do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzieliœmy tu wiele wa¿nych osób, alemo¿emy tylko patrzeæ, jak wchodz¹ i wychodz¹ z Bia³ego Domu.Nie powiedzielinam ani jednego s³owa.Oddajê ci g³os, Rolandzie.Dla Wiadomoœci SNN mówi³aDianê Shaw.- Dziêkujê, Dianê.W naszym centrum w Denver w dalszym ci¹gu go­œcimykorespondentkê wojenn¹ SNN Annette Spalding, która przebywa³a na pok³adzie USS„Douglas MacArthur" od momentu, kiedy wyp³yn¹³ z Ha­wajów.Annette, w jakisposób usuniêto dziennikarzy z pok³adów okrêtów Si³ Szybkiego Reagowania?- Potraktowano nas niezwykle szorstko, wrêcz wrogo.Wyprowadzono na pok³ad zprzepaskami na oczach, skonfiskowano nam kamery i ca³y sprzêt.Potem wepchniêtonas do samolotu, w którym wszystkie okna by³y zas³oniê­te.W tym.Chu wy³¹czy³ ekran wideofonu.- Tak jest od wielu godzin, panowie - powiedzia³.- Panie Pierwszy, co pan otym s¹dzi?- S¹dzê, ¿e w³aœnie wysch³o nasze najlepsze, dotychczasowe Ÿród³o in­formacji.- Mamy zdjêcia z satelitów szpiegowskich.Z ich pomoc¹ z ³atwoœci¹ bêdziemymogli œledziæ drogê drugiego konwoju.- Zdjêcia nie wyra¿aj¹ intencji Amerykanów.Dawniej te¿ mieliœmy zdjêcia.Przytym utajnieniu kto wie, co oni tam szykuj¹? I nie chodzi mi tylko o ich g³Ã³wnesi³y uderzeniowe, panie admirale.Nie wiemy, co szykuj¹ u siebie w kraju.Unich jest inaczej ni¿ u nas, w wiadomoœciach nie ma tyle propagandy.Wiem, ¿enie powinienem tego mówiæ, ale jeœli chce siê poznaæ prawdê, trzeba ogl¹daæSNN.- Nie ma za co przepraszaæ, panie Pierwszy.Zgadzam siê z panem.Przynajmniejmamy trochê czasu, zanim konwój tu dotrze.Chu zapatrzy³ siê w wy³¹czony ekran, zastanawiaj¹c siê, kiedy konwój dotrze doMorza Wschodniochiñskiego i jak¹ drogê wybierze.W jakim szy­ku przyp³ynie? Ajeœli przyp³yn¹ od po³udnia? Jak d³ugo uda mu siê ich nie dopuszczaæ dowybrze¿y Chin? Nie mieli ju¿ zbyt du¿o torped -jeœli dopad­n¹ któryœ z jegookrêtów, jak d³ugo bêdzie móg³ walczyæ?Po raz pierwszy w czasie tej operacji poczu³ zimne dotkniêcie lêku.Wyszed³ zmesy i powoli wspi¹³ siê po schodach prowadz¹cych do kajuty, po drodze po razkolejny przypominaj¹c sobie sen, w którym rozmawia³ z oj­cem.Rzuci³ siê na³Ã³¿ko, ¿eby siê zdrzemn¹æ i przemyœleæ aktualn¹ sytu­acjê.Baza Lotnicza HickamOahu, HawajeZdawa³o siê, ¿e pas startowy zbli¿a siê bardzo powoli.Niemal nieodczuwalnieko³a l¹duj¹cego samolotu dotknê³y betonowej nawierzchni.Pilot w³¹­czy³wsteczny ci¹g silnika i zamazany do tej pory obraz nawierzchni l¹dowi­skawyostrzy³ siê.Widaæ ju¿ by³o strukturê betonu.Pilot zjecha³ z pasa iskie­rowa³ samolot w stronê wojskowych hangarów.Patton spojrza³ na zegarek - by³o parê minut po ósmej rano.Czu³ siê tak, jakbylecia³ ca³¹ noc.Wewn¹trz hangaru uchyli³a siê owiewka kabiny i wil­gotne,hawajskie powietrze wype³ni³o kokpit.Patton zszed³ na ziemiê i roz­ci¹gn¹³obola³e miêœnie.Us³yszawszy dŸwiêk l¹duj¹cego odrzutowca, wyj­rza³ na zewn¹trzi zobaczy³ nastêpny, nale¿¹cy do Marynarki F-22, zje¿d¿aj¹cy z pasa i kieruj¹cysiê w ich stronê.Pod nowo przyby³y odrzutowiec podstawiono drabinkê.Zszed³ poniej jakiœ mê¿czyzna.Kiedy zdj¹³ he³m z g³owy, Patton os³upia³.To by³ ByronDeMeers!- Co ty tutaj robisz? - spyta³ Patton.- Co obaj tutaj robimy?- Panowie, czeka s³u¿bowy samochód - powiedzia³ pilot Pattona.Wkrótce mknêli po pustej drodze.Minêli parê punktów kontrolnych i wje­chali nanabrze¿e, gdzie samochód siê zatrzyma³.Czeka³a tam kobieta w cywilu, która poprowadzi³a ich do stoj¹cej przy nabrze¿u³odzi.- Dok¹d p³yniemy? - zapyta³ Patton.Kobieta spojrza³a na niego bez s³owa iwesz³a na pok³ad ³odzi.Nie pozostawa³o im nic innego, jak zrobiæ to samo.£Ã³dŸ przep³ynê³a wody East Lock, minê³a Ford Island i g³Ã³wnym kana­³emwydosta³a siê na Pacyfik.Patton spojrza³ na DeMeersa pytaj¹co, on tyl­kowzruszy³ ramionami.Podró¿ t¹ ³odzi¹ zdawa³a siê nie mieæ koñca, chocia¿ trwa³a prawdopo­dobnie niewiêcej ni¿ godzin¹.Kiedy sternik w koñcu zwolni³, Patton wsta³ i wyjrza³ przeddziób ³odzi.- Nie mogê w to uwierzyæ - jêkn¹³.Kilkaset metrów przed nimi znajdowa³a siê, ci¹gniêta przez oceaniczny holownik,olbrzymia barka ze œmieciami, wype³niona na wysokoœæ kilkuna­stu metrów,otoczona stadami ko³uj¹cych nad ni¹ mew.Gnij¹ce œmieci cuch­nê³y.- Wiêc to bêdzie nasza kara - powiedzia³ DeMeers.- Mamy ci¹gn¹æ barki zeœmieciami.- Jeszcze gorzej - powiedzia³ Patton.- Nie kierujemy siê w stronê ho­lownika.P³yniemy prosto na barkê.- Wiedzia³em, ¿e powinienem pos³uchaæ matki - powiedzia³ DeMeers [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl