[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie chciałem powiedzieć, że nic.Chciałem tylko powiedzieć.Może, gdybyśmy my dwoje się nie spotkali, Berangere i ja.Augustin potrząsnął głową, jakby chciał się wyzwolić z jakichś rozkosznym marzeń.Ale to nie jest możliwe.- Dlaczego? - Maggie oparła łokieć na stoliku, podpierając dłonią brodę.- Ponieważ złożyłem przyrzeczenie pani, Marguerethe!- Czy nadal chciałby się pan ze mną ożenić, chociaż, jest pan zakochany w innej kobiecie? - spytała Maggie.- Nie mówiłem.nie chciałem powiedzieć.Augustin zaczerwienił się gwałtownie.Maggie, która poczuła nagły przypływ ciepłych uczuć dla tego mężczyzny, wzięła go za rękę.- Ja żartowałam, Augustin - powiedziała.- Nie mogłam się powstrzymać, żeby trochę panu nie dokuczyć.Przepraszam.Jesteśmy tak dobrymi przyjaciółmi, że to jest naturalne.Bardziej naturalne.- Maggie opuściła powieki - niż inne uczucia.- Aha - powiedział.Więc to tak.- Kiedy Maggie ośmieliła się podnieść wzrok, zobaczyła, że Augustin nie był załamany, może tylko trochę posmutniał.- A więc mamy pozostać tylko przyjaciółmi, pani i ja?- Czy pan nie myśli, że to będzie najlepsze wyjście, Augustin? Maggie ścisnęła mocniej jego rękę.- Wydaje mi się, że to nie jest wystarczające, kiedy mąż i żona tylko.się lubią.Jak brat i siostra.- Marguerethe, moich uczuć dla pani nie nazwałbym braterskimi - powiedział Augustin i westchnął.Zażenowana Maggie chciała cofnąć dłoń, ale on jej nie puszczał.- Pani ma odwagę przyznać, że jej uczucia są inne.Była pani zawsze uczciwa w stosunku do mnie, Marguerethe.Powiedziała mi pani na samym początku, że mnie pani nie kocha.Myślałem, że może z czasem.ale teraz widzę, że to nie jest możliwe.Taka kobieta jak pani nie mogłaby nigdy pokochać takiego mężczyzny, jakim ja jestem.- To, co pan mówi, jest śmieszne powiedziała Maggie stanowczym tonem.- Sam pan wie, ile może pan ofiarować odpowiedniej kobiecie.Ja po prostu nie jestem właściwą kobietą.- Może ma pani rację - przyznał smętnie Augustin.- Ale.- Ale.? - Maggie rzuciła mu zaciekawione spojrzenie.Ale co?- To nic takiego powiedział, potrząsając głową, jakby pragnął pozbyć się jakiejś niepożądanej myśli.Nagle uwolnił rękę Maggie ze swojej dłoni.- lylko czy.czy pani uważa.Czy to możliwe, żeby Berangere.?Maggie zagryzła wargi, żeby powstrzymać uśmiech.- To trudne pytanie - powiedziała, przybierając zamyślony wyraz twarzy.- To będzie wymagało wielu wysiłków z pana strony, Augustin, jeśli chce pan zdobyć Berangere.Ale nie można również powiedzieć, żeby brakowało jej rozumu.Jestem pewna, że kiedy użyje się odpowiednich argumentów, to ona wyrazi zgodę.- Argumentów, Marguerethe?- Ona bardzo lubi pieniądze, Augustin.- Maggie uśmiechnęła się.- Rozumiem - rozpromienił się Augustin.- A ja mam bardzo dużo pieniędzy.- Tak, to prawda.Jeśli pan przeznaczy dla niej odpowiednią ich sumę.- Maggie roześmiała się.- Obsypię ją prezentami - oświadczył Augustin.- Biżuterią, futrami i kwiatami.- Widzę powiedziała Maggie - że znalazł pan drogę do serca Berangere.- Zastanawiam się jednak.- popatrzył na nią czule - co z pani sercem, chere Marguerethe? Wiem, że nie złamałem go tym swoim niemądrym wyznaniem.Chciałbym, żeby pani była szczęśliwa.Ten pani książę.wiem, że to jego, a nie mnie zawsze pani kochała.Czy on może zapewnić pani szczęście?Zdumiona Maggie rzuciła mu w odpowiedzi kilka niezobowiązujących słów.Później, jadąc do domu powozem, który sprowadził dla niej Augustin, powtarzała sobie jego słowa.A co z tym jej księciem? Czy on może zapewnić jej szczęście? Po wspólnie spędzonej nocy odpowiedź Maggie brzmiała - tak.z łatwością.I nie tylko w łóżku.Ale czy ona może jemu zapewnić szczęście?37Minęły cztery godziny, a Maggie nie znalazła odpowiedzi na to pytanie.Zaczęła odczuwać ból nóg, obutych w jedwabne pantofelki na wysokich obcasach.Od uśmiechu, który przez cały wieczór nie schodził jej z twarzy, piekły ją policzki, a prawa dłoń odmawiała już posłuszeństwa po wymianie rozlicznych uścisków z miłośnikami sztuki.Chociaż słuchanie komplementów na temat jej talentu sprawiało przyjemność, Maggie zależało wyłącznie na opinii jednej osoby, a tej osoby nie było na wernisażu.Czy on się w ogóle nie pojawi? Jego nagły wyjazd z Londynu załamał Maggie.Pocieszyła ją trochę Hill, mówiąc, że otrzymał wiadomość z Rawlings Manor.Oczywiście, powinien odwiedzić swoją rodzinę, ale opuścił ją na tak długo.Przecież wyjechał dopiero wczoraj! Co się z nią znowu dzieje? Zachowuje się jak naiwna uczennica, tęskniąca za swoją sympatią.Co z tego, jeśli nie zdąży na jej wernisaż? A jeśli już nigdy nic wróci? Są jeszcze inni.Przez cały czas wiedziała jedno.Jest tylko jeden mężczyzna.Tylko Jeremy.Myliła się sądząc, że nikt nie ruszy się z domu, aby oglądać jej obrazki.Wystawa przyciągnęła mnóstwo gości brzydka pogoda nie stanęła im na przeszkodzie.Ładna dziewczyna, którą specjalnie wynajęto do tego celu, zabierała okrycia gości i wydawała numerki, aby nic było kłopotów przy wyjściu.Jednak przybyli nie kwapili się do wyjścia.Augustin postarał się, by nie zabrakło szampana, ostryg i kanapek, które stale roznoszono na srebrnych tacach.W niecałą godzinę po otwarciu galerii przy większości obrazów Maggie wisiały czerwone wstążeczki - znak, że prace zostały sprzedane.Kiedy zbliżała się ósma, Maggie zdążyła już powitać ponad setkę gości, ale nie było wśród nich osoby, której wyczekiwała.A jeśli on nic przyjdzie? Za godzinę zamykano galerię, a Maggie miała iść na kolację z Augustinem i jego przyjaciółmi.I tak nie mogłaby nic przełknąć, myśląc tylko o Jeremym.Jak zareaguje na wiadomość, że ona nic jest już zaręczona? Czy oświadczy się jej po raz drugi? Czy spodziewanie się tego nie jest naiwnością z jej strony? Może ona powinna mu się tym razem oświadczyć? Chyba tak byłoby sprawiedliwie.Przecież już raz odrzuciła jego deklarację.Ale czy była tego absolutnie pewna? Czy wierzyła, że potrafi dać mu szczęście? Cóż, to nie miało znaczenia.On nie przyjdzie.Coś się musiało stać.Maggie była tego pewna.Mogło nastąpić zderzenie pociągów.Mógł wywrócić się jego powóz.Może ten tajemniczy zabójca, który prześladował.!eremy”ego od chwili jego powrotu z Indii, zranił go tak poważnie, że Jeremy leży teraz w szpitalu, wzywając ją w malignie.Przerażona Maggie wzięła kieliszek szampana od przechodzącego właśnie kelnera.Po chwili nawiedziła ją jeszcze bardziej koszmarna myśl.A jeśli.Maggie przyjęła kolejny kieliszek od zażywnego mężczyzny z monoklem w oku, który porównywał jej sposób malowania do impresjonistów.Jeremy po przybyciu do Rawlings Manor dojdzie do wniosku, że Maggie rzeczywiście nie byłaby dobrą księżną? A może, właśnie w tej chwili, jest w towarzystwie księżniczki Ushy, która z racji urodzenia i niezwykłej urody była bardziej godna tej roli?Maggie dopiła drugi kieliszek szampana.Nie, to niemożliwe.Jeremy ją kochał.Tego była pewna.Czekał na nią przez pięć lat.Ona może poczekać na niego jedną noc.Tylko że.Tylko że teraz, kiedy już była wolna, chciała mu o tym jak najprędzej powiedzieć.Chciała to oznajmić wszystkim, nawet tej wyniosłej damie, która się z nią witała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]