do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ich skrzydłach wykute były runy, starożytne znaki, czerwone jak ogień.Dotarł do Rotundy - grobowca, w którym pochowani byli królowie czterech krain.Dźwignął się na nogi, zarzucił na ramiona plecak i podszedł do wrót.Przez chwilę przyglądał się znakom, po czym ostrożnie położył na nich rękę i popchnął.Wrota otworzyły się i Walker Boh wszedł do środka.Stał w olbrzymiej, kolistej grocie, pociętej smugami zielonkawego światła i cienia.Wzdłuż ścian wznosiły się zamurowane sarkofagi, w których spoczywali zmarli.Uroczyste i ponadczasowe posągi strzegły swych pogrzebanych władców.Przed każdym spiętrzone były bogactwa jego pana w szkatułach i skrzyniach - klejnoty, futra, broń, wszelkiego rodzaju skarby.Ledwie je można było rozpoznać pod grubą warstwą kurzu.Ściany komnaty wznosiły się tak wysoko, że w końcu ginęły z oczu; sklepienie było nieprzeniknionym baldachimem mroku.Komnata wydawała się zupełnie odarta z życia.Na jej przeciwległym końcu widoczne były drugie zamknięte wrota.Za nimi mieszkał kiedyś wąż Valg.Znajdował się tam Stos Zmarłych, ołtarz, na którym zmarli władcy czterech krain leżeli na marach przez określoną ilość dni, zanim zostali pochowani.Kamienne schody zbiegały od ołtarza do sadzawki z wodą, w której ukrywał się Valg.Wąż miał rzekomo strzec zmarłych.Walker nie zdziwiłby się jednak, gdyby usłyszał, że po prostu się nimi żywił.Przez długą chwilę nasłuchiwał odgłosów czyjegoś ruchu lub oddechu.Nie usłyszał niczego.Przyjrzał się grobowcowi.Tutaj ukryty był Czarny Kamień Elfów - nie w grocie z tyłu.Jeśli się pośpieszy i zachowa ostrożność, może nie będzie musiał się przekonywać, czy wąż Valg wciąż jeszcze żyje.Zaczął się wolno i bezszelestnie przesuwać obok krypt zmarłych, ich posągów i bogactw.Nie zwracał uwagi na skarby; wiedział od Coglina, że pokryte są trucizną zabijającą natychmiast każdego, kto ich dotknie.Szedł naprzód, omijając każdy bastion śmierci, przyglądając się skalnym ścianom i zdobiącym je runom.Obszedł komnatę w koło i znalazł się z powrotem w punkcie wyjścia.Nic.Zmarszczył w zamyśleniu czoło.Gdzie była wnęka zawierająca Czarny Kamień Elfów?Przyjrzał się grocie po raz drugi, przenikając spojrzeniem mgiełkę zielonkawego światła i wędrując wzrokiem od jednego mrocznego zagłębienia do drugiego.Musiał coś przeoczyć.Ale co?Na chwilę zamknął oczy, pozwalając swym myślom wybiec na zewnątrz i przeszukać mrok.Wyczuwał obecność czegoś maleńkiego, co zdawało się szeptać jego imię.Znowu otworzył oczy.Jego szczupła twarz stężała z napięcia.To coś nie znajdowało się w ścianie, lecz w podłodze!Znowu ruszył przed siebie, tym razem na wprost przez komnatę, dając się prowadzić temu, co jak czuł, już tam nań czekało.To Czarny Kamień Elfów, wywnioskował.Kamień Elfów mógł posiadać własne życie, istnienie, w które mógł się przyoblec, jeśli został do tego wezwany.Walker oddalił się od posągów i ich skarbów, od grobowców, już nawet ich nie widział, mając spojrzenie utkwione w punkcie niemal w samym środku groty.Dotarłszy do tego miejsca, znalazł prostokątną kamienną płytę spoczywającą płasko na podłodze.Były na niej wykute runy, znaki tak wytarte, że nie był w stanie ich odcyfrować.Zawahał się, zaniepokojony tym, że napisy są tak zniszczone.Lecz jeśli runy te były pismem elfów, to mogły mieć tysiące lat; nie mógł oczekiwać, że będzie w stanie je teraz odczytać.Uklęknął, samotna postać na środku groty, oddzielona nawet od umarłych.Przetarł dłonią kamienne znaki i jeszcze przez chwilę próbował je odcyfrować.Potem, straciwszy cierpliwość, dał za wygraną.Obiema rękami popchnął kamień.Płyta ustąpiła z łatwością, przesuwając się bezszelestnie na bok.Serce zabiło mu szybciej z podniecenia.Otwór pod spodem był ciemny, tak spowity mrokiem, że Walker nie był w stanie niczego dojrzeć.A jednak było tam coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl