do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarz mia³a spokojn¹ i piêkn¹.- Dawidzie - szepnê³a i przylgnê³a do niego.Poczu³ nag³e gor¹co w dole brzucha, a po chwili jego cz³onek wyprê¿y³ siê istwardnia³.Poczu³ siê nieswojo.Nie, to nie mo¿e siê staæ.- Billie - odezwa³ siê.- Musimy siê st¹d wydostaæ.Nie mamy czasu.Zamknê³a mu usta gor¹cymi wargami.Przesunê³a po nich koniuszkiem jêzyka.Zamkn¹³ oczy, a ona przesuwa³a d³oñmi po jego ciele.Coraz ni¿ej.Kiedy stan¹³ ju¿ na progu rozleg³ siê og³uszaj¹cy ha³as nowe, krzyki.rozkoszy, nagle za ich plecami Wycie alarmów, strza³y karabi­nowe, krzyki.Oderwa³ siê od Billie i chwyci³ za pas.Otworzy³ oczy.Szyb­ko, siêgn¹æ pobroñ, zrobiæ.Sta³ sam nieuzbrojony.Okrêci³ siê wokó³, rozgl¹daj¹c za Billie, szukaj¹ckogokolwiek, us³ysza³, ¿e nadchodz¹ potwory.Zbli¿aj¹ siê, a on nic nie widzi.Mechaniczny g³os komputera oznajmi³, ¿e reaktor ulegnie stopieniu w ci¹gupiêciu sekund.- Nie! - wykrzykn¹³ i upad³ na kolana.- Nie, nie, nie."Trzy sekundy.Dwie.Jedna.Stos zaczyna siê topiæ.Œwiat sta³ siê nagle oœlepiaj¹co bia³y.Billie i Ripley sz³y obok siebie w ciemnoœciach tunelu, gdzieœ na Ziemi.Nieby³o tu ani zimno, ani gor¹co.Powietrze by³o nieruchome i ciche.Billie kilka razy spogl¹da³a na Ripley, ale ta mia³a oczy bez przerwy wpatrzonew g³êbi korytarza.Szuka³y Amy.Billie pomyœla³a, ¿e znalaz³y siê w jakimœ ci¹gu komunikacyjnym.Chcia³a spytaæ Ripley, ale nie mog³a wydobyæ z siebie ani s³owa.Nic niepowiedzia³a.Obawia³a siê, ¿e mo¿e w jakiœ sposób przegapiæ dziewczyn­kê.Zadowolona by³a,¿e Ripley z ni¹ jest.Je¿eli ktokolwiek potrafi odnaleŸæ Amy, to z pewnoœci¹tym cz³owiekiem jest starsza kobieta id¹ca obok niej.Zreszt¹, niewa¿ne kto j¹od­najdzie, byle tylko ¿y³a.Dosz³y do miejsca, gdzie tunel siê rozwidla³, a oba korytarze wiod³y w mrok.Ripley bez s³owa skrêci³a na lewo.Billie chcia³a iœæ za ni¹, ale przecie¿ Amymog³a znajdowaæ siê w prawej odnodze.Wesz³a sama do ciemnego korytarza.Utrzymywa³a sta³e tempo od kilku, jak jej siê wydawa³o, godzin.Sz³a prosto.Jedynymi dŸwiêkami by³y odg³osy jej kroków i oddechu.Odbija³y siê cichym echemw pustce.Wie­dzia³a, ¿e nie mo¿e niczego zobaczyæ - tunel nie by³ przecie¿oœwietlony - ale w jakiœ dziwny sposób rozró¿nia³a kolejne czêœci korytarza,zanim do nich dosz³a.Nagle, gdzieœ daleko przed sob¹, us³ysza³a jakiœ dŸwiêk.Zatrzyma³a siênas³uchuj¹c.P³aka³o dziecko.Samotny lament lecia³ wzd³u¿ tunelu i otacza³ j¹niewidzialn¹ otoczk¹.Aku­styka by³a tutaj niesamowita.Billie nie potrafi³aokreœliæ jak daleko znajduje siê p³acz¹cy dzieciak.- Amy ! - krzyknê³a.Zawodzenie nie ustawa³o.By³a pewna, ¿e to w³aœnie ona.Zaczê³a biec.- Trzymaj siê, Amy! Idê do ciebie!DŸwiêk jej g³osu zabrzmia³ dziwnie p³asko w przepe³nionej echami pieczarze.Bieg³a d³ugo, a¿ zobaczy³a, ¿e tunel skrêca., Czu³a, ¿e za zakrêtem jest Amy.Wkoñcu.- Amy !Wybieg³a zza rogu i zatrzyma³a siê.Serce wali³o jej jak oszala³e.Ciemnoœciotacza³y j¹ nieprzeniknion¹ zas³on¹.Poczu³a zimno.Tunel rozga³êzia³ siê w piêæ kolejnych korytarzy.Gdzieœ daleko ci¹gle s³ychaæby³o p³acz dziewczynki.Billie usi³o­wa³a ustaliæ, z którego tunelu dochodzi.- Gdzie jesteœ? - zawo³a³a, lecz nie us³ysza³a ¿adnej odpo­wiedzi poza szlochemzagubionego ma³ego dziecka.Osunê³a siê na pod³ogê.Objê³a rêkami g³owê izaczê³a p³akaæ.Czu³a siê tak samotna, jak jeszcze nigdy w ¿yciu.Zagu­biona iprzera¿ona, jak to niewidoczne dziecko w oddali: Us³ysza³a, ¿e ktoœ wo³a jejimiê, lecz nie by³a to Amy.Nie mia³a si³y odpowiedzieæ i nie zale¿a³o jej natym.Nigdy ju¿ nie odnajdzie Amy.Teraz to wiedzia³a.Otar³a ³zy.Nie by³o nadziei.Nie by³o ¿adnej nadziei!ROZDZIA£ 11Ripley wsunê³a stopy w buty i ziewnê³a szeroko.Czu³a siê wyczerpana i jakbybrudna, skacowana od d³ugiego snu.Wie­dzia³a, ¿e prêdko jej przejdzie, gdytylko zacznie siê ruszaæ.Z³e samopoczucie nie powstrzyma³o jej od uwa¿negospraw­dzenia wszystkich zamkniêtych jeszcze komór, w których spoczywa³a za³oga.By³y czasy, kiedy spanie wydawa³o siê nieskoñczenie lepszym wyjœciem ni¿czuwanie.Westchnê³a, wyci¹gnê³a rêce nad g³owê, a potem z rozmachem schyli³a siê dostóp.Jakiœ wyrwany z pamiêci obraz zamajaczy³ jej w myœlach - coœ, co mia³ozwi¹zek ze œwie¿o wyklutym pta­kiem.Dmuchawy ciep³ego powietrza w³¹czy³y siêzgadnie z planem i basowy szum mechanizmów rozlega³ siê w kabinie hiper­snu.Pomieszczenie nie nagrza³o siê jeszcze dostatecznie i by³o ci¹gle tak zimne, ¿eoddech skrapla³ siê natychmiast po opusz­czeniu ust.Do czasu, kiedy inni siêobudz¹, bêdzie ju¿ cieplej.Z pewnoœci¹ ptak, który pierwszy pojawia³ siê wgnieŸdzie, mia³ najbardziej gor¹c¹ krew.Jej sen by³ g³êboki i nie zak³Ã³ci³y go ¿adne majaki.Chocia¿ nie obudzi³a siêzbyt œwie¿a, mog³a od razu zaj¹æ siê wa¿nymi spra­wami.Jej g³Ã³wny planzabrania królowej na Ziemiê by³ w po­rz¹dku, chocia¿ wydawa³ siê pozbawionyzdrowego rozs¹dku.Jed­nak szczegó³y ci¹gle rysowa³y siê nieco mgliœcie.Popierwsze, jak za³adowaæ potwora na pok³ad - przecie¿ monstrum z pew­noœci¹ niewskoczy samo do w³azu, kiedy grzecznie poprosz¹:- Przepraszam, czy nie zechcia³aby pani podejœæ nieco w tê stronê?Dobra, nie wszystko naraz.Znajdowali siê o trzy dni lotu od planety królowej.To du¿o czasu, ¿eby coœ ustaliæ.Ripley pozna³a rozk³ad statku jeszcze w Stacji, ale mo¿e spacer po jegopok³adzie wyzwoli jakiœ drzemi¹cy w podœwia­domoœci pomys³.Wysz³a do przeraŸliwie zimnego korytarza [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl