[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak już zresztą wspomniałam, gdy międzygwiezdnicy zdobyli dominującą pozycję, Wilson wcale nie wypadł z orbity.Pokręciłem powoli głową.– Wiesz co, mam wrażenie, że przez pięć minut powiedziałaś mi więcej niż przez cały czas, kiedy łączyła nas finamor.– No, ale teraz mam więcej do opowiadania.Odgarnęła włosy i zauważyłem, że zagoiły jej się blizny na uszach.– Wróciłaś do starego stylu na dobre czy.– Nie, to właściwie kostium – wyjaśniła.– Daj mi dokończyć opowieść, bo jest coś, czego musisz się dowiedzieć, a obawiam się, że potem możemy nie mieć zbyt wiele czasu na rozmowy.Z początku Marcabru zbijał wielki kapitał na przekonaniu, że odkryłeś, jak wygląda reszta Tysiąca Kultur i że wszystkie są szare, brzydkie i nie wiedzą, co to sztuka, a my stanowimy ostatnią placówkę cywilizacji.ale po pewnym czasie.to, co pisałeś o tych ludziach.Giraut, nie denerwuj się, proszę, ale dla międzygwiezdników jesteś bohaterem.Bieris też – próbuje ją naśladować chyba z pięciuset malarzy – ale przede wszystkim ty.Nie byłem pewien, czy jeszcze oddycham.– Ja? A cóż ja takiego zrobiłem?– Chodzi o twoje listy.Dzięki nim ożyła dla nas kaledońska kultura, chociaż Marcabru czytał je z wyraźnym sarkazmem.Chciałabym tu poznać przynajmniej dwudziestu ludzi.Thorwalda, Paula, i tę cudowną Valerie, o której wspominałeś.przed chwilą spotkaliśmy ambasadora Shana i jest dokładnie taki, jak go opisałeś!Oczy jej lśniły z ekscytacji.– Ale.z pewnością widziałaś już, jak wygląda Utilitopia albo Poranna Nawałnica, albo.– Nie mam co liczyć na to, że wiele zobaczę.Czuję się strasznie zawiedziona na myśl, że znajdę się w tak niewielkiej odległości od Bramowej Tęczy i zapewne nie uda mi się jej ujrzeć, ani nawet Sodomskiej Bramy.Roześmiałem się cicho, ponieważ wszystko to wydawało mi się zupełnie absurdalne.Musiałem jednak przyznać, że chociaż wymieniłem najpierw dwie najbrzydsze rzeczy, które nasunęły mi się na myśl, jakąś częścią jaźni żałowałem, że nie mam choć tygodnia wolnego, żeby wybrać się na wycieczkę i nacieszyć widokami.Można to nazwać lojalnością wobec kaledońskich przyjaciół albo tylko wobec własnego doświadczenia.– No dobra – odpowiedziałem.– Czy jak wrócisz, mam do ciebie napisać? Wczoraj w liście rzuciłem Marcabru wyzwanie bez ograniczeń, chyba więc nie będę już z nim korespondował.Wzruszyła ramionami.Piękne, ciemne włosy zawirowały wokół jej twarzy.– Naprawdę kiepsko mi idzie pisanie listów, Giraut, ale dla ciebie postaram się zrobić wyjątek.Zwłaszcza że.– Uśmiechnęła się do mnie i dostrzegłem w niej agresywność, której nigdy nie potrafiłbym zauważyć w dawnych czasach.– Jestem pewna, że będę mogła to wykorzystać towarzysko.– Przynajmniej jedno z nas naprawdę się zmieniło – zauważyłem.Uśmiechnęła się.– Oboje się zmieniliśmy, ale cieszę się z tego.Chyba moglibyśmy teraz zostać przyjaciółmi.Była to prawda.– A co się działo z tobą? – zapytałem.W jej niebieskich oczach błąkał się uśmiech, który można by uznać za odrobinę dekadencki.Ale i tak mi się podobał.– Jejku, kiedy ostatni raz mnie widziałeś.no, zobaczyłam to na playbacku.Byłeś nieźle zdenerwowany i pewnie miałeś do tego prawo.Dla mnie też był to dziwny okres.Ale pewnie nic nie wiesz o sporze, który toczy się obecnie wśród międzygwiezdników.Idę o zakład, że Marcabru nic ci na ten temat nie napisał.Opowiedziała mi o tym.Nou Occitan pośród całego Tysiąca Kultur była jedną z tych, w której najsilniej wymuszano przestrzeganie odrębnych ról dla obojga płci.Obowiązywały też u nas niesłychanie sztywne i skomplikowane zasady kurtuazji.Gdy połączenie doprowadziło do wstrząsów społecznych i zmian, nasza kultura, podobnie jak większość, najpierw przesunęła się nie w stronę średniej dla Tysiąca Kultur, lecz ku swym skrajnym, zawsze dotąd tłumionym aspektom.– Można powiedzieć, że większość z nas, donzelh, udawała tylko to, czego wszystkie bałyśmy się w naszej kulturze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]