do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy tym Samson nie wiedział, że wywierała w tej sprawie ogromny nacisk na jego brata.— Chcę z tobą żyć w małżeństwie, w zupełnie normalnym małżeństwie — wysyczała wtedy.— A co to jest to, co mamy teraz? Rodzaj jakiejś wspólnoty mieszkaniowej?— Nie możesz tego tak określać — odparł Gavin nieswojo, z wyczerpaniem zdradzającym człowieka, który musi zbyt często zajmować się niemiłym dla siebie tematem.— On jest moim bratem.Nie jest przecież jakimś podnajemcą!— No, gdyby chociaż nim był! To przynajmniej płaciłby nam czynsz.Ale tak.— Millie, to także jego dom.Obaj odziedziczyliśmy go po rodzicach.On ma takie samo prawo tu mieszkać jak my.— To nie jest kwestia prawa!— A czego?— Poczucia taktu.Przyzwoitości.Mam na myśli to, że my oboje, my — jesteśmy małżeństwem.Może kiedyś będziemy mieli dzieci.Będziemy wtedy prawdziwą rodziną.A on jest sam.Jest po prostu piątym kołem u wozu.Każdy inny człowiek zauważyłby, że przeszkadza, i poszukałby sobie czegoś innego.— Nie możemy go przecież zmusić.Jeśli się wyprowadzi, to musiałbym go spłacić, na co mnie nie stać, albo musielibyśmy płacić mu czynsz, przynajmniej częściowo.Mój Boże, Millie, wiesz przecież, ile zarabiam! Będzie nam wtedy ciężko!— Nie wolno mu właściwie brać od ciebie pieniędzy — to przecież twój brat.— Ale wtedy musiałby gdzieś płacić czynsz.A jest przecież bez pracy.Jak miałby to zrobić?— No to my się wyprowadźmy!— Naprawdę tego chcesz? Domek z ogrodem możesz sobie wtedy wybić z głowy.Nie mam nic przeciwko mieszkaniu na piętrze w bloku, ale jesteś pewna, że tobie to wystarczy?Samson, który stał na dworze pod drzwiami i podsłuchiwał, pocąc się przy tym niemiłosiernie, skrzywił się z pogardą.Oczywiście, że to by jej nie wystarczyło.Millie ceniła prestiż nade wszystko, nawet kosztem wspólnego mieszkania z nielubianym szwagrem.Pochodziła z ubogiej rodziny i małżeństwo z właścicielem domu w dobrej dzielnicy stanowiło w jej życiu niesłychany awans socjalny — choćby to była tylko szeregówka przy bardzo ruchliwej ulicy.Uwielbiała zapraszać tu swoje przyjaciółki i chwalić się rzeczywiście wypielęgnowanym i zadbanym ogrodem.I chyba nie mogłaby nigdy pogodzić się z myślą, że miałaby opuścić ten świat.Nie, Millie nie chciała się stąd wyprowadzać.Chciała, żeby to Samson się wyprowadził.Nie odpowiedziała więc na ostatnie pytanie męża, ale milczenie, które potem zapadło, było aż nadto wymowne.Samson odpędził teraz myśl o jakiejkolwiek rozmowie na ten temat i ruszył w drogę.Stosował przy tym bardzo określony system i dokładny plan czasowy, który już uległ opóźnieniu o pięć minut — bo tak długo zwlekał z opuszczeniem klatki schodowej, a potem zatrzymała go jeszcze Millie.Stracił swoją pracę w czerwcu.Pracował jako kierowca w pewnym serwisie zajmującym się urządzeniami chłodniczymi do mrożonek, ale te były bardzo drogie, a kryzys gospodarczy sprawił, że ludzie stracili poczucie bezpieczeństwa i liczba zleceń drastycznie spadła.Ostatecznie firma musiała zredukować liczbę kierowców.Samson spodziewał się tego, a ponieważ został najpóźniej zatrudniony, najwcześniej też stracił pracę.Szedł teraz spokojnie przez ulicę.Dom, który on i Gavin odziedziczyli po rodzicach, leżał przy końcu ulicy łączącej się z bardzo ruchliwą arterią przelotową, głośną i niezbyt elegancką.Stały przy niej wąskie domy, przed którymi ciągnęły się długie, równie wąskie paski ogrodów.W przeciwnym kierunku ta sama ulica prowadziła do Thorpe Bay Club, w zupełnie inny świat: znacznie większe domy ozdobione wieżyczkami i wykuszami, stojące na okazałych działkach z wysokimi drzewami, zasłonięte wypielęgnowanymi żywopłotami, wszystko otoczone dodatkowo kutymi w żelazie płotami albo pięknymi kamiennymi murami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl