do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie bała się wieczorów, ludzi, warczących psów i odgłosubrzęczących butelek dochodzącego z zarośli.Ale gdyby obok jej energicznych małychkroków rozbrzmiewały w wieczornej ciszy duże kroki Adasia, świat wydawałby się jejjeszcze piękniejszy.Nie miała zbyt wielu powodów do radości, bo trzy przecznice stądAdasiowe glany towarzyszyły pantofelkom z włoskiej skórki, które dzisiaj Jolka dość jawnieprezentowała podczas prelekcji Buby, poświęconej dzieciom ulicy.Trudno - westchnęła Buba, kopiąc toczący się przed nią kamień.- Jolka ma szczęście wmiłości, a ja na angielskim.Sam Clinton powiedział przy całej grupie, że z moim akcentemzajdę dalej niż niejedna modelka na swych długich nogach.Ciekawe, dlaczego spojrzał w tymmomencie na Jolkę? A może tylko mi się wydawało, że spojrzał? No, i ta piątka z biologii.Wprawdzie wolałabym zamiast niej pohuśtać się na bangee, jak Adaś i Jolka, ale skoro się niema tego, co się lubi.Zresztą dziadek twierdzi, że w dzisiejszych czasach sztucznepodnoszenie poziomu adrenaliny jest idiotyzmem, a chwalenie się tym - przejawem taniegosnobizmu.Pewnie ma rację.Ta paczka marlboro, która wypadła Jolce z hiszpańskiej torby,też pewnie wypadła celowo.Jolka kocha być taka dorosła.Sama mówiła, że popala, żebyzachować figurę.Powiedziała mi przecież, że na moim miejscu nie rozstawałaby się zpapierosem, dopóki strzałka na wadze nie stanęłaby tam, gdzie trzeba.A czy to wiadomo,gdzie ta strzałka powinna się zatrzymać? Byłoby zresztą nieuczciwe ze strony Adasia lubićmnie z powodu wydatnego wcięcia w talii.Żeby mnie tak polubił za koncerty na skrzypce i orkiestrę i za szybką jazdę na rowerze -zamarzyła, zwalniając kroku.- Albo za ładny, kładący szlemika wist waletem karo.Za coś, cojest moje i czego nie da się brutalnie zmierzyć centymetrem.Zbliżała się do domu.Zobaczyła lampę w salonie, kładącą światło na niewidzialnych szybachdrzwi balkonu.Zatęskniła za cieniami, które rysowały się na tle spuszczonych rolet i radośnieprzyśpieszyła.Dobry humor opuścił ją jednak w chwili, gdy w skarpetkach wkroczyła dopokoju.Matka z ojcem, uzbrojeni w surowy wyraz twarzy, siedzieli naprzeciwko dziadka, którynerwowo pociągał koniuszek wąsa.Wiadomo było, że coś przeskrobał, bo nie szukałwsparcia nawet u Buby.- No, słuchamy ojca - ponaglała matka, nie spuszczając z dziadka oskarżycielskiego wzroku.- Wypełniłem tylko dwa kupony.Nie licząc szczęśliwego numerka i multilotka - tłumaczyłniepewnym głosem.- Ile multilotków? - ustalał ojciec.- Pięć - bąknął zmieszany dziadek.- No, może siedem - sprostował pod wpływem surowegospojrzenia.- Reasumując? - matce brakowało tylko garsonki i kalkulatora, by wygrać w konkursie nagłówną księgową.- Trzydzieści pięć złotych i osiemdziesiąt groszy.Albo sześćdziesiąt pięć.Coś koło tego.- A nie coś koło stu sześćdziesięciu pięciu? - ojciec pogardliwie spojrzał na skrawek papieru.- Pani Kunicka zrobiła nam zestawienie, ile ojciec inwestuje miesięcznie w swoje hazardowepotrzeby.To połowa mojej pensji! Nikt ojcu nie żałuje, ale.- Jak to nikt? - dziadek odzyskał animusz.- A wy? Od dwóch lat tłumaczę się jak zasikanypięciolatek, dlaczego mi się to przydarza.A nic mi się nie przydarza.Całe życie ciężkopracowałem.No, pracowałem - poprawił się na widok niemego oburzenia rodziców - a terazmam tłumaczyć własnym dzieciom, na co wydaję pieniądze? Ja dla was, z myślą o rodzinie.ryzykuję, stoję w kolejce, nie śpię po nocach, opracowuję system.- Dosyć - przerwał ojciec.- Czas, żebyśmy ustalili, że w tym miesiącu nie ma już grania iryzykowania.Kupiłby ojciec Marysi jakiś prezent, to rozumiem.Pamięć o własnym dziecku.A ojciec ją okrada i jeszcze karmi nas złudzeniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl