[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Polubisz tê nazwê.szefie.- Jak¹ nazwê?- Desperation.- Uœmiechnê³a siê szczerze, weso³o i zniknê³a w kabinie rydera.5Steve wolnym krokiem szed³ wzd³u¿ zachodniego pasma na wschód.Kiedy powolimin¹³ go samochód z Cynthi¹ za kierownic¹, podniós³ rêkê, lecz nie wzrok.- Masz jakieœ pojêcie, czego szukamy? - krzyknê³a przez okienko dziewczyna.Minê³a go, nim mia³ szansê jej odpowiedzieæ.Nie szkodzi, nie wiedzia³przecie¿, czego szukaj¹.Œladów? Œmieszny pomys³, bior¹c pod uwagê wiatr.Krwi?Kawa³ków metalu i szk³a z tylnych œwiate³ harleya? Zdaniem Steve'a szk³o imetal by³y najbardziej prawdopodobne.Na pewno móg³ jednak powiedzieæ jedno -instynkt nie tylko nakaza³ mu ten spacer, lecz wrêcz siê go domaga³; tenspacerek by³ te¿ jedynym sposobem na zapomnienie o niebieskich nieruchomychoczach lalki.By³a sobie kiedyœ dziewczynka kochaj¹ca tê lalkê.tylko, ¿ezostawi³a sw¹ Kendusiê Niebieskook¹ le¿¹c¹ buzi¹ w piasku na poboczu.Mamazapomnia³a bi¿uterii, tata zapomnia³ pieni¹¿ków, synek zapomnia³autografowanych kart baseballowych.Dlaczego?Gdzieœ daleko przed nim Cynthia zatoczy³a ryderem szeroki ³uk; jaskrawo¿Ã³³tysamochód sta³ z mask¹ skierowan¹ na zachód.Zgrabnie jej to wysz³o; Steve nieby³ wcale pewien, czy sam potrafi³by tak zgrabnie zawróciæ pó³ciê¿arówk¹, nawetgdyby podje¿d¿a³ do dystrybutora.Cynthia wysiad³a z szoferki, ruszy³a ku niemuraŸno, nie patrzy³a nawet, dok¹d idzie, nawet taki wkurzony na rzeczywistoœæSteve wkurzy³ siê jeszcze bardziej, kiedy znalaz³a coœ, co instynkt nakazywa³znaleŸæ w³aœnie jemu.- Jejku - wykrztusi³a, pochyli³a siê, podnios³a coœ i otrzepa³a z piasku.Podbieg³ do niej, jak najszybciej potrafi³.- Co.? Co to? - spyta³.- Notatnik.- Wyci¹gnê³a rêkê, podaj¹c mu zeszycik.- Trudno zaprzeczyæ, ¿etwój szef rzeczywiœcie tu by³.Na ok³adce wydrukowane jest przecie¿ J.Marinville.Widzisz?Steve wyj¹³ z jej r¹k ma³y, wygnieciony ko³onotatnik i szybko przejrza³ kolejnestrony.Wskazówki gdzie i jak dojechaæ, mapki, które on sam narysowa³ szefowi,notatki wypisane w¹skim charakterem pisma samego szefa, dotycz¹ce przedewszystkim spodziewanych i zarezerwowanych przyjêæ.Pod wydrukowanym w notatnikuSt.Louis John Marinville zapisa³: "Patricia Franklin.Ruda, du¿e cyce.Nienazywaæ jej ANI PAT, ANI PATTY.Pozna³eœ j¹ przez Ruch Wyzwolenia Lesbijek.Phill twierdzi, ¿e P.F.aktywnie wspiera prawa zwierz¹t.Wegetarianka".Na ostatniej u¿ytej stronie zapisane by³o tylko jedno s³owo, charakterem pismaszefa, ale jeszcze bardziej zamaszystym:DlaI to wszystko.Jakby postanowi³ daæ komuœ autograf, ale rozmyœli³ siê wostatniej chwili.Spojrza³ na Cynthiê.Skrzy¿owa³a ramiona na nêdznej, cherlawej piersi.Pociera³a ³okcie.- Zimno - powiedzia³a.- Wiem, ¿e nikt jeszcze nie zmarz³ tu, na pustyni, alemimo wszystko cholernie mi zimno.Dziwne rzeczy dziej¹ siê w okolicy.i robi¹siê, cholera, coraz dziwniejsze.- Jakim cudem ten notes po prostu nie ulecia³ z wiatrem?- Czysty fart.Trafi³ na kawa³ek ska³y, a potem przysypa³ go piach.To tak jakz lalk¹.Gdyby upad³a piêtnaœcie centymetrów dalej w jedn¹ albo w drug¹ stronê,pewnie ju¿ by³aby w po³owie drogi do Meksyku.- Dlaczego myœlisz, ¿e szef go upuœci³?- A ty co myœlisz? - odpar³a dziewczyna.Steve otworzy³ usta, pragn¹c zapewniæ j¹, ¿e nic nie myœli, przynajmniej narazie nic nie myœli, lecz nagle odesz³a go ochota od mówienia.Na pustyni coœb³ysnê³o - prawdopodobnie to samo coœ, co wczeœniej dostrzeg³a Cynthia, wtedy,kiedy podje¿d¿ali do kampera, tylko ¿e teraz nie poruszali siê i to coœ, cob³yszcza³o na pustyni, pozosta³o na miejscu.Mika zawarta w ska³ach.nie,mo¿emy siê nawet za³o¿yæ, ¿e to nie mika zawarta w ska³ach.Steve po razpierwszy tego dnia naprawdê siê przestraszy³, przestraszy³ siê a¿ do bólu.Nimw ogóle uœwiadomi³ sobie, co chce zrobiæ, bieg³ ju¿ w stronê tego b³ysku, bieg³na pustyniê.- Hej, nie tak szybko! - krzyknê³a dziewczyna, najwyraŸniej zaskoczona.-Poczekaj!- Nie, zostañ! - odkrzykn¹³ Steve.Przebieg³ pêdem pierwsze sto metrów, kieruj¹c siê wprost na b³yszcz¹cy odbitymipromieniami s³oñca punkt (tyle ¿e punkt robi³ siê coraz wiêkszy i przybiera³kszta³t, który wyda³ mu siê straszliwie znajomy), gdy nagle zakrêci³o mu siê wg³owie.Po prostu musia³ stan¹æ.Pochyli³ siê z d³oñmi opartymi na udach, tu¿nad kolanami, pewny, ¿e ka¿de wypalone w ci¹gu ostatnich osiemnastu lat cygarowróci³o teraz do ¿ycia, by go przeœladowaæ.Zawrót g³owy mija³ powoli, powoliustawa³o te¿ hucz¹ce mu w g³owie niczym m³ot pneumatyczny bicie serca.Pierwsze, co us³ysza³, gdy by³ ju¿ w stanie s³yszeæ cokolwiek, to wyraŸne, aprzy tym jakoœ dystyngowane i kobiece dyszenie.Odwróci³ siê.Cynthia bieg³alekko, poc¹c siê mocno, lecz poza tym pozosta³a œwie¿a i czyœciutka.Tyle ¿eloki na g³owie trochê siê jej sp³aszczy³y.- Widaæ ciê.jak pryszcz.na nosie - wydysza³, kiedy zatrzyma³a siê obokniego.- Niczego milszego nigdy jeszcze nie us³ysza³am od faceta.Zapisz to sobie wswoim cholernym pamiêtniku, dobra? I proszê, nie dostañ na miejscu ataku serca.Ile ty w³aœciwie masz lat?Steve wyprostowa³ siê z wysi³kiem.- Za du¿o, ¿eby interesowa³y mnie twoje uroki, kurczaczku, i dziêkujê, czujêsiê nieŸle.Mi³o, ¿e pytasz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]