do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yael nie chciała tego słuchać.– Nie mów głupstw! W całym moim życiu nie zrobiłam nic nielegalnego! Nawet nie paliłam marihuany! Nic, powtarzam! To głupie, że tak myślisz.Nie jesteśmy w amerykańskim filmie.Tacy ludzie jak ja nie bywają wplątani w żadne podejrzane spiski!Thomas przeczekał burzę – Yael musiała wyrzucić z siebie strach, który tak naprawdę krył się za tym buntem.– Daj sobie czas, żeby się zastanowić – powiedział w końcu.– Przecież sama twierdzisz, że nie masz sobie nic do zarzucenia.Ktoś usiłował cię jednak zabić w samym środku Paryża i to wiele razy.To nam się wcale nie wydaje.– Pokazując przestrzelone radio, dodał: – To jest całkiem realne.Podobnie jak ty nic z tego nie rozumiem.Ale za to wiem, że zabójcy mieli dostęp do twoich najświeższych danych bankowych.Serwery bankowe należą do najlepiej strzeżonych na świecie.Czasami słyszy się o hakerach, którzy włamują się na strony internetowe FBI albo centrali atomowej w Korei, ale nigdy do banku.Tylko organy rządowe mają do nich dostęp.Policja, tajne służby, armia.Yael pokręciła głową.Nie mogła w to uwierzyć.– Potrafili cię namierzyć w ciągu dwudziestu czterech godzin.Kiedy zdali sobie sprawę z własnego błędu, nadal szukali, aż w końcu dopadli nas dziś rano.– Jak im się udało do nas dzisiaj dotrzeć? – zapytała cicho.Po policzkach płynęły jej łzy.– Nie mam pojęcia, ale lepiej, żebyśmy się dowiedzieli, zanim zaczną na nowo.Z obawy, że mogli ci podłożyć nadajnik, pójdziemy ci kupić nowe ciuchy.Podniosła dłoń w geście bezradności.– Jak.Jak mam to zrobić? – Rozpłakała się.– Nie.Nie mogę przecież za nic zapłacić.Thomas pogładził ją po włosach.– Ejże, coś za szybko zapomniałaś, że ja jestem z tobą, nie? Za kilka godzin pewnie sprawdzą nazwisko, na jakie zarezerwowaliśmy pokój, i dojdą też do mnie.To oznacza, że muszę zasuwać do najbliższego bankomatu.– Po czym dodał chcąc ją rozweselić: – Jak myślisz, prędko damy radę wyczyścić moje konto?Bez powodzenia.– Thomas – rzekła po długim milczeniu.– Ci.ludzie, którzy zginęli dziś w nocy.Dlaczego oni ich zabili?Dziennikarz nerwowo przygryzł wargę.– Bo trzeba cię zlikwidować, Yael.Za wszelką cenę.Zamknęła oczy – Skoro oni nie żyją.To moja wina – dodał.– To ja ich w to wciągnąłem.Sama już nie wiedziała, czy powinna być na niego wściekła, czy dziękować mu za to, że jeszcze żyje.Widząc w jego oczach ogromny smutek i ból, wolała się nie odzywać.Thomas dźwigał ciężar winy.Od tej pory będzie żył ze świadomością, że zabił dwie osoby.Usiłując ją chronić.– Co teraz zrobimy? – zapytała niemal z czułością.– Najpierw wybierzemy pieniądze.Następnie poszukamy nowego lokum.Później czeka nas mnóstwo roboty, pamiętasz?– Spalona kartka.– Tak, to pilniejsze niż kiedykolwiek.Nikt tego za nas nie zrobi, a ten dokument może pozwoli nam zyskać trochę na czasie.Yael złapała się za głowę.– Jeżeli masz rację, to jak zdołamy się z tego wyplątać? Jak mogę udowodnić, że jestem niewinna? Komu mam to udowodnić?Znów zaczęła panikować.Thomas zmusił ją, żeby spojrzała mu prosto w oczy, mówiąc:– Yael, wszystko w swoim czasie, dobrze? Znajdziemy.Wyplączemy się z tego.Panuj nad sobą, bo potrzebuję tego.Pamiętaj, że jestem przy tobie.Nagle uświadomiła sobie jak bardzo on, który niczego od niej nie żądał, jest jej bliski.To ona wciągnęła go w to polowanie na tajemnice, którego stali się ofiarami.Teraz zaś, czy tego chciał, czy nie, nie mógł jej już zostawić.Jak sam zauważył, zabójcy z pewnością odkryją jego tożsamość za pośrednictwem hotelu, ponieważ to on płacił.Yael pomyślała, że jest straszną egoistką.On nigdy się nie skarżył, zawsze pomagał jej bez wahania.Naraził się dla niej na szalone ryzyko.– Wybacz mi, Thomas – powiedziała.– Nikt nie zrobiłby tego, co ty robisz dla mnie.Spojrzał w jej jasne oczy na wpół wzruszony, na wpół radosny.Krótko ją pocałował w kącik ust.– Jazda, skupmy się na tym, co mamy do zrobienia.Po pierwsze, pieniądze, po drugie, ubranie, po trzecie, mieszkanie.Yael wzięła się w garść, po czym zrobiła w myślach listę przyjaciół.Wszyscy w sierpniu wyjechali.Oprócz Tiphaine, która spędzała weekend ze swoim facetem.– Możemy pójść do mojej przyjaciółki, jeżeli już wróciła.Pozwoli nam u siebie zamieszkać bez problemu.– Nie ma mowy.Nie wiem, kim są ci ludzie.Możliwe, że sporo o tobie wiedzą, także o twoich znajomych.Niewykluczone, że obserwują jej dom.– Czy ty masz jakichś znajomych, u których moglibyśmy zamieszkać? Może ci, u których spałeś przez ostatnie tygodnie.?Thomas miał zakłopotaną minę.– Yael.Ja.Ja nie chcę ich w to mieszać, rozumiesz?Natychmiast zmarszczyła brwi, wściekła na samą siebie.– Przepraszam – odparła czym prędzej.– Ja.Masz rację, jestem egoistką.I tak już wpakowałam cię w ten koszmar – dodała zmieszana.– Naprawdę mi przykro.Chwycił ją za rękę stanowczym gestem.– Wyobraź sobie, jaki z tego wysmażę artykuł! – zażartował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl