[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O nie! - krzykn¹³ Puschke.- W ¿adnym wypadku! I ruszy³ pospiesznie kudrzwiom.3By³o bardzo póŸno, gdy Kloss opuszcza³ pa³acyk gauleitera.Wyszed³, kiedyRioletto ¿egna³ siê z gospodyni¹.Nie dostrzeg³a Klossa, by³a ju¿ zreszt¹pijana i mia³ nadziejê, ¿e zapomni.Powinien z ni¹ oczywiœcie jeszczezatañczyæ parokrotnie, to by³a cenna znajomoœæ, ale jemu nie starcza³o ju¿si³, szczebiot Niemki wydawa³ siê nie do zniesienia.Brunner stercza³ przyoknie; Kloss zobaczy³ jego twarz, gdy znalaz³ siê na ulicy.Noc by³a ch³odna, jak to w pocz¹tkach maja; Kloss wsadzi³ rêce do kieszeni,odszed³ kilkadziesi¹t metrów i stan¹³ za rogiem, w miejscu, z którego doskonalewidzia³ wejœcie do pa³acyku gauleitera.Czy Rioletto przyjecha³ wozem? Jeœlitak, nic oczywiœcie nie da siê zrobiæ.Czeka³.Zobaczy³ wreszcie wysok¹ postaæ prestidigitatora.Rioletto szed³ szybkimkrokiem, nie obejrza³ siê ani razu.Kloss ruszy³ ostro¿nie za nim.Na pustejulicy pojawi³ siê patrol; zatrzymali Rioletta g³oœnym: halt! Potem oddali mulegitymacjê i stuknêli obcasami.Kloss zasalutowa³ niedbale, gdy go mijali.Szed³ ci¹gle bardzo ostro¿nie, ale widocznie prestidigitator nie podejrzewa³nawet, ¿e mo¿e byæ œledzony.Skrêci³ w jedn¹ z przecznic g³Ã³wnej ulicy; poparu minutach znaleŸli siê w dzielnicy willowej, zamieszka³ej przez Niemców.Kloss by³ zdziwiony, s¹dzi³, ¿e Rioletto zatrzyma³ siê w hotelu.Prestidigitator przystan¹³ przed jednym z domków, odczyta³ numer, podszed³ dodrzwi i zadzwoni³.Kloss obserwowa³ go z daleka.Rioletto czeka³ doœæ d³ugo,wreszcie drzwi siê otworzy³y i Kloss zobaczy³ na progu, w œwietle padaj¹cym zwnêtrza, pana Puschkego.Nie móg³ siê myliæ! Puschke sta³ w drzwiach i minê³aspora chwila, zanim on i Rioletto zniknêli w willi.Co ³¹czy³o tych ludzi? Puschke siê przestraszy³ albo wydawa³ siê przestraszony,gdy zobaczy³ Rioletta u gauleitera, ale przecie¿ w ich zachowaniu nie by³onic, co wskazywa³oby na star¹ znajomoœæ i to tak¹, która uprawnia do sk³adanianocnych wizyt.Czy ta informacja mo¿e siê na coœ przydaæ? Dlaczego Riolettopowiedzia³: „Cz³owiek, który bra³ udzia³ w napadzie na fabrykê, jest tutaj"?Kogo mia³ na myœli? Co wie i co mo¿e powiedzieæ Brunnerowi?Kloss zadawa³ sobie te pytania wracaj¹c do œródmieœcia.Edward mieszka³ przyulicy Wa³owej pod numerem piêtnastym, w starej kamienicy na drugim piêtrze.Spa³ ju¿, gdy Kloss zastuka³ do drzwi.- Oszala³eœ? - powiedzia³.- Co siê sta³o?Kloss usiad³ na ³Ã³¿ku i zapali³ papierosa.Odpoczywa³.Patrzy³ na Edwardakrz¹taj¹cego siê po pokoju; nauczyciel nastawi³ wodê, przygotowa³ namiastkêherbaty.Rozlewa³ do szklanek mêtny napój.- Co siê sta³o? - powtórzy³, gdy wreszcie usiad³.- Mam do ciebie parê spraw - oœwiadczy³ Kloss.- Mo¿e po prostu nerwy ciê zawodz¹? - stwierdzi³ Edward.— Gdzie by³eœ?- Na przyjêciu u gauleitera.S¹ nowe zadania.- O co chodzi?- Niejaki Rioletto, ciemna figura, prawdopodobnie agent gestapo.Spróbuj siêczegoœ dowiedzieæ.I zastêpca Reila, Puschke.-Spróbujê.- Najlepiej niech Puschkem zajmie siê Danka.- Znowu Danka - powiedzia³ Edward - ¿al mi tej dziewczyny.- Skar¿y³a siê?- Ona siê nigdy nie skar¿y.Od wczoraj jest sekretark¹ Reila.To znaczyzastêpuje sekretarkê, któr¹ ten Niemiec wys³a³ na urlop do Rzeszy.- Bardzo dobrze - powiedzia³ Kloss.Edward d³ugo milcza³.- Bardzo dobrze - powtórzy³ wreszcie.- Myœla³eœ kiedy o cenie, jak¹ ona musip³aciæ?Kloss przechadza³ siê szybkimi krokami po pokoju.- Nigdy nie zastanawiam siê nad cen¹ - oœwiadczy³.Wiedzia³, ¿e k³amie; odwielu dni myœla³ o Dance i zawsze, gdy o niej myœla³, przeklina³ swoj¹ robotê.- Powinna nam dostarczyæ dok³adny plan zak³adów Reila.- Nie od razu, nie od razu - oœwiadczy³ Edward.- Nie wolno jej teraz robiænic, co mog³oby wzbudziæ podejrzenia.Zupe³nie wystarczy, jeœli uda siê jejnawi¹zaæ kontakt z Pu³kowsk³m.- A kto wykona plan?- Zleci³em to Kazikowi - powiedzia³ Edward.- Znakomity ch³opak.Na pewnosobie poradzi.- Wszyscy twoi ch³opcy s¹ znakomici - mrukn¹³ Kloss.- Jesteœ ci¹glenauczycielem, który lubi stawiaæ dobre stopnie.4Kazik pracowa³ w warsztatach kolejowych, mieszcz¹cych siê naprzeciwko zak³adówReila.Z okien swojego biura, ponurej klitki w baraku, widzia³ tory kolejowe,parowozowniê i w g³êbi wysoki mur, oddzielaj¹cy torowiska od fabryki.Przychodzi³ do pracy wczeœnie, zawsze parê minut przed ósm¹, ale szef, HerrLuebke, wysoki Niemiec w brunatnej koszuli, zjawia³ siê zwykle przed nim.Oczekiwa³ Kazika w drzwiach swego pokoju, spogl¹da³ na zegarek i wyznacza³ murobotê.Roboty by³o co prawda niewiele, przepisywanie listy p³acy, wykazówrobotników, ale Niemiec przywi¹zywa³ ogromn¹ wagê do dok³adnoœci, wystarczy³anajdrobniejsza pomy³ka, by kaza³ przepisywaæ wszystko od nowa.Po godziniezostawia³ Kazika samego i szed³ na dworzec spotkaæ siê z kolegami, odwiedziæzawiadowcê stacji i wypiæ halbê piwa przy bufecie.Na to w³aœnie Kazik liczy³.W gabinecie szefa sta³a kasa pancerna, a w niej le¿a³y ostemplowaneprzepustki do zak³adów Reila, wydawane kolejarzom udaj¹cym siê tam do pracy wfabrycznej bocznicy.- Wrócê za godzinê - powiedzia³ jak zwykle szef.Kazik sta³ przy oknie i gdy Niemiec znikn¹³ za budynkami magazynów, wszed³ dojego gabinetu.Klucze do kasy pancernej le¿a³y, jak zwykle, w szufladziebiurka.Kazik otworzy³ j¹ wytrychem.D³ugo, d³u¿ej ni¿ przypuszcza³, mocowa³siê z kas¹ pancern¹.Wreszcie drzwi ust¹pi³y.Znalaz³ kartoniki opatrzonenapisem „Passierschein".Wybra³ jeden; by³a to przepustka wystawiona nanazwisko Hansa Molkego.Schowa³ j¹ do kieszeni i wybieg³ z baraku.Serce t³uk³o mu mocno w piersiach, gdy podchodzi³ do bramy; wokó³ by³o pusto,wartownik w mundurze SS, oparty o drewnian¹ budkê, przygl¹da³ siê Kazikowi.Ch³opak poda³ mu przepustkê; zna³ niemiecki, nawet doœæ dobrze, ale ba³ siê, ¿ezdradzi go akcent.Có¿ tam zreszt¹ akcent: ma³o to volksdeutschów! Wartownikobejrza³ kartonik, a potem szybkimi i sprawnymi ruchami obmaca³ Kazika.- Teraz rewidujemy wszystkich — oœwiadczy³.— I volks-deutschów, ireichsdeutschów te¿.- Wystarczy³oby Polaków - odpowiedzia³ Kazik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]