do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak sobie chcesz.Tak czy inaczej poślubisz mnie jutro rano albo wrócisz do Londynu naznaczona piętnem nierządnicy.Plotkarze rozedrą cię na strzępy!Nie czekał na odpowiedź.Opuścił sypialnię, zatrzaskując za sobą drzwi.Malvina usłyszała zgrzyt przekręcanego klucza, a potem szybkie, wściekłe kroki w korytarzu.Dopiero kiedy ucichły, osunęła się na podłogę.Nóż wypadł z jej bezwładnych palców.Ukryła twarz w dłoniach.Z całych sił walczyła ze słabością.Nie mogła teraz zemdleć! Jak ostatniej deski ratunku utrzymującej ją na powierzchni świadomości czepiała się wezwania do lorda Flore:„Pomóż mi.uratuj mnie! Kocham cię.Ocal mnie!”Lord Flore w towarzystwie hrabiego Andovera przybył do stajen w majątku Maulton Park dokładnie o godzinie siódmej.Zaskoczył go nieco widok czekającej na nich Rosette.- Wstała pani tak wcześnie! - wykrzyknął zachwycony hrabia.- Jest pani wspaniała!- Prosił mnie pan przecież.bym z nim pojechała.- odezwała się Rosette cicho.- Ogromnie tego pragnąłem - rzekł hrabia Andover gorąco.Stajenni przyprowadzili osiodłane konie i towarzystwo ruszyło po płaskim otwartym terenie.Lord Flore szybko się zorientował, że ten ranek będzie zupełnie inny niż wszystkie poprzednie, a także zapewne różny od wszystkich następnych.Hrabia Andover, zamiast się skoncentrować na prowadzeniu konia, nie spuszczał wzroku z Rosette.Dziewczyna natomiast za każdym razem, kiedy młodzieniec się do niej odezwał, płonęła wdzięcznym rumieńcem.Ujechali tak najwyżej kilometr, kiedy lord Flore oznajmił, że poważne zadania wzywają go gdzie indziej, i zostawił młodych sam na sam.Pomyślał z uśmiechem, że wreszcie swatanie, z takim zaangażowaniem prowadzone przez Malvinę, zaczyna przynosić owoce.Tyle że nie w stosunku do niego.Musiał przyznać, iż był cokolwiek rozczarowany jej nieobecnością na porannej przejażdżce.Miał zamiar z nią omówić kilka ważnych spraw.„To niepodobne do niej - myślał - wylegiwać się tak długo, nawet jeśli wczoraj późno poszła spać”.Objechał cały obszar przyszłego toru wyścigowego.Z uwagą zaznaczył w pamięci, które drzewa i krzewy trzeba będzie usunąć.Odkrył jeszcze kilka spraw wymagających uzgodnienia z Malviną.Wreszcie wrócił do stajen.- Czy panna Maulton będzie dzisiaj jeździła? - zapytał Hodgsona.- Nie, paniczu, dziś nie.Panna Maulton pojechała do miasta.- Do Londynu?! - lord Flore nie wierzył własnym uszom.- Tak, paniczu, do Londynu.Wyjechała zaraz po siódmej, z panem Mortimerem.Zaprzęgli dwa z tych nowych koni.Mam tylko nadzieję, że on potrafi nimi powozić.- Pojechała z sir Mortimerem? - powtórzył lord Flore zdumiony.- Tak, paniczu.A on kazał zatrzymać w Londynie dwa konie, co to już dawno miały być tutaj.- Nie rozumiem, o czym mówisz.Dlaczego sir Mortimer nie pozwolił zabrać z Londynu koni, które stanowią własność panny Maulton?- Chyba Dickson powie paniczowi wszystko lepiej niż ja.On był wtedy na służbie.Masztalerz zawołał Dicksona.Był to drugi w randze starszeństwa stajenny, doświadczony człowiek.- Jego lordowska mość chce, żebyś mu opowiedział, co się działo w Londynie z naszymi nowymi końmi.- Sir Mortimer powiedział - zaczął Dickson - że te dwa konie, co to są najlepsze, mają startować w wyścigu.- W wyścigu? - powtórzył lord Flore.- W jakim wyścigu?!- No tak.Parobki na Berkeley Square mówili, że ten wyścig ma być dzisiaj, a panienka Malvina ma się ścigać z panną Laker o wielkie pieniądze.o całe tysiące!- Niewiarygodne! - mruknął lord Flore.Wypytywał Dicksona jeszcze przez chwilę, aż zyskał pewność, że służący nic więcej nie wie.Następnie próbował przekonać siebie samego, że nie powinien się mieszać w nie swoje sprawy.Służba z pewnością zacznie plotkować, jeśli uzna, że sąsiad ich panienki robi wokół całego wydarzenia dziwnie dużo szumu.Dosiadł więc konia i pojechał z powrotem do klasztoru Flore.Po drodze rozmyślał głęboko, w jaką to znowu kabałę wplącze się Malvina tym razem.Dlaczego, u licha, nic mu nie powiedziała?W domu przeszedł przez wielki hall i w poszukiwaniu hrabiego Andovera zajrzał do komnaty opata.Kiedy otworzył drzwi, para młodych odskoczyła od siebie raptownie.W oczach obojga zupełnie wyraźnie rysował się cień skruchy i niepewności.Dla lorda Flore było całkowicie jasne, że David właśnie całował Rosette [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl