do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie s¹dzê, ¿eby to by³o potrzebne.Jeœli pozwolicie mi iœæ na górê, tak jakzamierza³am to uczyniæ, wówczas otworzê dzban i pozbêdê siê d¿inna raz nazawsze.— Zamierza³a pani zrobiæ to dzisiejszej nocy? — zapyta³a Anna.— Tak.Prawdê powiedziawszy, to musi byæ dzisiejsza noc.— Dlaczego?Panna Johnson wsta³a z miejsca i przejecha³a d³oñmi po todze.Pomimo noszonychokularów w jej wygl¹dzie by³o coœ, co przywodzi³o na myœl staro¿ytne kap³ankilub mniszki z zakonów o pradawnych regu³ach.— Dlatego, ¿e akurat dzisiaj wp³yw gwiazd osi¹gnie najwiêksz¹ moc.Nocny zegarwzmacnia moje si³y, a tej nocy zapewni mi ogromn¹ potêgê.Dzisiaj pomszczêsetki pokoleñ skrzywdzonych kobiet.Z oddali ponownie nap³ynê³a jêkliwa muzyka, przekradaj¹c siê przez starekorytarze Winter Sails z ow¹ nieskoñczon¹, uporczyw¹, je¿¹ca w³osy na g³owiemodulacj¹.— To dzisiaj — powiedzia³a panna Johnson.— Nie wolno wam mnie powstrzymywaæ.Podczas gdy panna Johnson wysz³a do kuchni, aby przygotowaæ gor¹c¹ kawê,profesor Qualt, Anna i ja odbyliœmy poœpieszn¹, szeptan¹ naradê.Profesorgeneralnie opowiada³ siê za tym, by pozwoliæ jej na rozprawê z d¿innem wed³ugw³asnych regu³.Wed³ug niego dziewczyna by³a œwiadoma podejmowanego ryzyka, awiedzia³a dostatecznie du¿o o czarach, ¿eby skutecznie ochroniæ siê przedniebezpieczeñstwem.Odmiennego zdania by³a Anna, która z uporem przekonywa³a,¿e powinniœmy sami otworzyæ dzban.— Pomijaj¹c wszystko inne — mówi³a, a jej ciemne oczy po³yskiwa³y w œwietlelamp — dzban jest absolutnie bezcenny i nale¿y do Irañczyków.Wystarczy, ¿epanna Johnson st³ucze wieko, a ca³y zabytek straci swój charakter.— Anno, zale¿y mi na tym dzbanie tak samo jak i tobie — zaoponowa³ uczony.—Nie s¹dzisz jednak, ¿e powinniœmy ustaliæ pewne priorytety? Jeœli wewn¹trzoszklonego sekretarzyka z czasów Ludwika XVI znajduje siê tykaj¹ca bomba, toczy zawahasz siê przed st³uczeniem szyby, skoro tylko w ten sposób mo¿nawydobyæ bombê?— Nie ufam jej — powtórzy³a Anna.Zgasi³em papierosa.— To ju¿ jest bli¿sze prawdy — przyzna³em.— Pos³uchajcie — zaczê³a gor¹co.— Nie daje mi spokoju ta dziwna sprawa zzakapturzon¹ postaci¹.Przecie¿ ona w³aœciwie jeszcze tego nie wyjaœni³a.— Powiedzia³a, ¿e nie by³o tutaj nikogo wiêcej — zauwa¿y³ Qualt.— Tak, ale myœmy widzieli.Wiem, ¿e tak by³o.I z pewnoœci¹ nie by³ tospaceruj¹cy p³aszcz k¹pielowy.Profesor rozpar³ siê na podniszczonej kanapie.— A co ty o tym s¹dzisz, Harry? Wzruszy³em ramionami.— Myœlê, ¿e powinniœmy jej na to pozwoliæ.Mimo wszystko sprawia wra¿enieosoby, która wie, o czym mówi.Martwi mnie tylko jedno: co siê stanie, jeœlisiê jej nie uda? Nie wyobra¿am sobie jednej œmierci, a czterdzieœci to ju¿zdecydowanie zbyt wiele.— S¹ sposoby, które pozwol¹ nam siê uchroniæ — wyjaœni³ Qualt.— Wiecie, ¿e wchrzeœcijañstwie dla odpêdzenia szatana u¿ywano pentagramów.No wiêc, symbole iznaki o podobnym przeznaczeniu wystêpuj¹ równie¿ w religiach ŒrodkowegoWschodu.Najpewniejsz¹ obronê zapewnia znak pó³ksiê¿yca.Mo¿emy narysowaæ gowokó³ nas na pod³odze.Pozwoli nam to unikn¹æ najgorszego.Popatrzy³em naniego.— Tu nie chodzi tylko o najgorsze — powiedzia³em.— Ja chcê unikn¹æwszystkiego.Dalsz¹ wymianê zdañ przerwa³a nam Anna.— A ja nadal uwa¿am, ¿e nie powinniœmy do tego dopuœciæ.Nic o niej nie wiemy.Nie wiemy nawet, czy ta historia o zemœcie jest prawdziwa.Chcê, ¿ebyœcie siênad tym zastanowili.Jak taka opowieœæ mog³a w rzeczywistoœci przez wszystkiete tysi¹clecia byæ przekazywana miêdzy kobietami? Czy znacie inne podobneprzypadki? Panna Johnson ma w sobie coœ, co ka¿e mi myœleæ, ¿e …no, nie wiem,nie powiem, ¿e k³amie, ale na pewno nie mówi ca³ej prawdy.Bawi³em siê w zadumie miedzian¹ zapalniczk¹, stoj¹c¹ na stole obok kanapy.— Co ona wed³ug ciebie ukrywa? — zapyta³em.— I czy to jest istotne?— Nie wiem, Harry — westchnê³a Anna.— Po prostu czujê, ¿e powinniœmy siê t¹spraw¹ zaj¹æ sami, bez udzia³u panny Johnson.Zbyt wiele rzeczy dotycz¹cych jejosoby brzmi nieco fa³szywie.Chocia¿by, dlaczego pozwoli³a twojej babce wybiecst¹d, jakby goni³y j¹ wszystkie nietoperze piekie³, i nie zrobi³a nic, ¿eby jejpomóc? A co robi z pomoc¹ nocnego zegara? Sk¹d wie, jak siê nim pos³ugiwaæ? Wjaki sposób i gdzie go zdoby³a? Jak na mój gust, jest tu za du¿o niewiadomych.Wzrok profesora Qualta wêdrowa³ od Anny ku mnie i z powrotem.— Myœlê — rzek³ w koñcu uczony — ¿e jedynym sposobem rozwi¹zania tego problemubêdzie g³osowanie.Wszyscy, którzy uwa¿aj¹, ¿e nale¿y pozwoliæ pannie Johnson, aby za³atwi³asprawê we w³asnym zakresie, zechc¹ podnieœæ rêkê, W górê powêdrowa³y d³onieprofesora i moja.— Kto jest przeciw?— Przecie¿ to czyste szaleñstwo — rozleg³ siê g³os Anny.— To nie jest sprawado g³osowania.Mam do wykonania zadanie, a polega ono na zwróceniu Iranowinietkniêtego dzbana.Nie obchodzi mnie, czy bêdzie otwarty, a d¿inn wypuszczonyna wolnoœæ i zniszczony.Obchodzi mnie natomiast, kiedy byle jakiemu amatorowipozwala siê go dotykaæ, ryzykuj¹c zniszczenie jednego z najcenniejszych naœwiecie wyrobów sztuki garncarskiej staro¿ytnego Iranu.Umieszczone na nimkonie to jedyny zachowany do naszych czasów wizerunek rumaków NiepojêtegoNazwaha.Jak mo¿na dopuœciæ, ¿eby ta stara panna o grubych paluchach bra³a wrêce tak bezcenny zabytek?W tej samej chwili w pokoju zjawi³a siê panna Johnson z tac¹ zastawion¹paruj¹c¹ kaw¹ i placuszkami.Musia³a s³yszeæ ostatnie s³owa Anny, gdy¿nalewaj¹c kawê mia³a ponur¹, nieruchom¹ twarz.— Przepraszam — powiedzia³a Anna.— Nie chcia³am byæ nieuprzejma.Kiedy jednakwidzê amatorów obmacuj¹cych rzadkie okazy staro¿ytnej sztuki, czujê, ¿e mojeserce zaczyna pracowaæ w tempie dwóch tysiêcy uderzeñ.Profesor Qualt przyj¹³ fili¿ankê z r¹k panny Johnson i pokiwa³ g³ow¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl