wszelkich ulepszeñ d¹¿¹cych do zmniejszenia iloœci cierpienia naœwiecie, poniewa¿ opatrzy³ etykiet¹ moralnoœci zbiór ma³ostkowych przepisówpostêpowania, które nie maj¹ nic wspólnego ze szczêœciem ludzi.Gdy siê mówi o koniecznoœci zrobienia tej lub owej rzeczy, która przyczyni³abysiê do szczêœcia ludzkoœci, Kœció³ odpowiada, ¿e ten cel jest mu obcy."Có¿wspólnego mo¿e mieæ szczêœcie mieæ szczêœcie ludzi z moralnoœci¹ ? Zadaniemmoralnoœci nie jest uszczêœliwianie ludzi, lecz przygotowanie ich do ¿yciawiecznego".Topewne, ¿e ludzie przygotowani w ten sposób nie wydaj¹ siê zdolnido ¿ycia ziemskiego.Strach jako podstawa religiiReligia jest oparta przede wszystkim i g³Ã³wnie na strachu.Jest to czêœciowolêk przed nieznanym, a czêœciowo, jak ju¿ mówi³em, pragnienie posiadania jakgdyby starszego brata, który stanie po naszej stronie we wszystkich k³opotach isporach.Lêk jest fundamentem tego - lêk przed tajemnic¹, obawa pora¿ki, lêkprzed œmierci¹.Strach rodzi okrucieñstwo, nic wiêc dziwnego, ¿e okrucieñstwo ireligia sz³y zawsze rêka w rêkê.Lêk jest podstaw¹ ich obu.Zaczynamy teraz trochê rozumieæ rzeczy otaczaj¹ce nas na tym œwiecie iopanowywaæ je po trochu za pomoc¹ nauki, która utorowa³a sobie drogê krok zakrokiem, wbrew chrzeœcijañskiej religii, wbrew Koœcio³owi, pomimo opozycjiwszystkich starych przepisów.Nauka mo¿e nam pmóc przezwyciê¿yæ ten dominuj¹cy strach, w którym ludzkoœæ ¿y³aprzez tyle pokoleñ.Nauka i nasze serca mog¹ nas nauczyæ rezygnacji zposzukiwania urojonej podpory, z wynajdywania sobie sprzymierzeñców w niebie iu¿ywania naszych si³ raczej do tego, ¿eby uczyniæ z tego œwiata miejsce wktórym ¿yæ warto, a nie piek³o, które zrobi³y z niego Koœcio³y w ci¹guminionych wieków.Co powinniœmy robiæ ?Chcemy staæ o w³asnych si³ach i patrzeæ na œwiat bez zmru¿enia powiek - na jegodobre i z³e strony, jego piêkno i brzydotê; chcemy widzieæ œwiat takim, jakimjest i nie odczuwaæ przed nim lêku.Nale¿y podbiæ œwiat inteligencj¹, a nie odnosiæ siê doñ z niewolnicz¹uleg³oœci¹ wyp³ywaj¹c¹ z przera¿enia, jakie w nas budzi.Pojêcie Boga bierzeswój pocz¹tek w starodawnym wschodnim despotyzmie.Jest to pojêcie bezwarunkowoniegodne wolnych ludzi.Gdy s³yszy siê w koœciele ludzi, którzy poni¿aj¹ siêmówi¹c, ¿e s¹ nêdznymi grzesznikami itd., wydaje siê to czymœ godnym wzgardy,czymœ, co nie przystoi szanuj¹cym siê istotom ludzkim.Powinniœmy nie upadaæ na duchu i patrzeæ œwiatu prosto w twarz.Powinniœmyuczyniæ nasz œwiat mo¿liwie jak najlepszym.I chocia¿by rezulat nie odpowiada³naszym ¿yczeniom, to jednak bêdzie lepszy od tego, co zrobili ze œwiatachrzeœcijanie w ci¹gu minionych stuleci.Dobrze urz¹dzony œwiat potrzebuje wiedzy, dobroci i odwagi.Nie potrzeba mu¿alu i westchnieñ za przesz³oœci¹ ani zakuwania w kajdany swobodnejinteligencji za pomoc¹ s³Ã³w wyrzeczonych niegdyœ przez ignorantów.Potrzebujeon œmia³ych pogl¹dów i swobodnej inteligencji.Potrzebna mu jest nadzieja naprzysz³oœæ, a nie ogl¹danie siê wstecz.Ufamy, ¿e przysz³oœæ, któr¹ nasza inteligencja mo¿e stworzyæ, pozostawi dalekoza sob¹ wszystko to, coœmy zdzia³ali w przesz³oœci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]