do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogę się skupić.Zmarszczył brwi.- Coś wisi w powietrzu.Zupełnie mi się to nie podoba.Henry leniwie przestawiał kamienie na szachownicy.- Szturm?Simon pokręcił głową.- Chyba nie.Jeszcze nie teraz.Chociaż prawdę mówiąc, rano dostałem wiadomość od Fairfaksa.Z głębi kraju nadchodzą oddziały rojalistów.W ciągu minionych dni doszło do kilku potyczek Myślę, że wkrótce przyjdzie rozkaz dalszej walki.Na razie Fairfax martwi się o Grafton i ciągle pyta o skarb króla.Henry zacisnął usta.- Chyba wymaga od nas zbyt wiele.Jak chcesz zmusić Anne, by powiedziała ci o skarbie?- Nie mam pojęcia - szczerze odparł Simon.Był w rozterce.Mimo nacisków ze strony Fairfaksa, wciąż zwlekał z przesłuchaniem służby.Nie chciał uciekać się do tortur.W głębi galerii wybuchło jakieś zamieszanie.Obaj bracia odwrócili głowy w tamtą stronę.Po chwili wbiegł mocno zdenerwowany Jackson.- Nadciąga oddział zbrojnych jeźdźców, milordzie! Żołnierze w barwach Harington!Simon wymienił spojrzenie z bratem.Henry Greville był wyraźnie zakłopotany.- Armia Harington? - dopytywał się Simon.- Pod barwami mojego ojca?- Tak, milordzie! - Jackson stał na baczność.- Barwy wroga! Mamy opuścić most zwodzony?Simon skrzywił się pogardliwie.- Oczywiście.Sporo nas dzieli, ale to jednak mój ojciec.Nie odmówię mu gościny.Nie brał udziału w obecnej wojnie, więc nie przyjechał zająć Grafton.- Tak jest! - Jackson zasalutował i odmaszerował.Simon odwrócił się do brata.- Widzisz? - zapytał.- Dobrze przeczuwałem, że coś dzisiaj wisi w powietrzu! To twoja sprawka, Henry?Henry wyglądał na rozbawionego.- Myślisz, że zaprosiłem go do Grafton? Och, Simonie.Wolałbym spotkać się oko w oko z całym oddziałem roja-listów niż z naszym ojcem.Simon popatrzył na niego z ukosa.- Szczerze podzielam twój entuzjazm, ale mnie chyba nie opuścisz.Chodź, pójdziemy go przywitać razem.Henry uśmiechnął się ponuro, ale poczłapał za swoim bratem.Poruszał się z wyraźnym trudem, lecz wynikało to raczej ze zdenerwowania niż boleści.Fulwar Greville’ w pełni zasługiwał na przydomek Żelazny Hrabia.- Odwagi! - łagodnie powiedział Simon.Henry odwzajemnił mu się bladym uśmiechem.- Nie ty go tu wezwałeś? - zapytał.Simon potrząsnął głową.- Oczywiście, że nie.Tylko jego nam tu potrzeba.Zaraz wybuchnie awantura.Głównymi schodami zeszli na dziedziniec.Niebo ciemniało coraz bardziej, jakby zbierało się na burzę.Zadudniły końskie kopyta.Właśnie pierwsza kolumna jeźdźców wjechała na most zwodzony, wymachując flagą Harington.W środku oddziału jechał hrabia Greville we własnej osobie.Simon odruchowo wszedł dwa stopnie wyżej, żeby mu się dobrze przyjrzeć.To niezwykłe - pomyślał ze wzruszeniem.Widzieć ojca po tak wielu latach nieszczęsnej rozłąki.Nagle zdał sobie sprawę, że jest tak samo zdenerwowany jak rekrut podczas pierwszych ćwiczeń.Fulwar uniósł rękę, żeby ich pozdrowić.Migotliwe światło pochodni odbijało się w końskich uprzężach i rynsztunku zbrojnych.Chociaż Fulwar - ze względu na swój wiek i stan zdrowia - nie przyłączył się do królewskiego wojska, to jego ludzie wyglądali niczym oddział najeźdźców.Na dworze zapanowało gorączkowe zamieszanie.Nawet kucharki wyszły na dziedziniec, żeby z daleka rzucić okiem na Żelaznego Hrabię.Stary Greville cieszył się iście diabelską reputacją, więc każdy wolał mu się przyglądać z bezpiecznej odległości.Simon powiódł wzrokiem dokoła.Za sobą, w drzwiach, zauważył drobną, sprężyście wyprostowaną postać w czarnej sukni.To Anne.Zobaczył jej rozpromienioną twarz i usłyszał westchnienie ulgi.Fulwar właśnie zdążył zsiąść z konia i jeszcze głośno sapał, kiedy Anne zbiegła ze schodów i rzuciła mu się w ramiona.- Wuju Fulwarze! - zawołała.- Jak miło cię znów widzieć!- Nie chcę, żebyś żenił się z lady Anne! - dobitnym tonem powiedział Fulwar Greville i grzmotnął pięścią w stół tak mocno, aż podskoczyły kufle.- Co prawda mamy nieco inne poglądy polityczne, ale wciąż jesteś moim synem, chłopcze! Chodzi o przyszłość Harington.Zapomnij o ślubie! Nigdy się na to nie zgodzę.Kłócili się już ponad godzinę.Zgodnie z przewidywaniami Simona stary hrabia zrobił mu awanturę zaraz po przyjeździe.Powstrzymał złość tylko na dziesięć minut, żeby uściskać Anne.Potem spode łba popatrzył na swoich synów i zaczęło się.Henry dosłownie oniemiał ze zgrozy.Zbolałym głosem zamruczał, że bolą go rany i musi zaraz odpocząć.Fulwar spojrzał na niego wyraźnie zdegustowany.W tym samym czasie Simon kazał Jacksonowi przygotować stajnie i posiłek, a hrabiego wprowadzić do wielkiej sali.- Biedne dziecko - powiedział Fulwar, trzęsąc głową jak stary niedźwiedź.- Biedna lady Anne.Na dobrą sprawę jeszcze nie ma dwóch miesięcy, jak pogrążyła się w żałobie, a już ją nękasz? I to do spółki z Fairfaksem! Chcesz jej odebrać spadek po ojcu? Wstyd! Wstyd i hańba! - Znowu uderzył pięścią w stół.- Po jakie licho tak męczycie całkiem niewinnych ludzi? Fairfax zupełnie postradał zmysły!Simon zadrżał.Od przyjazdu ojca zastanawiał się, co takiego mu napisała Anne, że był skłonny osobiście przybyć do Grafion i stanąć w jej obronie.Chociaż na dobrą sprawę nie powinien się temu dziwić.Anne Grafton była ulubienicą Fulwara.Wziąwszy pod uwagę, że nie brał udziału w wojnie, nie mógł odmówić jej pomocy.Fulwar wciąż utyskiwał na Fairfaksa, a Simon tylko ciężko wzdychał.Hrabia Greville od początku winił przywódcę parlamentarzystów za „zdradę” Simona.Sam święcie wierzył w nienaruszalność monarchii, ponieważ każdy koronowany władca był pomazańcem bożym.Simon upierał się, że obecny król nadużywa swoich uprawnień i ogranicza wolność zwykłych ludzi.Nawoływał do zdecydowanych reform [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl