[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty³ cia³a pokrywa³a krew.Jedyna krew z przodu grupowa³a siê poœrodku piersi.Zbada³em to miejsce palcem,który bez trudu wnikn¹³ w g³¹b cia³a.Spad³ - pomyœla³em.Lecz przed upadkiem ju¿ by³ martwy.Potem podnios³em oczy ku oknom wznosz¹cym siê nad ulic¹.Spojrza³em na SrebrneMiasto.Zrobi³eœ to - pomyœla³em.-Znajdê ciê, kimkolwiek jesteœ.I wywrê natobie Zemstê Pana.Mê¿czyzna wyj¹³ zza ucha niedopa³ek papierosa, zapali³ go zapa³k¹.Przez momentpoczu³em woñ popielniczki i popio³u, kwaœn¹ i ostr¹.Potem ogieñ dotar³ do nietkniêtego tytoniu.Mê¿czyzna wypuœci³ w nocne powietrze chmurê b³êkitnegodymu.- Anio³, który pierwszy odkry³ cia³o, nazywa³ siê Fanuel.Rozmawia³em z nim w Sali Istnienia.Mieœci³a siê ona w wie¿y, obok której le¿a³martwy anio³.W sali wisia³y.mo¿na to nazwaæ projektami tego, co mia³o staæsiê.tym wszystkim.- Machn¹³ trzymaj¹c¹ papierosa rêk¹, wskazuj¹c nocneniebo, zaparkowane samochody i ca³y œwiat.- No wiesz, wszechœwiatem.Fanuel by³ starszym projektantem.Podlega³y mu rzesze anio³Ã³w, pracuj¹cych nadszczegó³ami Stworzenia.Obserwowa³em go z posadzki sali.Fanuel wisia³ wpowietrzu pod Planem.Anio³owie sfruwali ku niemu, czekaj¹c grzecznie na sw¹kolej, by zadaæ pytania, uzgodniæ drobiazgi, poprosiæ o komentarz do swejpracy.W koñcu zostawi³ ich i opad³ na ziemiê.- Ty jesteœ Raguel — rzek³.G³os mia³ wysoki i zrzêdliwy.-Czego chcesz odemnie?- To ty znalaz³eœ cia³o?- Biednego Karasela? Owszem.Opuszcza³em w³aœnie Salê -obecnie zajmujemy siêbudow¹ kilkunastu ró¿nych konceptów i chcia³em zastanowiæ siê nad jednym znich; dok³adnie mówi¹c nad ¯alem.Zamierza³em oddaliæ siê nieco od miasta - toznaczy wzlecieæ nad nie, nie zag³êbiæ siê w Mrok na zewn¹trz.Tego bym niezrobi³, choæ s³ysza³em pog³oski kr¹¿¹ce wœród.Ale tak, zamierza³em wzlecieæw górê i oddaæ siê kontemplacji.Opuœci³em Salê i.- Urwa³.By³ ma³y jak na anio³a, jego œwiat³o przygas³o,lecz oczy ¿ywo b³yszcza³y.Naprawdê b³yszcza³y.-Biedny Karasel.Jak móg³zrobiæ sobie coœ takiego? Jak?- S¹dzisz, ¿e sam spowodowa³ swoje zniszczenie? Wygl¹da³ na zdumionego -zaskoczonego, ¿e mog³o istnieæ inne rozwi¹zanie.- Ale¿ oczywiœcie.Karasel pracowa³ pod moim kierownictwem, rozwijaj¹c kilkakoncepcji kluczowych dla Wszechœwiata, gdy jego Imiê zostanie Wypowiedziane.Jego zespó³ œwietnie spisa³ siê podczas pracy nad podstawami — najpierwWymiarem, potem Snem.By³y te¿ inne projekty.Œwietna robota.Czêœæ jegosugestii, dotycz¹cych wykorzystania indywidualnych punktów widzenia dookreœlania wymiarów, by³a naprawdê genialna.W ka¿dym razie zacz¹³ w³aœnie pracê nad nowym projektem.To jeden znajwa¿niejszych, tych, którymi zwykle zajmujê siê osobiœcie czy wrêczprzekazujê Zefkielowi.— Zerkn¹³ w górê.— Ale Karasel doskonale siê spisywa³,a jego ostatni projekt by³ naprawdê wyj¹tkowy.Coœ z pozoru trywialnego, leczwraz z Saraquaelem rozwinêli to w.— Wzruszy³ ramionami.- Niewa¿ne.Toobecny projekt doprowadzi³ go do nieistnienia.Nikt z nas nie móg³przewidzieæ.- Jaki to by³ projekt? Fanuel spojrza³ na mnie.- Nie wiem, czy powinienem ci mówiæ.Wszystkie nowe koncepcje uwa¿amy za tajne,póki nie doprowadzimy ich do ostatecznej postaci, w której zostan¹Wypowiedziane.Poczu³em, ¿e siê zmieniam.Nie potrafiê tego wyjaœniæ, ale nagle nie by³em ju¿sob¹, tylko czymœ wiêkszym.Zosta³em odmieniony.Sta³em siê moj¹ rol¹.Fanuel nie móg³ spojrzeæ mi w oczy.- Jestem Raguel, Zemsta Pana.S³u¿ê bezpoœrednio Imieniu.Moj¹ misj¹ jestodkryæ naturê tego czynu i wywrzeæ Zemstê Imienia na tych, którzy za niegoodpowiadaj¹.Masz odpowiadaæ na moje pytania.Ma³y anio³ zadr¿a³ i zacz¹³ mówiæ bardzo szybko:- Karasel i jego partner zajmowali siê Œmierci¹, ustaniem ¿ycia, koñcemo¿ywionego, cielesnego istnienia.Sk³adali wszystko do kupy, lecz Karaselzawsze posuwa³ siê za daleko w swej pracy - mieliœmy z nim mnóstwo k³opotów,gdy pracowa³ nad Zdenerwowaniem.Wtedy zajmowa³ siê Uczuciami.- S¹dzisz, ¿e Karasel umar³, aby.zg³êbiæ to zjawisko?- Albo dlatego, ¿e go intrygowa³o.Czy mo¿e posun¹³ siê zbyt daleko w swychbadaniach? Tak.- Fanuel wyprostowa³ palce i spojrza³ na mnie b³yszcz¹cymioczami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]